czwartek, 25 marca 2021

Czego nie mogłem powiedzieć w Onecie nt. skutków restrykcji

TUTAJ wrzucam link do dzisiejszej rozmowy ze mną redaktora Onetu (którego nota bene cenię i lubię) nt. kolejnych restrykcji i przepisów w kościołach. Niestety, decyzją "góry", więcej niż połowa moich wypowiedzi została ocenzurowana. Poniżej wrzucam te części, które Onet uznał, że nie powinny się ukazać na portalu. Oczywiście masz prawo się z nimi nie zgadzać. Chcę tylko unaocznić jakie treści oraz informacje nie mogą się przedostawać do mediów i portali głównego nurtu. Niech to da nam trochę do myślenia. Mnie daje wiele. Oto część usuniętego wywiadu:
- Rząd wielokrotnie swoimi decyzjami w pandemii albo sobie przeczył, albo były to decyzje na zasadzie szukania właściwego rozwiązania. Przypomnę, że już przerabialiśmy twardy lockdown i zamykanie biznesów. Daliśmy kredyt zaufania politykom, ale już dziś możemy powiedzieć, że lekarstwo jest często gorsze niż choroba. Skutki są dramatyczne dla życia, zdrowia, utrzymania milionów Polaków. Nie mówię, że należy sprzeciwiać się próbom powstrzymania się wirusa. Jest on realny i groźny, ale skutki dotychczasowych działań polityków w kwestii pandemii są o wiele bardziej niszczące.
Pastor podkreśla, że nie zaprzecza istnieniu pandemii i nie kwestionuje, że koronawirus może być śmiertelny. Ale wskazuje m.in. na dużo większą liczbę (50 tysięcy) zgonów w 2020 roku (nie z powodu koronawirusa), czy na obostrzenia, które pozbawiły wielu ludzi pracy i źródła utrzymania, doprowadziły do braku opieki medycznej na inne choroby, spowodowały u dzieci i młodzieży choroby psychiczne i ogólny lęk ludzi przed udaniem się do lekarza (z powodu zamknięcia w szpitalu i braku odwiedzin bliskich itp.). Jego zdaniem to są konkretne i negatywne skutki działań rządu.
- Liczba zachorowań zależy od liczby wykonanych testów. I tymi danymi można łatwo manipulować, kontrolować statystyki - dodaje.
Prawdą jednak jest, że w szpitalach brakuje już miejsc dla pacjentów covidowych. Wczoraj pisaliśmy o tym, jak pacjenci wożeni są w karetkach po kilka godzin, a niektóre szpitale przymierzają się do zakupów materaców i pryczy, bo brakuje miejsc, gdzie można kłaść chorych. Czy pastor zgodziłby się odwiedzić szpitale zakaźne, by na własne oczy zobaczyć, jak wygląda sytuacja w takich placówkach? - Oczywiście chętnie poszedłbym odwiedzić kogoś, kto jest w takim szpitalu. Tam są osoby w samotności, odseparowane od świata. Potrzebują wsparcia, obecności drugiego człowieka, otuchy. To również ważny element leczenia, terapii. Niestety są tego pozbawieni.