"Apeluję do wzięcia udziału w wyborach to nasz obywatelski obowiązek. W tych wyborach zagłosuję przeciw wizji prezydentury @Andrzej Duda i jego partii @pisorgpl ale jako #EkipaSzymona nie poprzemy oficjalnie żadnego z kandydatów na prezydenta".
Zatem oznajmia jasno na kogo zagłosuje, lecz w śliski sposób (w końcu chce być politykiem), by wybrnąć z zarzutów, że udziela poparcia przedstawicielowi konkretnej partii. Nie udziela, prawda? No, gdzie udziela? Jest nadal niezależny, oddolny i neutralny ;-) Jestem szczerze rozbawiony.
Z równie dobrym humorem czyta się wpisy, które wymieniają nazwiska Hołownia i Trzaskowski, tak jakby były to dwie różne kandydatury dwóch różnych wizji Polski. Od samego początku kandydatura celebryty TVNu była pomyślana i uszyta jako drugie skrzydło Koalicji Obywatelskiej, którego celem było przejęcie części elektoratu PiS oraz Lewicy i wtłoczenie go do butli KO w drugiej turze wyborów prezydenckich i przyszłych parlamentarnych.
Udało się to całkiem dobrze. Kandydat przejmujący głosy katolików, ewangelicznych chrześcijan, liberalnych protestantów, aktywistów LGBT to pijarowy majstarsztyk. W jednym rzędzie zachęcających do głosowania na Szymona mamy pastora Bogdana Olechnowicza (tego od politycznego "proroctwa" o śmierci starego serca Saula i narodzinach nowego serca Dawida) oraz Przemysława Staronia - jednego z lokalnych liderów Hołowni, szkolnego nauczyciela (m.in. etyki), zaangażowanego homoseksualistę, który w przestrzeni internetowej aktywnie uczestniczy w oswajaniu młodzieży z homoseksualnym stylem życia. W swoim nagraniu opublikowanym 29 czerwca na Facebooku mówi np.: "Seks homoseksualny jest święty". Dlaczego więc nie wsparł Lewicy? Dlaczego wsparł Hołownię, a nie Biedronia? Ponieważ jest merytoryczną, pokojową twarzą LGBT, w przeciwieństwie do Roberta Biedronia, który obrał kierunek antyklerykalny i konfrontacyjny. Cel jest jednak ten sam. Różnica tkwi w strategii. Duet Hołownia-Trzaskowski daje większą nadzieję na realizację postulatów środowisk LGBT niż radykalny Biedroń.
Wszystko oczywiście odbywa się pod hasłem oddolnego ruchu obywatelskiego. Szymon. Szymon na mój głos. Szymon jest niezależny. Szymon jest blisko ludzi. Szymon konsultuje wszystko z ludźmi. Szymon to, Szymon tamto. Oni naprawdę mają nas za idiotów. Mieliśmy już oddolne ruchy, które przerabialiśmy w przypadku Palikota, Kukiza czy Kijowskiego. Nie trzeba być wybitnym analitykiem, by wiedzieć do kogo nowopowstały ruch Hołowni przyklei się przed wyborami parlamentarnymi. W wyborach parlamentarnych nie będzie już niezależnego, oddolnego "Szymona". Będzie kandydat "Hołownia" startujący z list KO lub czegokolwiek, co powstanie po zjednoczeniu ruchu Hołowni z PO. Pomarańczowo-biało-czarne barwy (przypadek?) już mają wspólne. Specjaliści od pijaru połowę roboty mają już za sobą.
Zresztą niezależnego kandydata Szymona w zasadzie już nie ma. Posłuchajcie jak Hołownia i Trzaskowski spijają sobie z dzióbków w rozmowie transmitowanej na Facebooku. Szymon stawia Rafałowi trzy warunki poparcia (mówimy o obu imionami, ponieważ to swoje chłopaki, do Europejczyków tak się mówi). Z pewnością zdziwią was dwie rzeczy. Po pierwsze: Trzaskowski odpowiada: "Panie Szymonie, we wszystkim się z panem zgadzam". Po czym na Twitterze nazywa to "początkiem pięknej współpracy" (ktoś jest zdziwiony?). Po drugie: kandydat otwartego katolicyzmu wymieniając warunki poparcia dla Trzaskowskiego ani słowem nie wspomina o niepokojącej seksualizacji dzieci w szkołach, udziału prezydenta Warszawy w marszach środowisk LGBT, o reakcji ew. prezydenta na ustawę zakazującej zabijanie nienarodzonych dzieci, o antypolskich wypowiedziach itp. Panowie sobie porozmawiali. Szymon zapytał Rafała, czy będzie bezpartyjnym prezydentem. Rafał powiedział, że tak oczywiście. Szymon się ucieszył i podziękował za rozmowę. Koniec wpisu nt. oddolnego ruchu z niezależnym kandydatem.