Rozmawiałem właśnie przez telefon ze znajomą z Włoch. Kraj-więzienie. 90% zaszc*epionych. Bez certyfikatu nie wejdziesz do autobusu. Bez certyfikatu dzieci i młodzież nie mogą pójść na pizzę z resztą klasy. Bez certyfikatu jesteś pod-człowiekiem.
Znajoma jest zaszc*epiona. Pfizer "ofiarował" jej prawa obywatelskie na 6 miesięcy. Musiała to zrobić, by wyjść z domu do pracy, do sklepu, utrzymać rodzinę. Ludzie chodzą się szc*epić ze łzami w oczach, niczym zakładnicy bandyckiej napaści. Robią to, by przeżyć.
Dosłownie.
A zagrożeniem dla ich przeżycia nie jest wirus, lecz banda ciemiężców w garniturach (wspierana przez media), która napadła na ich pracę, utrzymanie, godność, rodzinę.
Oczywiście pandemia w owym kraju-więzieniu trwa. Zdrowi są więzieni w domach, a zaszc*epieni zarażają zaszc*epionych. Jeśli politycy i służalcze im media się nie opamiętają z tego szaleństwa, spodziewajmy się świeżego powiewu z Kanady w Europie.
Oby.
Normalność tak czy siak wróci. Pytanie tylko czy ciemiężcy zdążą się opamiętać i wycofać, czy będą szli na konfrontację ze społeczeństwem, które ma dość niemoralnych segregacji, bandyckich szantaży, kłamstw i ucisku.