DLACZEGO TEN TEMAT?
Temat daru „mówienia językami” wywołuje wiele gorących dyskusji, napięć, czy nawet podziałów pomiędzy chrześcijanami w dzisiejszym Kościele. Dlaczego więc pisać na ten temat artykuł, skoro i tak z góry wiadomo, że różnice są i zapewne długo nie znikną? Czy nie lepiej zostawić tę kwestię „w spokoju”, nikogo nie drażnić swoimi przekonaniami, argumentacją i zająć się ważniejszymi kwestiami?
Sądzę, że byłby to przejaw poważnego zaniedbania i obojętności. Temat mówienia językami, choć nie dotyczy samego zbawienia, jest ważny. Oczywiście są nurty, które uważają, że mówienie językami jest związane z otrzymanym zbawieniem i jest głównym znakiem zbawienia. Takim środowiskom jednak zamiast wyjaśnień dotyczących języków powinniśmy głosić Ewangelię. Nie powinniśmy ich zachęcać do zmiany przekonań na temat języków, lecz do nawrócenia i wyjścia z mroku innej ewangelii.
Dlaczego Kościół, chrześcijanie powinni mieć biblijnie zdefiniowane podejście do kwestii języków? Dlaczego ta kwestia, choć drugorzędna, jest jednak ważna i praktyczna? Z kilku powodów:
1. Sami zwolennicy „mówienia językami” uważają tę kwestię za istotną. Podkreślają konieczność doświadczenia tzw. „chrztu w duchu”, który przejawia się obecnością nadprzyrodzonych darów Ducha Świętego. Powinniśmy znać biblijną odpowiedź na tego typu oczekiwania.
2. Istnieje wiele błędów, przesądów i grzesznych praktyk związanych z nadużyciami w tej kwestii.
3. Wiele osób zostało odwiedzonych od prostych ścieżek Pańskich i Ewangelii wskutek błędnego nauczania na ten temat.
4. Prędzej czy później ten temat pojawi się w każdej wspólnocie. W zborach i parafiach są lub będą ludzie, którzy mają odmienne spojrzenie na ten temat. A o różnicach lepiej jest rozmawiać w miłości niż milczeć w domysłach i insynuacjach.
5. O darze mówienia językami mówi Biblia. Dlatego Kościół nie powinien o nich milczeć.
6. Kwestia mówienia językami łączy się z wieloma zranieniami, oskarżeniami, a wręcz presją na wierzących we wspólnotach, gdzie wzywa się do „chrztu w Duchu Świętym”.
7. Jest to w końcu kwestia, która dotyka zrozumienia biblijnej duchowości i dojrzałości. Dla wielu naszych drogich charyzmatycznych braci dar języków jest miarą duchowości i bliskiej relacji z Bogiem. Istnieje potrzeba zdrowego nauczania, czym jest biblijna duchowość, czym są duchowe dary, czym jest bliska społeczność z Panem.
NAJWYŻSZY AUTORYTET
Niektórzy z naszych charyzmatyczni braci dzielą wierzących na tych, którzy mają „ten dar” i na tych, którzy go nie posiadają. Ludzie zaczynają „mówić językami” podczas konferencji, charyzmatycznych modlitw, „koncertów uwielbienia”, nabożeństw – w wyniku prośby do Boga, po nałożeniu rąk, niekiedy zupełnie spontanicznie we własnym pokoju lub po otrzymaniu instrukcji wydawania spontanicznych dźwięków.
W wyniku tego typu świadectw coraz więcej ewangelicznych chrześcijan z lekką zazdrością spogląda na braci utrzymujących, że posiadają szczególnie głęboką więź z żywym Bogiem, który działa poprzez nadprzyrodzone dary. Obawa przed skostnieniem, duchową martwotą i zamknięciem się na „świeży powiew Ducha” powoduje, że wiele konserwatywnych, do niedawna, kościołów otwiera się na emocjonalizm i nowe doznania, które w żaden sposób nie zamierzają poddawać się testowi Pisma Świętego.
