środa, 26 marca 2025

Pożądliwość - wróg radości

„A gdy on odchodził na drogę, przybiegł ktoś, upadł przed nim na kolana i zapytał go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne? I rzekł mu Jezus: Dlaczego nazywasz mnie dobrym? nie ma żadnego dobra poza jednym, to jest Bogiem. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij ojca swego i matkę swoją. A on odpowiadając, rzekł mu: Nauczycielu, tego wszystkiego przestrzegałem od mojej młodości. Wtedy Jezus, widząc go, umiłował go i rzekł mu: Jednego ci brakuje: idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; i przyjdź, weź krzyż i idź Ja. I zasmucił się na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wielki majątek” (Marek 10:17-22) 

Młody człowiek pyta Jezusa o drogę do życia wiecznego (Mj 10:17-22). Jezus wskazuje mu prawo Boże, podając mu listę przykazań z drugiej tablicy prawa, z wyjątkiem jednego – zakazu pożądliwości zawartego w dziesiątym przykazaniu. 

Młodzieniec odpowiedział, że w tym wszystkim dobrze sobie poradził. Tyle posłuszeństwa, a i tak nie miał życia wiecznego! Jezus mówi mu więc, że jeszcze jednej rzeczy brakuje. Daje mu zadanie, które dotyka sedna jego ciągłego nieposłuszeństwa Dziesiątemu Przykazaniu. Młodzieniec odszedł smutny. 

Chrześcijańska rodzina to za mało

Nie wystarczy fizyczne pochodzenie od Abrahama. 

Paweł w Liście do Rzymian nie neguje, że Abraham jest fizycznym przodkiem Żydów, ale mówi, że to za mało, by być jego duchowym potomkiem

To ważne przypomnienie szczególnie dla dzieci i młodzieży: nie wystarczy pochodzenie z chrześcijańskiej rodziny. Nie wystarczy, że w swojej rodzinie masz wierzącego rodzica lub dziadka lub nawet Abrahama. Tym co się liczy to twoja osobista wiara. 

Tylko w taki sposób człowiek staje się częścią duchowej rodziny. Gdyby wystarczyło pochodzenie, to wiara nie byłaby konieczna. A jest!

piątek, 21 marca 2025

Utykający Kościół

           

"Drugą nagrodą (Jakuba) było zwichnięte biodro, z powodu którego Jakub do końca życia utykał (Rdz 32:25-32). Przy czym utykanie nie było znakiem przegranej, lecz zwycięstwa. Świadczą o tym następujące słowa: „A gdy przechodził przez Peniel, wschodziło nad nim słońce, on zaś utykał z powodu biodra swego” (Rdz 32:31). Kiedy Jakub przeprawiał się przez rzekę do Ziemi Obiecanej, wzeszło nad nim słońce – znak zwycięstwa i mocy (Sdz 5:31; 8:4 i 13; Obj 1:16). Utykanie przypominało Jakubowi o odniesionym zwycięstwie.

Jakub mógł tak zinterpretować zwichnięte biodro, gdyż znał obietnicę Boga, zapisaną później w Księdze Rodzaju 3:15, że Mesjasz zmiażdży głowę węża, a wąż ukąsi go w piętę. Co lepsze: zraniona pięta czy zmiażdżona głowa?

Kościół zawsze utyka, gdyż ma zranioną nogę. Zawsze towarzyszą mu jakieś nieporozumienia, wewnętrzne walki, nieodpowiednie zachowanie, problemy. Bywa to bardzo frustrujące, zwłaszcza kiedy patrzymy na równo maszerujące oddziały szatana. Wygląda na to, że nie utykają. Posuwają się do przodu śmiało i odważnie, realizując swoje plany w jedności i porządku. Takie powstaje wrażenie.

Jednak z perspektywy wieczności wygląda to inaczej. Głowa wroga jest zmiażdżona. Armia szatana może mieć mocne nogi i dobrze maszerować, ale nie posiada głowy, która by ją jednoczyła. Brak jej też cierpliwości i wytrwałości. Kiedy historia już się zakończy, to równy marsz wroga okaże się całkowitą klęską, ponieważ żadna armia nie może wygrać wojny bez koordynującej jej działań głowy.

A Kościół? Jego Głowa żyje! Kieruje utykającym Ciałem przy pomocy Ducha Świętego. To, co jawi się jako chaos, z perspektywy wieczności objawi się jako piękny taniec, który pociągnie za sobą cały świat. Utykający Kościół zwycięży, gdyż pozbawiona głowy armia musi zginąć.

Utykanie Jakuba, choć bolesne, miało mu przypominać o zwycięstwie w walce z Bogiem. Był to znak przynależności do Królestwa Bożego i zapowiedź ostatecznego zwycięstwa Bożego ludu". 

- James B. Jordan, Pradawni święci (premiera: kwiecień 2025)

środa, 19 marca 2025

Dlaczego wznosimy ręce na nabożeństwie?

