Oczywiście wypowiadanie się na jakikolwiek temat wymaga poznania go. Wiedzę medyczną nt. działania wirusów, leczenia chorych na Covid-19, szczepionek, testów czerpię od lekarzy i specjalistów, np. dr Bodnara, dr Martyniuka, dr Basiukiewicza, którzy powołują się na sprawdzone badania oraz własne doświadczenia w leczeniu zakażonych wirusem Covid-19. Słucham również wolnych mediów oraz prawników, którzy zajmują się legalnością wszelkich restrykcji np. Piotr Schramm oraz ludzi, którzy chorowali na koronawirusa.
Jednak dyskusja nt. lockdownów i restrykcji to nie tylko dyskusja o medycynie. To również dyskusja o Bogu, o tym co Biblia naucza nt. chorób, zakażeń, zdrowia, wolności, godności, kompetencji władzy, granic posłuszeństwa wobec władzy, własności, ekonomii, pracy, Kościoła, odpowiedzialności przywódców Kościoła, Bożych sądów w historii itd.
Oczekiwanie, by pastorzy milczeli w temacie tego, co się obecnie wokół nas dzieje to oczekiwanie, by pastorzy przestali czytać Biblię i przestali czytać świat oczami Biblii. To oczekiwanie, by pasterze pozostawili owce i ich doczesne wyzwania ze zdrowiem, pracą, utrzymaniem, wychowaniem dzieci, relacjami itd.
Oczywiście wielu księży, pastorów jest zastraszanych oczekiwaniami samych członków kościoła, by milczeli. Wszak w kościele są zwolennicy i przeciwnicy restrykcji. I nie powinno być z tym problemu. Kościół jest miejscem dla wszystkich wierzących. Jednak to nie zwalnia nas - chrześcijan od słuchania ekspertów medycznych, lekarzy i szukania Bożej perspektywy w Piśmie Świętym. Możemy się różnić w ocenie działań polityków, lockdownów i restrykcji. Lecz oczekiwanie od pastorów, chrześcijan milczenia na ten temat jest czymś brzydkim, a wręcz bezczelnym. Jest to w praktyce oddzielanie Chrystusa od świata, który stworzył i za który umarł. To oddzielanie Chrystusa od codziennych trosk, wyzwań, cierpień ludzi. Nie takiego Jezusa znamy.