Co o tym myśleć? Jaki rozstrzygnąć, czym były języki w pierwotnym Kościele i czy obecne zjawisko tzw. „glosolalii” jest tym samym lub zbliżonym doświadczeniem do wydarzeń, o których czytamy w Dziejach Apostolskich oraz w 1 Liście do Koryntian? Wiele problemów w niniejszej kwestii zniknęłoby, gdybyśmy zastosowali poprawną metodę, a więc udali się do właściwego autorytetu.
Gdy miałem 19 lat mój przyjaciel zaprosił mnie na spotkanie wspólnoty charyzmatycznej. Tam po raz pierwszy spotkałem się ze zjawiskiem mówienia językami. Nie miałem pojęcia czego jestem świadkiem i co na ten temat myśleć. Po pewnym czasie czytając księgę Dziejów Apostolskich – dowiedziałem się, że niektórzy chrześcijanie w wyniku zstąpienia na nich Ducha Świętego zaczęli mówić nieznanymi dla siebie językami.
Czy jednak osoby, które słyszałem na owym spotkaniu doświadczyły właśnie tego, o czym czytamy w Nowym Testamencie po Zesłaniu Ducha Świętego? Moja odpowiedź była prosta: być może. Nawet jeśli część z tych ludzi udaje lub wmawia sobie, że posiada ów dar, trudno kwestionować doświadczenie wszystkich. Zapewne część zgromadzonych otrzymała dar mówienia językami, choć ciężko o jakąkolwiek weryfikację cudzego doświadczenia. Pozostaje mi wierzyć, że ten rodzaj doświadczenia ma miejsce we współczesnym Kościele, Duch Święty nadal działa i nie powinniśmy poddawać ocenie cudzego świadectwa.
Po pewnym czasie uznałem, że moje wnioski były zbyt pospieszne. A powodem był fakt, że zastosowałem wadliwą, niewłaściwą metodę. Postąpiłem niczym Ewa w Ogrodzie Eden, która chcąc zinterpretować naturę owoców z drzewa poznania dobra i zła zastosowała metodę empiryzmu – własnego doświadczenia. Ewa spojrzała na owoc i skosztowała go uznając go za dobry. Jej doświadczenie stało się standardem, miarą oceny rzeczywistości. „A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła” (Rdz 3:6). Zinterpretowała owoce nie zważając na Bożą wypowiedź. Bóg zaś w jasny sposób przestrzegał przed spożywaniem owoców tego drzewa (Rdz 2:17) . Widzimy więc, że za grzechem naszych rodziców w Ogrodzie Eden stała ich „otwartość” na inne (niż Boża) perspektywy i ustanowienie własnego doświadczenia jako standardu oceny.
Nie inaczej jest dzisiaj. Wielu szczerych braci w Chrystusie stosując metodę Ewy, a więc doświadczenie ponad Bożym Słowem, dochodzi do wniosku, że przeżyli „chrzest Duchem Świętym”, którego przejawem i dowodem jest dar mówienia językami. Bardzo często jakakolwiek próba życzliwego dialogu i rozmowy na ten temat jest traktowana jako atak na… samego Ducha Świętego. Kwestionowanie współczesnych języków spotyka się z zarzutami o bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu, nieprzebaczalny grzech, brak miłości itp. Czy na pewno jest to właściwa reakcja? Czy rozsądniej nie byłoby wysłuchać argumentacji chrześcijan, którzy stojąc na mocnym fundamencie Pisma Świętego odwołują się do jego nauczania, potwierdzając własne zrozumienie dziedzictwem historycznego Kościoła, wyznaniami ojców reformacji i świadectwami uczestników duchowych przebudzeń? Niniejszy artykuł jest zaproszeniem do refleksji, pochylenia się nad argumentami, które jednoznacznie przekonały mnie, że to, co nazywane jest obecnie „darem mówienia językami” nie ma nic wspólnego z biblijnym darem Ducha Świętego w Kościele pierwszego wieku.