Oto dziesięć powodów:

1. Biblia wzywa do uwielbienia Boga przez postawę ciała, m.in. wznoszone ręce (Ps 134:2).

2. Nasze ciała są naczyniami uwielbienia Boga i służby Jemu (Rz 12:1)

3. Mamy biblijne przykłady, jak wierni słudzy Boży wznosili ręce (Ezd 9:5)

4. Jest to gest wiary, błogosławieństwa i uwielbienia Boga (Ps 63:5; Ps 68:32; Ps 143:6; Łk 24:53). W naszym Kościele wznosimy ręce podczas Modlitwy Pańskiej, pieśni Gloria Patri (Chwała Ojcu) oraz końcowej Doksologii. 

5. Jest to gest prośbyi błagania (1 Tm 2:8; Ps 28:2; Ps 88:10). Wzniesione ręce wyrażają postawę Bożego dziecka proszącego Ojca w niebie o rzecz szczególnie ważną. 

6. Wzniesione ręce wyrażają pragnienie i gotowość do otrzymania błogosławieństwa „z góry” (Ps 127:1; Łk 11:3).

7. Wzniesione ręce Bożych dzieci  (a więc wiernie oddawana cześć Bogu) są Bożą strategią walki o świat (Wj 17:11)

8. Gest jednomyślnego wznoszenia rąk przez cały Kościół podkreśla wspólnotowość nabożeństwa.

9. Ma wymiar pedagogiczny. Rodzice (i inni wierni) wznoszący ręce uczą dzieci obecne na nabożeństwie, że Kościół jest miejscem oddawania Bogu czci, nie zaś jedynie słuchania o Nim. 

10. Pastor wznoszący ręce w jego kierunku ludu Bożego, udziela wiernym błogosławieństwa pokoju w Bożym autorytecie (Kpł 9:22, Lb 6:23-27).

wtorek, 18 marca 2025

Bóg jest bardziej skłonny do wysłuchiwania niż my do proszenia

"Bez błogosławieństwa Pańskiego największe starania pozostaną bezowocne. On włada sercem każdego człowieka – jeśli nie dotknie serca twojego dziecka, twoje wysiłki będą daremne. Dlatego podlewaj zasiane ziarno nieustanną modlitwą. Bóg jest bardziej skłonny do wysłuchiwania niż my do proszenia, bardziej gotowy do błogosławienia niż my do zwracania się do Niego. Jednak pragnie naszych próśb. Modlitwa jest fundamentem wszystkiego. Dziecko otoczone modlitwą rzadko schodzi na złą drogę". 

-  John Charles Ryle

poniedziałek, 17 marca 2025

Zanim oskarżysz kogoś o herezję

John Frame

Krytykując innych teologów, tradycje lub ruchy, kieruj się etyką biblijną. Nie mów, że ktoś jest heretykiem, chyba że masz bardzo dobry argument. Nie rzucaj w lekki sposób terminami takimi jak „inna ewangelia”. (Ludzie, którzy nauczają innej ewangelii, są pod Bożym przekleństwem). 

Nie niszcz reputacji ludzi, błędnie ich cytując, wyrywając ich z kontekstu lub rozumiejąc ich słowa w najgorszym możliwym sensie. Bądź delikatny i uprzejmy, chyba że masz niepodważalne powody, aby być surowym. 

Kiedy pojawia się kontrowersja, nie stawaj od razu po którejś stronie. Najpierw przeprowadź analizę obu stanowisk. Rozważ następujące możliwości: 

(a) że obie strony mogą patrzeć na ten sam problem z różnych perspektyw, więc tak naprawdę nie zaprzeczają sobie; 
(b) że obie strony pomijają coś, co mogłoby je połączyć; 
(c) że mówią obok siebie, ponieważ używają tych samych terminów w różny sposób;
(d) że istnieje trzecia alternatywa, która jest lepsza niż którykolwiek z przeciwstawnych poglądów i która mogłaby je połączyć; 
(e) że ich różnice, choć realne, powinny być tolerowane w Kościele, podobnie jak różnice między wegetarianami a osobami jedzącymi mięso w Rzymian 14. 

czwartek, 13 marca 2025

Więksi od Jana Chrzciciela

"Największym z proroków był Jan Chrzciciel (Mt 11:11). Dlaczego? Ponieważ zobaczył Anioła Jahwe, Jezusa Chrystusa, twarzą w twarz i poznał Jego imię. 

Jednak nawet najmniejszy chrześcijanin jest większy od Jana, ponieważ w Chrystusie zasiadamy w okręgach niebieskich po prawicy Boga i mamy dostęp do Niego w modlitwie o każdej porze dnia i nocy (Ef 2:6; Hbr 9:7; 10:19-22; 2 Kor 3:18). 

Czy doceniamy ten przywilej? A może traktujemy go jako coś oczywistego, co nam się po prostu należy? Życie Abrahama i Jakuba uczy, że jeśli chcemy w pełni cieszyć się tym przywilejem, musimy nauczyć się cierpliwej, pokornej i walecznej wiary, ufając, że nasze utykanie, kiedy dojrzeje w Chrystusie, zmieni się w wieczny taniec".

