Niektórzy komentatorzy uważają, że jest tchórzem! Mówią, że Jonasz potrzebuje większej odwagi, by udać się do pogańskiego imperium. Boi się o własne życie.
Ale to nie jest moralna historia, byśmy nabrali odwagi. Nic w tekście nie mówi o tym, że problemem jest strach Jonasza o własne życie. Jonasz zna Pisma, zna Bożą sprawiedliwość (np. Kpł 26:28) i wie co się stanie z Izraelem jeśli będą nieposłuszni Bogu, a Asyria się nawróci.
A co się wówczas stanie?
Wówczas Asyria stanie się młotem Bożym dla Izraela, narzędziem Bożego sądu nad niewiernym ludem. Dlatego Jonasz nie chce głosić nawrócenia mieszkańcom Niniwy. Asyria jest bezbożnym narodem i kandydatem do Bożego sądu. Ale kiedy upamiętają się, to będą silniejsi. A kiedy będą silniejsi, będą wrogami dla niewiernego Izraela i pokonają go. Jonasz wie, że Bóg używa pogańskich narodów jako laski sądu, gdy Izrael trwał w odstępstwie.
Zatem Jonasz nie jest tchórzem. Jest patriotą. Nie chce zguby swojego narodu. Oczywiście patriotyzm to zwykle pozytywna cecha. Powinniśmy być patriotami i zabiegać o dobro naszej ziemskiej ojczyzny. Problem w tym, że Jonasz postawił swój naród ponad posłuszeństwem Bogu. Ubóstwił swój naród, co oznacza grzech bałwochwalstwa. Możemy kochać coś dobrego, ale w zły sposób. Jonasz kocha Izrael, co jest dobre, ale kocha Izrael bardziej niż Boga, co jest złe. Możemy powiedzieć, że Jonasz nienawidzi Niniwy bardziej niż kocha Boga.
Jonasz jest oddany Izraelowi, niezależnie od tego, czy postępuje dobrze czy źle. Chce chronić swój naród przed Bogiem i wybiera miłość do narodu ponad miłość i posłuszeństwo Bogu, co rodzi problemy w jego życiu i w jego otoczeniu.
Dla nas lekcja jest następująca: w Polsce mamy dzień wyborów (15.10.2023.). I nie powinno być nam wszystko jedno kto nami rządzi. Opis królów Izraela to opis ich wierności lub niewierności, co przekładało się na Boże błogosławieństwo lub sąd nad narodem. Mamy modlić się o pobożnych ludzi u władzy. Jednocześnie nasza nadzieja nie jest w ustawach politycznych, partiach, premierze, prezydencie, lecz w królu ponad Królami. Każdy rząd, każdy naród, który pragnie sprawiedliwości, pokoju, materialnego dobrobytu, powinien ugiąć kolana przed Bogiem i pełnić Jego wolę.
Oczywiście jeśli u władzy znajdują się bezbożni ludzie (co zwykle ma miejsce), dla Boga nie stanowi to problemu. Nie jest to powód do rozpaczy dla chrześcijan. Nie ubóstwiamy polityki, nie robimy z rządu bożka, który zaspokoi nasze potrzeby. Bóg sobie poradzi nawet ze zjednoczonym frontem narodów, które buntują się przeciwko Niemu. Chrześcijanin może spać spokojnie, ktokolwiek piastuje władzę w danym momencie.