Peter J. Leithart
Maria i tylko Maria towarzyszy Jezusowi przez całe Jego życie. Poczęła Jezusa, gdy Duch ją zacienił; urodziła Go w Betlejem. Wraz z Józefem ucieka do bezpiecznego schronienia w Egipcie. Troszczy się o Jezusa, gdy wracają do Nazaretu.
Maria jest z Jezusem w Jego dzieciństwie, w okresie dojrzewania i wczesnej męskości. Wie o Jego służbie i należy do członków rodziny, którzy próbują się z Nim spotkać (Mt 12:46). Idzie z Jezusem aż pod sam krzyż (Jan 19:25-27), czeka przy Jego grobie („druga Maria" - Mt 27:61) i jest jednym z pierwszych świadków Jego zmartwychwstania (Mt 28:1).
Jest z uczniami, którzy otrzymują Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 1:14). We wszystkich kluczowych momentach Kobieta jest ze swoim Nasieniem. Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Tydzień i Wielki Piątek, Wielkanoc, Pięćdziesiątnica oddają cześć Synowi oraz wspominają o Marii. Człowieczeństwo Jezusa, Jego ludzkie życie należy do Marii. Nie dotyczy to nikogo innego.
Józef mógł żyć w chwili śmierci i zmartwychwstania Jezusa, ale nie pojawia się po Jego narodzinach (Ew. Mateusza 1-2). Józef jest przy grobie Jezusa, lecz nie jest to Jego ojciec. Uczniowie również nie towarzyszą Jezusowi przez całą drogę. Nie odgrywają żadnej znanej roli w Jego dzieciństwie, lecz co ważniejsze, opuszczają Go w Getsemane i przegrupowują się dopiero po zmartwychwstaniu.
Tylko Maria jest z Jezusem przez życie, przez śmierć, do Jego zmartwychwstania. Dzieli Jego cierpienie i radość. Przepowiednia Symeona jest prawdziwa: miecz przeszywa jej duszę (Łk 2:35), tnąc tak głęboko jak włócznia w boku Jezusa. Ale Maria zna również ogromną radość Wielkanocy, kiedy spotyka swojego Syna w chwalebnym ciele (Mt 28:8-10).
Łatwo więc dostrzec, jak katolicy i prawosławni dochodzą do swojej mariologii. Rozwijają biblijną trajektorię następująco: jeśli Maria dzieli tak wiele ze swoim synem, to być może dzieli również Jego zmartwychwstanie w ciele i zasiada z Nim jako Królowa nieba. Jeśli Maria cierpi z powodu swojego syna, być może jej męka w jakiś sposób ma charakter odkupieńczy. Jeśli Jezus wstawia się za nami, dlaczego nie Maria?
Ale to nie jest trajektoria Nowego Testamentu. Maria jest przy narodzinach Jezusa, Jego śmierci, pogrzebie i zmartwychwstaniu. Jest w dniu Pięćdziesiątnicy. Po czym... znika. Imię „Maria” pojawia się tylko raz po pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich (Rzymian 16:6), lecz jest to inna kobieta.
Wydaje się to dziwne. Maria przez cały ten czas szła za Jezusem, dlaczego więc nagle zniknęła? Ale ta dziwność nie dotyczy tylko jej. Prawie każdy z drugorzędnych bohaterów Ewangelii i Dziejów Apostolskich znika. Piotr pozostawia historię Łukasza po Soborze Jerozolimskim. Paweł dociera do Rzymu, ale Łukasz nie kończy historii jego życia. Częściowo wynika to z naturalnego rozwoju historii. Maria, Piotr i Paweł przychodzą, świecą i odchodzą, robiąc miejsce dla rzeszy nowych przywódców i ewangelistów. Misjonarze przychodzą i odchodzą, ale Słowo się rozprzestrzenia.
Jest jednak głębszy powód. Znikając z biblijnej narracji, Maria, Piotr, Paweł i inni są na szlaku wytyczonym przez Jezusa. On znika jako pierwszy, kiedy obłok wziął Go „sprzed ich wzroku” (Dz 1:9). W ostatnim akcie pokory Wcielony Syn opuszcza scenę dla innych, dla Ducha Świętego i dla nas.
Odejście Jezusa było warunkiem wstępnym misji Kościoła. Jeśli On nie odejdzie, Duch nie przyjdzie. Dopóki On nie odejdzie, Jego uczniowie nie wykonają większych dzieł, które On obiecuje (Ew. Jana 14:12). I tak jest też z nami: pewnego dnia świat będzie musiał sobie radzić bez ciebie. Pewnego dnia będziesz tu, a następnego cię nie będzie. To dotyczy każdego, ale my - chrześcijanie umieramy tak jak żyliśmy - w Chrystusie. Przygotuj się, aby twoje życie zakończyło się ostatnim aktem maryjnego uczniostwa - aktem zniknięcia.