- James B. Jordan, Pradawni święci

wtorek, 11 marca 2025

Jedna z moich największych radości podczas nabożeństwa

Jedną z największych radości jakich doświadczam podczas nabożeństwa jest widok dzieci (i młodzieży) wznoszących ręce z całym Kościołem w geście uwielbienia Boga (podczas Modlitwy Pańskiej, śpiewu Gloria Patri czy końcowej Doksologii). 

Rodzice, zabierajcie swoje dzieci do Kościoła. Nabożeństwo jest m.in. dla nich. *Całe* nabożeństwo, nie zaś jedynie pierwsze 15 minut. Kościół nie powinien być dla nich miejscem "religii wyznawanej przez rodziców". Kościół to ich duchowy dom, którego są członkami, a nie gośćmi lub sympatykami. 

Czytajcie z nimi Biblię i módlcie się z nimi w domach. Uczcie je "Ojcze nas", "Wierzę w Boga", Dekalogu i treści Ewangelii od najmłodszych lat. 

Jeśli nie będziecie wychowywać swoich dzieci w wierze, kultura zaszczepi w nich swoją wiarę. 

Co ważne - nie jesteście w tych wysiłkach jesteście sami! Jesteście otoczeni Bożą miłością, Jego obietnicami i mocą Ducha Świętego. 

Nie obawiajcie się błędów i potknięć (sam wiele z nich popełniłem i popełniam). Obawiajcie się perfekcjonizmu, surowości i braku radości. Chrońcie je przed Waszym grzechem. Chrońcie je przed brakiem Kościoła, brakiem Słowa Bożego w Waszym domu i brakiem wspólnej modlitwy.

Bycie ograniczonym jest dobre

Jesteśmy ograniczonymi istotami żyjącymi pośród ograniczonych, nietrwałych rzeczy i nic, co jest ograniczone, nie może przynieść nieograniczonego szczęścia. Oczywiście naszym problemem nie jest to, że jesteśmy ograniczeni. W byciu ograniczonym nie ma nic złego. Takimi zostaliśmy stworzeni. 

Naszym problemem jest to, że jesteśmy zbuntowani, grzeszni. 

Gdyby bycie ograniczonym było problemem, oznaczałoby, że problem jest poza nami, a nie w nas. Problem wówczas byłby w tym, który nas takimi uczynił. Nie moglibyśmy nic z tym zrobić. Nie możemy nic poradzić na to, że jesteśmy znikomi. 

Ale problem nie polega na tym, że jesteśmy znikomi i mali. Problem polega na tym, że te małe stworzenia mają wielkie mniemanie o sobie. Myślimy, że mamy prawo być wielcy we własnych oczach, ustanawiać własny standard i mierzyć wszystko naszą miarą, a nawet osądzać Boga za to, że nie spełnia naszych oczekiwań. 

Jesteśmy rebeliantami – i to jest prawdziwy problem. 

Bycie małym nie jest grzechem. Takimi stworzył nas Bóg i to jest dobre. Ale bycie małym i jednoczesne myślenie o sobie, że jesteśmy wielcy – jest grzeszne. 

Zatem problem jest w naszych sercach, a nie w ograniczonej liczbie molekuł, z których jesteśmy zbudowani.


poniedziałek, 10 marca 2025

Wino w niebiańskim sanktuarium

Peter J. Leithart

W Nowym Przymierzu jesteśmy zaproszeni, by zbliżyć się do Boga w niebiańskim sanktuarium, gdzie On ofiarowuje nam ukryte dary.

Jednym z tych darów jest dar jedzenia, posiłek, który celebrujemy przy Stole Pańskim. 

Ale jest jeszcze inny znak naszego włączenia do Nowego Przymierza, który przynosi lepsze obietnice niż stare. 

To znaczy, że nie tylko jemy chleb z nieba, chleb aniołów, ale jesteśmy również zaproszeni do picia wina w obecności Boga. 

To było coś, czego Izraelici w Starym Przymierzu nigdy nie mogli robić. 

Księga Kapłańska 10 ostrzega: „Wina i mocnego napoju nie pijcie ani ty, ani synowie twoi z tobą, gdy będziecie wchodzić do Namiotu Zgromadzenia...” (Kpł 10:9).

Ale przy Stole Pańskim nie przyszliśmy do cienia niebiańskiego sanktuarium, lecz do samego niebiańskiego sanktuarium, i pijemy wino. 

Wino jest napojem szabatowym. 

Wino wymaga czasu, aby je zrobić i pijesz je na samym końcu, kiedy twoja praca jest skończona. 

Ale dla kapłanów Starego Przymierza praca nigdy nie była skończona. Ciągle stali, jak mówi List do Hebrajczyków, ponieważ musieli składać te same ofiary rok po roku. Lecz teraz, w Chrystusie i przez Jego krew, weszliśmy do odpoczynku. Jesteśmy w świątyni, pijąc wino, znak nie tylko radości, ale i odpoczynku Nowego Przymierza. 

Zatem przyjdź i pij Boże wino. 

Przyjdź i wejdź do Jego odpoczynku.

Wpis ukazał się na facebookowym profilu Theopolis Institute