Gdybyśmy przełożyli działanie Elimelecha z Księgi Rut 1:1-6 na rzeczywistość Nowego Przymierza, to byłoby tak, jakby Elimelech opuścił Kościół. Opuścił społeczność ludu Bożego i miejsce, w którym Bóg umieścił swoje imię. To ekskomunika samego siebie.
Lekcja dla nas jest jasna: nie bądź Elimelechem. Nie porzucaj miejsca i ludu Bożego.
Żyjemy w czasach, gdy wielu ludzi patrzy na Kościół i nie widzi w nim zbyt wiele wartości. Kościół nie robi na ludziach wrażenia: Ot, zwykli ludzie czytają Biblię, modlą się, jedzą chleb i piją wino.. Cóż tu atrakcyjnego?
Oczywiście problemem jest, gdy Kościół również w ten sposób spogląda na siebie i próbuje być atrakcyjniejszym dla świata używając ludzkich środków. Kiedy lud Boży spoglądał na inne narody, zamiast pytać: Co jest wolą Bożą? – niosło to zawsze problemy, a Kościół tracił swoją tożsamość niczym sól tracąca smak.
Elimelech pomyślał, że w Moabie znajdzie atrakcyjniejsze miejsce do życia. Był jak Lot, który postanowił odłączyć się od Abrama, a więc wspólnoty wiary i wybrał Sodomę, ponieważ ziemia była żyzna, a lokalizacja była wspaniała. Nie zadawał sobie pytania o duchowe konsekwencje mieszkania pośród niemoralnych ludzi z dala od Bożych ludzi. Skutki jak wiemy były tragiczne dla jego rodziny.
Tak właśnie ludzie dziś traktują Kościół: Nic atrakcyjnego, niektóre wręcz liche i niewielkie, bez jakiś spektakularnych cudów. Ale jeśli spojrzymy na ziemię, którą Bóg obiecał Izraelowi i spojrzymy na nią za czasów Elimelecha, to ona również nie wyglądała na wielką i żyzną. Co było takiego wspaniałego w tej ziemi? Susza i głód. Co jest takiego wspaniałego w Kościele? Ktoś może pomyśleć, że wydaje bardzo mało owoców jak ziemia w okresie głodu. Ale Bóg często działa w ukryty i zaskakujący sposób. I często poprzez małe kroki, wierność w małym, codzienną rutynę.
Musimy nauczyć się wykonywać te wierne kroki wiary, może powoli, ale do przodu. Właśnie w ten sposób Izrael miał zdobywać ziemię obiecaną. Nie od razu, lecz krok po kroku.
Nie wypędzę go przed tobą w jednym roku, aby ziemia nie stała się pustkowiem i nie rozmnożył się zwierz dziki przeciwko tobie. (30) Powoli będę ich wypędzał przed tobą, aż się tak rozmnożysz, iż będziesz mógł objąć tę ziemię, dziedzictwo twoje. – Wj 23:29
W taki sposób rośnie Królestwo Boże: stopniowo, krok po kroku. Poprzez naszą wierność w małych rzeczach. Nie zniechęcajmy się brakiem szybkich rezultatów. Zwykle szybkie rezultaty oznaczają krótkotrwałość. Bóg zwykle nie działa w ten sposób.
Musimy nauczyć się żyć według Bożej woli, a nie biegać do Moabitów tego świata po pomoc. Czyli gdy zgrzeszymy powinniśmy wyznawać grzech, powinniśmy modlić się o nasz chleb powszedni i uczciwie na niego pracować, powinniśmy pielęgnować wspólne rodzinne rytuały (wspólne posiłki, modlitwa, spędzanie wolnego czasu lub wspólne domowe prace), nie opuszczajmy zgromadzeń Kościoła. To są nasze kroki wiary, które mają znaczenie.
Musimy udawać się do Boga, tam, gdzie obiecał się odnaleźć: w Jego głoszonym Słowie we wspólnocie Kościoła, w wodzie chrztu i przy Stole Pańskim. Dla Elimelecha oznaczało to powinność uczestniczenia w lokalnych zgromadzeniach w synagogach, rozsianych po całej ziemi Izraela, dołączenie do ludu Izraela, który miał w wierności spotykać się w każdy szabat (Kpł 23:3). Gdy jednak tylko wydarzyło się coś złego (głód), Elimelech był jak człowiek, który wyskoczył ze statku, którym miał płynąć i udał się do Moabu.
Kiedy przytrafiają się nam złe rzeczy, jesteśmy kuszeni, by uciekać od Boga i uciekać od Kościoła. Ale właśnie tego nie wolno nam robić. Zamiast tego, powinniśmy lgnąć do Kościoła. Powinniśmy udawać się do obecności Boga, zabiegać o błogosławieństwa, które obiecał nam dać. To są właśnie decyzje wiary: by usilnie i wytrwale prosić o Bożą przychylność zamiast uciekać od Boga.
Elimelech jest, w pewnym sensie, już pod przekleństwem głodu w swoim kraju, ale opuszczając ziemię, wzmacnia to przekleństwo, a głód przeradza się w śmierć. Poza Kościołem, poza miejscem, w którym Bóg obiecał, że będzie obecny przez środki łaski (Słowo i sakramenty), nie ma nic, oprócz śmierci. Jeśli opuszczamy strefę życia, wchodzimy w strefę śmierci.