DEFINICJA
Wiele pytań i napięć związanych z mówieniem językami zniknęłoby, gdybyśmy właściwie zdefiniowali, czym są biblijne języki. Ilekroć w Biblii pojawia się zjawisko mówienia językami – mamy do czynienia z niewyuczoną zdolnością mówienia w obcym języku. Jest to nadprzyrodzony dar Ducha Świętego, który podczas publicznych zgromadzeń Kościoła mógł być używany wyłącznie jeśli obecna była osoba mająca dar tłumaczenia języków (1 Kor 14:27). Gdy języki były tłumaczone – miały one charakter proroctw, a więc natchnionego, autorytatywnego słowa od Ducha Świętego, które służyło zbudowaniu, umocnieniu lub napomnieniu Kościoła. Powinniśmy zatem zauważyć, że języki były dialektem narodów, plemion, ludów, które się nimi posługiwały. Czytamy o tym w opisie zesłania Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy:
„Gdy więc powstał ten szum, zgromadził się tłum i zatrwożył się, bo każdy słyszał ich mówiących w swoim języku. I zdumieli się, i dziwili, mówiąc: Czyż oto wszyscy ci, którzy mówią, nie są Galilejczykami? Jakże więc to jest, że słyszymy, każdy z nas, swój własny język, w którym urodziliśmy się? Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei i Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i części Libii, położonej obok Cyreny, i przychodnie rzymscy, zarówno Żydzi jak prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich, jak w naszych językach głoszą wielkie dzieła Boże” (Dz 2:6-11).
To, co się działo w Dniu Zesłania Ducha Świętego nie było wydawaniem niezrozumiałych, nieskładnych dźwięków, które w żaden sposób nie układają się z struktury gramatyczne. Były to języki ludów i narodów. Kiedy apostoł Paweł naucza później w 1 Liście do Koryntian, w jaki sposób powinny być one używane podczas zgromadzeń Kościoła – nie ma żadnego powodu, by sądzić, że mówi on o innego rodzaju językach, innym darze aniżeli czytamy w Dziejach Apostolskich 2.
Poprawna definicja daru języków w Biblii rozwiązuje w zasadzie problem ich występowania obecnie, gdyż 99% przypadków tego, z czym mamy obecnie do czynienia nie jest żadnym językiem układającym się w jakiekolwiek struktury. Przypomina to raczej jednostajne wydawanie dźwięków, powtarzających się słów imitujących język (np. hebrajski, arabski itp.). Niekiedy przypomina to syczenie, mruczenie, wypowiadanie tajemnych zaklęć itp.
W obliczu tych faktów, z którymi zresztą zwykle zgadzają się nawet nasi bracia charyzmatycy, pozostaje pytanie o pojedyncze przypadki, gdy ktoś twierdzi, że słyszał o historiach mówienia po hiszpańsku, japońsku, arabsku przez osoby, które nigdy wcześniej nie miały styczności z tymi językami. Odpowiadając na ten argument należy zadać pytanie, czy tego rodzaju zjawiska rzeczywiście miały miejsce oraz czy jest to ten sam rodzaj doświadczenia, o którym czytamy w Nowym Testamencie? Czy jest to dar służący zbudowaniu Kościoła? Czy są to natchnione słowa Ducha Świętego, które w połączeniu z darem tłumaczenia języków niosą ze sobą natchnione objawienie dla Kościoła? Jeśli nie, wówczas nie mamy do czynienia z tym samym darem Ducha Świętego.
