Nie chcę przez to powiedzieć, że jest zła. Przeciwnie. Jest coraz więcej dobrej muzyki tworzonej przez utalentowanych chrześcijańskich wykonawców. Jednak nie jest ona pisana z myślą o wspólnotowym śpiewie. Wiele z tych utworów jest nie do zaśpiewania razem. Próba przenoszenia tej muzyki na nabożeństwo skutkuje efektem koncertu, show, w którym nagłośnieni muzycy i wokaliści są na pierwszym planie, a wierni niczym publiczność na występie dołączają do scenicznego wykonawcy. Nie słychać tam śpiewającego Kościoła. Ba, mało kto słyszy samego siebie.
Chętnie poszedłbym na koncert tego typu zespołów i artystów, lecz akompaniament podczas nabożeństwa, by prowadzić Kościół we wspólnotowym śpiewie to zupełnie inna umiejętność. Nie każdy muzyk to potrafi i nie każdy utwór się do tego nadaje. Tu potrzebne są nie tylko umiejętności muzyczne, lecz również dojrzałość w biblijnym zrozumieniu roli muzyki w Kościele.
Dlatego:
1. Nauczajmy (szczególnie jako pastorzy) o roli muzyki w Kościele i poza nim (muzyka na Spotify ma inny cel).
2. Módlmy się o prowadzących śpiew.
3. Ćwiczmy wspólny śpiew, by doskonalić się w uwielbieniu Boga (u nas robimy próby i naukę śpiewu dla całego Kościoła raz w miesiącu).
4. Śpiewajmy w domach.
5. Pamiętajmy, że poprzez zaangażowany śpiew nie tylko czcisz Boga, lecz również zachęcasz innych.