Żyjemy w czasach, gdy wszystko staje się kwestią polityczną, a skoro jest polityczne, to oczekuje się, że Kościół nie powinien się do tego wtrącać. Dzisiaj polityczne jest ścięcie drzewa na podwórku, polityczną sprawą jest zdrowie obywatela lub nazywanie homoseksualizmu grzechem. Polityka to wielki bożek współczesnych ludzi i nadzieja na szczęśliwe życie. Nadzieja w politycznych idolach (mesjaszach), twarzach z plakatów, programach, partiach.
Wielu ludzi rozpacza po każdych przegranych wynikach ich kandydatów/partii. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ ich bóg nie przyniósł im oczekiwanego zwycięstwa. Reagują rozpaczą nieomal jak Filistyńczycy widząc potłuczonego bożka Dagona, który leżał z oderwaną głową przed Arką Przymierza.
Żyjemy w czasach, w których nie jest możliwe, by napisać w internecie o grzechu osoby publicznej bez oskarżenia, że jesteś polityczny, sprzyjasz tym lub owym. Ale jak napisał Douglas Wilson: „Oskarżanie chrześcijan za bycie zbyt politycznymi w takich sytuacjach jest jak oskarżanie Noego za bycie zbyt mokrym”.
Takie rzeczy jak aborcja lub sodomia były grzechami na długo przez pojawieniem się tych spraw jako tematów politycznych w kampaniach wyborczych. Kiedy wierny pastor głosił przeciwko nim tysiąc lat temu i napominał przeciwko niemoralności - nie był oskarżany o bycie "politycznym". Kiedy pastor głosi współcześnie przeciwko tym grzechom – jest nazywany politycznym. Co się zmieniło? Nie zmienił się dekalog. Nie zmieniła się Ewangelia i moralne wymogi Chrystusa. Zmieniły się bożki. Współczesny bożek wielu ludzi o nazwie „świeckie państwo”, "akceptacja wszystkiego z wyjątkiem nieakceptujących", "równość grzechu i moralności", bożek wielu ludzi o nazwie „rząd”, „polityka" chce, aby wszystko było polityczne. Ceny jabłek, ceny mąki, sposób wychowywania dzieci, szerokość drogi, ale i poglądy na temat aborcji czy homoseksualizmu. To wszystko to sprawy polityczne. Masz niepoprawne politycznie przekonania nt. moralności? Musimy cię z nich wysterylizować lub zastosować ostracyzm społeczny. Wszechtolerancyjna organizacja LGBT "Tolerado" już publicznie przestrzegła przede mną. Póki co, tylko tyle mogą.
Kiedy Jan Chrzciciel napomniał Heroda za niemoralność, za związek z Herodiadą – nie było to sprawą polityczną, lecz duchową. Ceną była dusza Heroda, a nie jego pozycja. Herod oczywiście mógł odpowiedzieć Janowi: „Głoś swoje kazanie swoim parafianom. Nie mieszaj religii z polityką”. Ale to nie przekonałoby Jana ani trochę, ponieważ wierzył on, że przykazanie „nie cudzołóż”, a więc dekalog dotyczy również polityków. Nawet tych, którzy ignorują Boga lub w Niego nie wierzą.