Niektórzy chrześcijanie zwracają uwagę na fakt, że Biblia wspomina o mowie „anielskiej”, co prowadzi ich do wniosku, że istnieje specjalny język aniołów, który niekoniecznie poddaje się ludzkim kryteriom gramatyki. To, co nazywamy nieskładną paplaniną miałoby być przykładem właśnie takiego języka. Są dwa problemy z takim wyjaśnieniem. Po pierwsze, ilekroć Biblia przywołuje słowa aniołów, zawsze jest to zrozumiała mowa. Aniołowie komunikują się z Bogiem oraz z ludźmi, a ich słowa to czasowniki, rzeczowniki, przymiotniki, które są zapisane w Biblii. Po drugie, jedyny werset mówiący „języku aniołów” występuje w słynnym Liście o Miłości apostoła Pawła, a więc w 13 rozdziale 1 Listu do Koryntian. „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący” (1 Kor 13:1, BT). Aby nadać siłę wyrażanej prawdzie Paweł używa poetyckiej metafory pięknej, wzniosłej mowy, która jest nic nie warta w obliczu braku miłości.
Pisząc o języku ludzi i aniołów mówi tym samym: Choćby mowa moja była nie wiem jak piękna i wzniosła, to bez miłości będą to tylko puste dźwięki. Nie wprowadza tu więc jakiejś nowej kategorii dialektu aniołów, lecz używając poetyckich figur stylistycznych uwypukla znaczenie miłości.
BOŻE MOŻLIWOŚCI
Czy jednak Bóg nie może dawać swoim dzieciom darów kiedy chce? Czy Bóg nie jest Bogiem żywym? Czy zasnął i nie działa? Czy nie wierzymy w Jezusa, który jest wczoraj, dzisiaj, ten sam na wieki (Hbr 13:8)? Dlaczego mielibyśmy ograniczać Pana Boga?
W całej dyskusji nie chodzi o jednak o to, co może Bóg. Bóg może wszystko. Jest wszechmocny. Gdyby zechciał, jeździłbym od kilku lat nowym Porsche. Jednak nie jeżdżę. Nie dlatego, że Bóg nie jest w stanie mi go dać, lecz dlatego, że tego nie robi. Poruszając kwestię daru mówienia językami rozmawiamy właśnie o tym. Nie dyskutujemy o Bożych możliwościach, lecz o Bożym objawieniu, a więc o tym, co nam oznajmił w Biblii na temat tego, czym jest ten dar, komu, kiedy i dlaczego został dany. Zostawmy więc ludzkie spekulacje o Bożych możliwościach i udajmy się do Bożego Słowa.
OD WIEŻY BABEL DO PIĘĆDZIESIĄTNICY
Pierwszym biblijnym wydarzeniem, w którym pojawiają się języki jest budowa wieży Babel. Była ona pomnikiem zjednoczonej ludzkości, który w zamiarach budowniczych miał sięgnąć nieba. Babel to więc symbol buntu względem Bożego nakazu rozproszenia, objęcia ziemi w posiadanie i panowania nad nią. Bożą reakcją było pomieszanie ludziom języków, tak iż nie byli w stanie się komunikować i zakończyć budowy. Języki były więc znakiem sądu Bożego, który ostatecznie doprowadził do rozproszenia ludzi na ziemi.
Dar języków w Dniu Pięćdziesiątnicy był odwróceniem sądu spod Babel. Języki narodów po wylaniu Ducha oznaczały zjednoczenie Żydów i narodów pogan w jednym Kościele. Bóg poprzez Ducha Świętego jednoczy ludy ziemi wokół Chrystusa i Ewangelii. Zatem dar mówienia językami był Bożym komunikatem, że błogosławieństwo Ewangelii oto rozlewa się pośród wszystkich języków, plemion i narodów, nie zaś w jednym narodzie i języku.
SĄD NAD IZRAELEM
W Starym Przymierzu Bóg miał swój wybrany lud, którym był Izrael. Ilekroć Boży lud odstępował od przykazań, Bóg posyłał proroków, którzy oznajmiali opornemu ludowi, nieposłusznym władcom i przywódcom religijnym Bożą wolę. Zwykle było to poselstwo opamiętania, nawrócenia z grzechu, niekiedy Bożego sądu lub objawienie czekającej ich przyszłości. Prorocy przemawiali do Izraela w zrozumiałym dla nich języku – hebrajskim. Spotykali się jednak z odrzuceniem Bożego poselstwa, prześladowaniami, cierpieniem, a nawet śmiercią.
