Pismo Święte oznajmia, że Bóg dał Jezusowi imię, które jest ponad wszelkie imię. To jednak nie tylko zdanie oznajmujące, ale i rozkazujące. Każde kolano jest wezwane, aby się ugiąć przed Jezusem, również kolano prezydentów, premierów i królów. Każdy język jest wezwany do wyznania Jezusa jako Pana. Również język prezydentów, premierów i królów.
Jednym z największych problemów współczesnego Kościoła jest właśnie niewierność w tej kwestii. Współczesny Kościół używając różnych pretekstów doktrynalnych, postanowił, że przyzna wyjątki. Nie każde kolano musi się ugiąć przed Jezusem. Nie każdy język musi Go wyznać jako Pana. Nie każdy naród musi się przed Nim pokłonić. Wszystko zależy od tego jaki światopogląd ma rządzący. Nie możemy nikogo wzywać, oznajmiać, wymagać.
Ale Jezus jasno powiedział co mamy publicznie oświadczać. Mamy oświadczać, że Jezus jest Panem i Królem każdego narodu i każdego władcy. To jest faktem niezależnie od tego, co na temat władzy Chrystusa myślą królowie ziemscy. Jezus wzywa polityków, sędziów, nauczycieli, biskupów, prawników, ekonomistów do respektowania Jego woli w tych sferach. Wszyscy odpowiadają przed autorytetem znajdującym się ponad nimi.
Dlatego ewangelizacja nie jest procesem udzielania Jezusowi autorytetu w naszym życiu: „Jeśli zechcecie, to uczyńcie Go Panem. Ukoronujcie Go". Ewangelizacja jest procesem ogłaszania autorytetu, który już posiada, i który już dzierży od dnia Wniebowstąpienia. Jego korona nie jest już cieniem. Nie jest to jakaś teologiczna korona, czy też duchowa korona. Oczywiście istnieją różne korony na głowach różnych ludzi, ale wszystkie są Jemu podporządkowane.
Niektórzy szczerzy chrześcijanie wierzą w istnienie tzw. „dwóch królestw”. Duchowego, Bożego królestwa oraz królestwa tego świata, ziemskiego. Takie spojrzenie byłoby uzasadnione, gdybyśmy wierzyli w istnienie dwóch królów. Jeden zarządza rzeczywistością duchową, a drugi doczesną. Jeden zarządza Kościołem, a drugi resztą stworzonego świata. Biblia nie uczy o czymś takim. Bez względu na to, ile jest królestw, wszystkimi rządzi Jezus Chrystus. Możemy mapę nieba i ziemi podzielić na dowolną ilość obszarów, na 2,3,4,10. Nad wszystkimi powinniśmy umieścić jedną koronę - koronę Chrystusa, jak to sam powiedział w Ewangelii Mateusza: „Została mi dana wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mat. 28:18).
Po zmartwychwstaniu Jezusa, Jego Ojciec zaprosił Go, aby złożył prośbę o posiadanie krańców ziemi (Ps. 2:8). I otrzymał wszystko, o co prosił. Dlatego rozsądni królowie i sędziowie powinni przyjąć przestrogę i złożyć Jemu hołd z radością.
Proś mnie, a dam ci narody w dziedzictwo I krańce świata w posiadanie. Rozgromisz je berłem żelaznym, Roztłuczesz jak naczynie gliniane. Bądźcie więc teraz rozsądni, królowie, Przyjmijcie przestrogę, sędziowie ziemi! Służcie Panu z bojaźnią i weselcie się, Z drżeniem złóżcie mu hołd, Aby się nie rozgniewał i abyście nie zgubili drogi, Bo łatwo płonie gniewem. Szczęśliwi wszyscy, którzy mu ufają! – Psalm 2:8-12
Zatem władza nad naszym narodem należy do Chrystusa. Nie wolno nam traktować Jezusa jako talizmanu, którego celem jest realizacja planów danej partii. Jezus nie może być używany jako pomocnik w rządowych celach, ponieważ jest to znieważanie Bożego imienia. Jezus widzi i słyszy zakulisowe ustalenia: Zostawmy sprawę nienarodzonych, bo nam spadną słupki poparcia. Zostawmy skandale w Kościele, bo potrzebujemy ich poparcia.
Jezus nie jest martwym wizerunkiem na obrazie, który możesz ujarzmić. Przenieść, zakryć, odwrócić. Taki Jezus milczy. Można spokojnie do niego mówić, po czym nazwać własne myśli – Jego wolą. Ale Jezus Biblii nie milczy. Przemawia w Słowie Bożym i robi to z autorytetem. I ten Jezus, który przemawia z mocą nie błogosławi żadnym przywódcom, którzy zamiast pełnić Jego wolę, mówią o konserwatywnych wartościach, wierze ojców lub tradycyjnej rodzinie.