Jeśli już miałbym mieć zdecydowane stanowisko w tej kwestii to jedynie wobec tych, którzy - na obecnym etapie - traktują jej przyjmowanie lub odmowę nieomal jak nową religię.
Pan Jezus powiedział: "Nie masz nic na zewnątrz poza człowiekiem, co by wchodząc w niego, mogło go skalać, lecz to, co wychodzi z człowieka, to kala człowieka" (Ewangelia Marka 7:15).
Oznacza to, że przyjęcie lub nieprzyjęcie szczepionki nie czyni nikogo duchowo nieczystym. Nie nalezy łączyć szczepionki z duchowością - upodobaniem lub brakiem upodobania w Bożych oczach. W niebie znajdą się zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni (podobnie w piekle). Odrzućmy jak najszybciej bzdury utożsamiające szczepionkę ze "znamieniem bestii" itp. Nie pozbywaj się rozumu.
Pozostaje kwestia medyczna, a więc skutków zdrowotnych, bezpieczeństwa i odporności na działanie wirusa. Z pewnością państwo nie posiada od Boga autorytetu, by dysponować ciałem obywateli bez żadnej odpowiedzialności. Nasze ciała należą do Stwórcy, nie do cesarza. "Drogoście kupieni; nie stawajcie się niewolnikami ludzi" (1 list do Koryntian 7:23). Oznacza to, najkrócej mówiąc, że szczepionka powinna być sprawą wyboru, a decyzję o jej przyjęciu lub odmowie powinniśmy podejmować kierując się rozsądkiem i dostępną wiedzą naukową (do czego zachęca nas Pismo Święte). Nie ma mowy, by Kościół dyskryminował kogokolwiek ze względu na tę sprawę, np. dystansując od siebie na nabożeństwach, spotkaniach domowych zaszczepionych lub niezaszczepionych. Różnice w ocenie nie powinny stawać się przedmiotem podziałów w Kościele, rodzinach itd. Powinniśmy o tym umieć rozmawiać i wzajemnie kochać mimo odmiennych opinii.
To tyle na dziś - w świetle informacji, które do nas docierają. Cd. zapewne nastąpi :)