Jaka była Boża reakcja? Gdy Jego lud nie słuchał Bożego głosu przekazanego w zrozumiałym dla nich języków, Bóg pobudzał pogańskie narody, aby stały się dla Izraela narzędziem Bożego sądu. Niewola egipska, babilońska, najazdy Filistynów, Asyryjczyków były Bożym komunikatem dla Izraela: Skoro nie chcieliście słuchać, gdy mówiłem do was ustami proroków po hebrajsku, to obecnie przemówię do was w niezrozumiałych dla was językach pogan, co jednak będzie bolesnym doświadczeniem.
„Za to, że nie służyłeś Panu, Bogu twemu, w radości i dobroci serca, mając wszystkiego w bród, będziesz służył twoim nieprzyjaciołom, których Pan ześle na ciebie, w głodzie, w pragnieniu, w nagości i w niedostatku wszystkiego i włoży żelazne jarzmo na twój kark, aż cię wytępi. Sprowadzi Pan na ciebie naród z daleka, z krańca ziemi, jakby orlim lotem, naród, którego języka nie słyszałeś, naród o srogim obliczu, który nie okaże względu starcowi i nad pacholęciem się nie zlituje” (Pwt 28:47-50).
„Zaiste, przez jąkających się i mówiących obcym językiem przemówi do tego ludu ten” (Iz 28:11).
„Wtedy Pan rzekł do mnie: Z północy leje się nieszczęście na wszystkich mieszkańców kraju” (Jer 1:14) .
„Oto Ja sprowadzę na was, domu Izraela, naród z daleka - mówi Pan - naród niezwyciężony, naród starodawny, naród, którego języka nie znasz i nie rozumiesz tego, co on mówi” (Jer 5:15).
Najazdy obcojęzycznych armii były dla Izraela czytelnym znakiem Bożego sądu. Klęska militarna, niewola, bolesne doświadczenia prowadziły zwykle Boży lud do pokuty i nawrócenia. Ich owocem była wolność, odrodzenie, powrót do ziemi i wszelkie inne Boże błogosławieństwa. Cała historia Izraela w Starym Testamencie to opowieść o Bożej cierpliwości i dobroci względem Jego ludu, o odstępstwie i cudzołóstwie Bożej Oblubienicy, Bożym sądzie, a następnie pokucie i odnowieniu Izraela. Ten cykl powtarza się wielokrotnie.
Nie inaczej jest w Nowym Testamencie. Największy z proroków – sam Boży Syn mówi do przywódców religijnych w zrozumiałym języku. Ci jednak, wzorem nieposłusznego Izraela odrzucają go, oskarżają, niesprawiedliwie osądzają, poniżają i w końcu mordują (Łk 20:9-16).
