Prof. Jan Talar: "Zajmuję się wybudzaniem chorych ze śpiączki od ponad 45 lat. Dlatego też problem naszego Polaka jest mi niezwykle bliski. Zdjęcia, które były prezentowane w telewizji, pochodziły z ostatnich dni ubiegłego roku. Twierdzę, że ten chory był świadomy, a więc był człowiekiem. Miał odruchy, reagował grymasem, płaczem. Patrzył na rodzinę z błagalnym wzrokiem o ratowanie, a zatem mieliśmy do czynienia z normalnie funkcjonującym człowiekiem. Jeżeli ktoś powiedział, że było nieodwracalne uszkodzenie mózgu w wyniku zaburzeń krążenia, to nie jest prawdą. Organizm ludzki jest na tyle doskonały, że w wielu sytuacjach radzi sobie nawet z tak trudnymi sytuacjami. Jeżeli ja takich chorych wybudzam, i oni wracają do nauki, na studia, do pracy, zakładają rodziny, rodzą dzieci, to dowód, że w każdym przypadku, jaki by nie był należy zrobić wszystko, aby ratować życie ludzkie. Bo tak byłem kształcony podczas studiów. Co się dzieje, że ta nauka ze studiów w jakiś sposób przestała być aktualna. Jeżeli nawet tak by było, to jest sumienie, jest człowiek, który musi widzieć w drugim, a w szczególności chorym, musi widzieć człowieka".