"Sugerowałem też, że kiedy naprawdę spojrzymy na istotę ludzką świezym okiem, używając często zdrowego rozumu, nieskażonego żadną sofistyką, nigdy nie odbierzemy istoty ludzkiej jako zwierzęcej. Dowodzi tego zresztą sam fakt, że mówiąc "zwierzęta" mamy na myśli inne zwierzęta oprócz nas. Jesli ktos powie: "Jest jakieś zwierzę w ogrodzie" i odkryjecie, że chodzi o pastora poczujecie się tak zaskoczeni, że żaden wykład o ewolucyjnych początkach i strukturze biologicznej tegoż pastora nie zatrze w pełni wrażenia, że normalnie tak się ludzi nie określa. Jeśli ktoś powie: "Chodź, zobacz zwierzęta", i okaże się, że zwierzętami są ciotki mówiącego, pomyślicie, że to żart; możecie to uznać za żart lekceważący i w najlepszym guście, lecz nie przyjdzie wam do głowy, by potraktować to jako poważną wypowiedź o jedności przyrody. Grozi nam, że zapomnimy ten pierwszy i podstawowy fakt, tę olbrzymią różnicę i dysproporcję między człowiekiem a resztą stworzeń.
- G.K. Chesterton, Obrona wiary, s.94