Kiedy po wylaniu Ducha Świętego zgromadzeni w Jerozolimie oraz wierzący w zborach złożonych z nawróconych Żydów i nawróconych pogan mówią językami narodów, komunikat dla niewierzącego Izraela jest ten sam: Bóg mówi językami pogan, co oznacza nadchodzący sąd nad niewiernym ludem. Okres pomiędzy rokiem 30 a 70 n.e. był czasem kiedy Izrael miał rozpoznać i pokutować, że wydał na śmierć obiecanego Mesjasza (Mt 25:27; Mk 15:13-14). Bluźnierstwa, które kapłani i uczeni w Piśmie wypowiadali przeciwko Synowi Człowieczemu podczas Jego ziemskiej służby mogły zostać im wybaczone, gdyby zwrócili się w żalem i wiarą do obiecanego Mesjasza. Kiedy jednak Izrael odrzucił świadectwo „drugiego świadka” – Ducha Świętego, w mocy którego apostołowie głosili Ewangelię – był to grzech, który dopełnił Boży sąd nad nimi. Zbudzenie Świątyni w Jerozolimie przez rzymskie wojska Tytusa w 70 roku było ostatecznym sądem nad niewiernym Izraelem. „Dlatego powiadam wam, że Królestwo Boże zostanie wam zabrane, a dane narodowi, który będzie wydawał jego owoce” (Mt 21:43). Bożym narzędziem sądu nad niewiernym Izraelem w I wieku stał się Rzym. Dar języków był więc w ówczesnym kontekście historycznym czytelnym komunikatem: Bóg zapowiada sąd nad swoim ludem komunikując to poprzez języki pogańskich narodów. W taki sposób należy rozumieć słowa Pawła z 1 Listu do Koryntian:
„W zakonie napisano: Przez ludzi obcego języka i przez usta obcych mówić będę do ludu tego, ale i tak mnie nie usłuchają, mówi Pan. Przeto mówienie językami, to znak nie dla wierzących, ale dla niewierzących, a proroctwo nie dla niewierzących, ale dla wierzących” (1 Kor 14:21-22).
Apostoł nie mówi, że języki są znakiem dla niewierzących z XXI wieku, którzy przychodzą po raz pierwszy do Kościoła. Języki nie są znakiem dla współczesnych Gdańszczan lub Paryżan. Paweł cytuje tu słowa z Księgi Powtórzonego Prawa oraz Księgi Jeremiasza odnoszące się do sądu nad Izraelem. Języki w I wieku były znakiem dla niewierzącego, współczesnego Pawłowi Izraela. Komunikat dla Żydów był czytelny: Bóg mówi językami narodów. Nad nami zbliża się sąd.
WŁĄCZENIE NARODÓW DO KRÓLESTWA
Poprzez języki Bóg nie tylko komunikuje Żydom sąd (o ile się nie opamiętają). Komunikuje również, że w Nowym Przymierzu, po wylaniu Ducha Świętego, nie ma podziału na Żyda i Greka (Gal 3:28). Bóg mówi językami narodów i rozpoczyna zwycięski pochód Ewangelii w świecie. Królestwo nie jest ograniczone do jednego narodu. Bóg mówi językami Medów, Persów, Egiptu, co oznacza, że Jego dzieło i wezwanie dotyczy również ich. Drzwi Kościoła nie są przed nikim zamknięte. W Nowym Przymierzu nie ma jednego narodu, który byłby uprzywilejowany w Bożych oczach. Ta prawda na różne sposoby była obecna już w trakcie ziemskiej służby Chrystusa, zarówno w Jego podobieństwach, jak i w czynach.
Języki komunikowały, że nie tylko Żydzi, lecz również poganie otrzymali Ducha Świętego. „Bóg nie ma względu na osobę, lecz w każdym narodzie miły mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie postępuje” (Dz 10:34-35). Ta historyczna zmiana w Kościele siłą rzeczy musiała manifestować się w widzialny, spektakularny sposób. Skąd Piotr, Jan, Paweł, Filip, czy inni apostołowie żydowskiego pochodzenia mieli wiedzieć, że Bóg włącza do przymierza pogan i udzielił im tego samego Ducha? Poprzez widzialny i zewnętrzny znak! Były nim języki (Dz 10:44-46; Dz 19:6). Bóg mówi językami Partów, Medów, Elamitów, mieszkańców Mezopotamii, Judei, Kapadocji, Pontu, Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu, Libii, Greków, co dla Żydów oznaczało, że odtąd nie powinni traktować pogan jako wierzących drugiej kategorii. Mur oddzielający Żyda i poganina w Chrystusie został zniesiony (Ef 2:11-22). Języki były znakiem oznajmiającym tę przełomową, wielką zmianę.
