Od tygodnia czuję się świetnie.
Takich jak ja, którzy chorują lub chorowali, mają grypę, gorączkę, kaszel lub się przeziębili są tysiące. Nie mają dostępu do rzetelnej opieki medycznej (nie są w stanie się dodzwonić) lub wolą leczyć się domowymi sposobami, ponieważ obawiają się, że ich zamkną w domu lub szpitalu "z powodu kowida" i tyle będzie z pomocy medycznej.
W taki sposób 2 miesiące temu zmarła moja ciocia. Miała nowotwór i trudności z oddychaniem. Pojechała do szpitala po pomoc. W odpowiedzi zrobili jej test na kowida i kazali jej zamknąć się w domu w kwarantannie na 10-14 dni, bo test był pozytywny. W tym domu po kilku dniach zmarła. Oczywiście wpisano, że na kowida. Nikt nic nie zrobił, nie pomógł. Kazali jej odizolować się od rodziny. I tak odeszła...
Patrząc na to, co się dzieje dochodzę do wniosku, że problemem nie jest to, że chorujemy na wirusy i różne schorzenia. One były i będą z nami w tym upadłym świecie. Mam wrażenie, że coraz wyraźniej widać, iż restrykcje i regulacje są uwarunkowane celami politycznymi i ekonomicznymi. Nie chodzi tu o Twoje lub moje życie i zdrowie.
Masz wątpliwości?
Spójrz - tysiące ludzi umiera każdego dnia w samotności w szpitalach lub domach z powodu antyludzkich decyzji polityków lub z powodu braku pomocy medycznej. Nie zabija ich kowid. Zabija ich nieludzka bierność tych, którzy mogą nieść im ratunek lub ulgę w cierpieniu. Ktoś z tych Ministrów Zagłady o tym mówi? Mają z tym problem? Podejmują działania? Skądże!
W TV podadzą nam jednak statystyki zachorowań i umieralności na Covid-19, po czym ogłoszą jaki rodzaj kagańca ma atest i jak masz go nosić. Oznajmią czy masz prawo pracować, pójść na narty, na spacer, na nabożeństwo. Oni naprawdę myślą, że mogą, mają prawo robić to ludziom. To owoc ogromnej buty, pogaństwa i anty-ludzkiej, anty-Bożej cywilizacji.
Myślę, że to czas na modlitwę o Boży sąd nad tymi buńczucznymi ludźmi. Czas na modlitwę o prawdziwe opamiętanie i nawrócenie do Chrystusa.