Być może właśnie to stało się z Jonaszem. Gdy został wypluty na brzeg, poszedł do Niniwy, ale wydaje się, że wciąż niechętnie, tak jakby złożył Bogu ofiarę, ale ze wzgardą: A, niech ma! Jonasz nie wyznał grzechu i dlatego pragnienie jego serca jest wciąż niedopasowane do woli Bożej. Bóg chce zbawienia Niniwy, ale Jonasz wciąż jest niechętny wobec tego. Idzie jednak w akcie zewnętrznego posłuszeństwa. To jednak nie jest coś, co w pełni podoba się Bogu.
Dlatego lekcja dla nas jest następująca: dbaj o posłuszeństwo rąk i nóg, gdzie bywasz i co robisz. Ale i o posłuszeństwo serca i umysłu: Czy kochasz to, co kocha Bóg? Czy pragniesz tego, czego pragnie Bóg?