Apostoł Tomasz często jest nazywany niewiernym Tomaszem. Osobiście wolę go nazywać wiernym i poszukującym Tomaszem. Jest w nim coś, co da się lubić.
Jego wiara doznała uszczerbku, gdy nie przebywał wraz z uczniami w pierwszy dzień po Szabacie i nie spotkał zmartwychwstałego Jezusa. Skutkiem było zwątpienie, gdy Jezus ukazał się uczniom tydzień później, w kolejny Dzień Pański (Jn 20:24-26).
Jednak nie poprzestał na zwątpieniu. Nie utożsamiłby się ze współczesnym agnostykiem i sceptykiem. Tomasz miał wątpliwości, ale nie służyły one *walce z prawdą*. Służyły *poszukiwaniu prawdy*. I ostatecznie otrzymuje odpowiedź, której pragnie i dochodzi do wiary, która jest wiarą, za którą może oddać życie.
Każdy, kto zmaga się z wątpliwościami, w historii Tomasza znajdzie otuchę. Bóg cię nie potępia, gdy słabniesz i pytasz: "Panie, czy to Ty? Gdzie jesteś, Boże?". Jezus mówi: "Daj tu rękę, włóż w mój bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz" (Jn 20:27).
Słyszysz?
Owszem, szukaj, pytaj, LECZ nie pozostawaj w swoim zwątpieniu, lecz wierz. Przyjdź do Kościoła. Przyjdź do Stołu Pańskiego. Przyjdź do głoszonego Słowa Bożego. Tak jakby Jezus i nam mówił: Wątpisz? Słabniesz? Upadasz? Przyjdź do mnie - chcę się z tobą spotkać. Nadstaw uszy - chcę byś posłuchał. Daj oczy - chcę, byś zobaczył. Daj usta - chcę, byś posmakował chleba i wina. Abyś na końcu ustami wyznał: "Pan mój i Bóg mój" (Jn 20:28).
A wówczas będziesz błogosławiony, bo choć nie widzisz Jezusa fizycznymi oczami, to ujrzałeś go oczami wiary.