Niedawno miałem kilka rozmów nt. potrzeby ponownego przyjęcia chrztu w wieku dorosłym po wcześniejszym przyjęciu chrztu niemowlęcego. W pełni rozumiem pragnienie wyrażenia osobistego zaufania Jezusowi przez kogoś, kto nawraca się w dorosłym wieku. Jednak sposób, w jaki powinno się to odbyć powinien uwzględniać wolę Jezusa, któremu człowiek zaufał.
Co więc jest wolą Jezusa w tej kwestii? Pomijam tu dyskusję nt. wieku przyjęcia chrztu, choć niektórzy wiążą ważność chrztu z wiekiem jego przyjęcia. To jednak nigdy nie było stanowiskiem historycznego Kościoła ani kościołów reformacji. Kościół odróżnił chrzest nieskuteczny od niegodnego. Różnica polega na tym, że chrzest, który nie powinien był się odbyć (niegodny) - jest chrztem ważnym. Podobnie jak małżeństwo między chrześcijaninem a niechrześcijanką (lub odwrotnie). Nie powinno mieć miejsca, ale jeśli już do niego doszło - powinniśmy zdecydowanie bronić jego nierozerwalności.
Co zatem decyduje o ważności chrztu? Starożytny Kościół stanął przed takim dylematem, gdy w jego łonie pojawili się donatyści, chrzczący ponownie tych, którzy wcześniej wyrzekli się wiary w Chrystusa. W odpowiedzi na ich błędy Kościół wyróżnił trzy kryteria ważności chrztu:
- intencja (pragnienie udzielenia sakramentu nakazanego przez Chrystusa)
- materia (woda)
- formuła (w imię Trójcy Św. lub Jezusa - Drugiej Osoby Trójcy Świętej)
Jeśli coś z nich ujmiemy - pozbawimy się istotnego elementu dla ważności chrztu. Jeśli coś do nich dodamy - uzależnimy ważność Bożego znaku od człowieka i w zasadzie pozbawimy się pewności, czy kiedykolwiek komukolwiek został on udzielony.
Przykładowo, jeśli uzależnimy skuteczność chrztu od stanu serca chrzczonego, wówczas o tym, czy chrzest się odbył decyduje opinia człowieka na swój temat. Może ma rację, może nie. Bóg wie. Nawet nie sam chrzczony. Wówczas chrzest staje się przypuszczeniem, prawdopodobieństwem i nie możemy mieć pewności czy ktokolwiek został ważnie ochrzczony. Prowadzi to do tak absurdalnych sytuacji, że niektórzy ludzie twierdzą, iż dopiero ich trzeci lub czwarty chrzest jest ważny, ponieważ wcześniej nigdy prawdziwie nie byli nowonarodzeni lub czegoś teologicznie brakowało ich poprzednim wspólnotom. Absurd godni absurd.
Jeszcze większy problem pojawia się, jeśli uzależnimy ważność chrztu od stanu serca chrzczącego (np. pastora lub księdza). Nie mamy pojęcia, co siedzi w duszy osoby, która chrzci. W takim przypadku również nie wiemy, czy ktokolwiek został ważnie ochrzczony.
Podobne pytania pojawiają się jeśli uzależniamy skuteczność chrztu od teologii kościoła, w którym został on udzielony. Czy błędy takiej czy innej denominacji chrześcijańskiej niszczą biblijne znaczenie chrztu, a więc i sam chrzest? Sądzę, że nie. Żaden człowiek, żaden kościół nie posiadają takiej mocy. Podobnie jak niewiara lub błędna interpretacja Listu do Rzymian nie niszczą boskiego autorytetu tej księgi. To nie człowiek (swoją wiarą) nadaje znaczenie Bożym środkom działania. Człowiek może je natomiast - swoją niewiarą w ich Boże pochodzenie - odrzucić, podeptać, zlekceważyć.
W ewangelicznych środowiskach dobrze to rozumiemy, gdy mówimy o Słowie Bożym (Biblii). Nie dostrzegamy tego jednak, gdy mówimy o Bożym znaku, jakim jest chrzest. W chrzcie bowiem to Bóg jest stroną aktywną. On nas chrzci (za pośrednictwem powołanego sługi), włącza w widzialne ciało Chrystusa, my zaś jesteśmy odbiorcami Bożego błogosławieństwa, chrzest przyjmujemy.
Jeśli twierdzimy, że chrzest nie był chrztem, ponieważ byliśmy za młodzi, nienawróceni itd. - zachowujemy się jak człowiek, który mówi, że Biblia nie była Słowem Bożym do czasu aż on w nią nie uwierzył. Lub jak mąż, który twierdzi, że nie jest i nigdy nie był mężem, ponieważ w dniu ślubu nie kochał żony.
Zatem każdy chrzest poza pierwszym - udzielonym w chrześcijańskim kościele w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego - nie jest chrztem. Nie ma znaczenia miejsce lub kościół, w którym ktoś przyjmuje kolejny "chrzest". Chrzest "baptystyczny", "zielonoświątkowy" lub jakikolwiek inny jest chrztem ważnym jeśli chrzczony przyjmuje go po raz pierwszy. Wówczas nie jest on chrztem takiego czy innego kościoła. Jest chrztem Chrystusa, który każda inna wspólnota chrześcijańska powinna respektować, jeśli chce mieć biblijne zrozumienie ciała Chrystusa i samego chrztu.
To Chrystus jest właścicielem i autorem chrztu, nie kościół. Dlatego ochrzczonych wcześniej w innym kościele po prostu się nie chrzci. Po prostu. Zwyczajnie. Nie powinno się robić takich rzeczy w kościele. Każdy kolejny "chrzest" poza pierwszym jest niepotrzebną rebaptyzacją, która zaprzecza Biblii, nauce starożytnego kościoła i teologii reformatorów kościoła. Biblia mówi o jednym chrzcie (Ef 4:5). Podobnie wyznanie Nicejsko-Konstantynopolitańskie (381 r) oznajmia (za Biblią) wiarę "w jeden chrzest". Konfesja Sandomierska (1570) oraz Drugie Wyznanie Helweckie (1566) - a więc konfesje z czasów reformacji zdecydowanie sprzeciwiają się ponownym chrztom.
Jeśli nawróciłeś się po przyjęciu chrztu - nie musisz "chrzcić się" ponownie. Chrzest już się odbył, więc cokolwiek zrobisz - nie zmieni tego faktu. Po swoim nawróceniu dołącz do zdrowego kościoła, który przyjmie cię na podstawie wyznania wiary i ważności twojego trynitarnego chrztu.
---------------------------
Artykuł pt. "Biblijna obrona chrztu niemowląt" znajdziesz TUTAJ.