Tak jak zawarciu Starego Przymierza towarzyszyły cudowne znaki, których próżno szukać w późniejszym okresie Izraela (okresem cudowności były jeszcze czasy Eliasza i Elizeusza), nie inaczej jest z inauguracją w Nowego Przymierza. Bóg nie zsyłał manny z nieba i wody ze skały, nie rozstępował mórz – przez cały okres historii Izraela. Było to cudowne działanie, które komunikowało Bożemu ludowi, że Bóg wprowadza ich w nowy etap historii.
NATCHNIONE OBJAWIENIE
Kolejnym celem daru języków było przyniesienie natchnionego, bezbłędnego, autorytatywnego objawienia Bożego dla Kościoła. Miało to miejsce, gdy języki
były połączone z darem ich wykładania, co w istocie było prorokowaniem (w innym wypadku nie mogły być używane podczas zgromadzeń). List do Hebrajczyków poucza, że Bóg przemawiał na wiele różnych sposobów przed nadejściem pełni objawienia w Chrystusie (Hbr 1:1-3). Gdy Bóg przekazał Kościołowi pełny i zakończony depozyt wiary raz na zawsze przekazanej świętym (Judy 1:6) – nie istnieje autoryzowane przez Niego źródło natchnionego objawienia poza Pismem Świętym. Duch Święty przemawia w natchniony sposób wyłącznie w Biblii, w całej Biblii i nigdzie poza nią. Tę prawdę wyrażamy poprzez reformacyjne hasło Sola Scriptura (Tylko Pismo).
Zakończone dzieło odkupienia wiąże się z zakończonym dziełem autorytatywnego, bezbłędnego objawienia, które wskazywało na Chrystusa. Dar języków (wraz z darem ich tłumaczenia) służył jako narzędzie przekazywania natchnionego Słowa kształtującemu się żydowsko-pogańskiemu Kościołowi w okresie, kiedy nadejście pełni objawienia w postaci spisanych wszystkich ksiąg biblijnych należało jeszcze do przyszłości.
Wszystkie z powyższych funkcji języków osiągnęły cel, dla których były dane. Sąd Boży spadł na niewierny Izrael w 70 roku, gdy rzymskie wojska zburzyły Jerozolimę – centrum starotestamentowego kultu. Bóg oznajmił Żydom, że do królestwa są włączone wszystkie narody, odwrócił przekleństwo Babel i zjednoczył w jednym Kościele ludzi mówiących różnymi językami. I końcu – obecnie mamy pełnię natchnionego objawienia w postaci skończonego kanonu Pisma Świętego. Ta pełnia objawienia oznacza, że nie ma natchnionego słowa Ducha Świętego poza Pismem Świętym.
Jak widzimy, każdy z istotnych celów języków został wypełniony. Ów dar miał swoje ważne znaczenie w historii zbawienia. Jeśli zrozumiemy czym był i jakie było jego znaczenie w apostolskim Kościele – naszą prostą konkluzją będzie, że nie był to dar na cały okres ery Nowego Przymierza.
HISTORIA MÓWIENIA JĘZYKAMI I PROROCTWO JOELA
XVI i XVII-wieczne wyznania wiary protestanckiej reformacji zgodnie odrzucały wątpliwy autorytet i rzekomo boskie pochodzenie natchnionego przemawiania Ducha Świętego poza Biblią (np. Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 roku: Art. 1.10; Londyńskie Wyznanie Wiary z 1689: Art. 1:1–2; Belgijskie Wyznanie Wiary z 1561 roku: Art. 7). Mimo iż w czasach reformacji burzliwie dyskutowano na temat wielu kwestii dotyczących życia Kościoła, to nie istniały kontrowersje dotyczące mówienia językami. Przez XX stuleci historii Kościoła w Nowym Przymierzu trudno odnaleźć wzmianki o publicznych dysputach na temat daru mówienia językami, ponieważ zwyczajnie ich w Kościele nie było. Czy to oznacza, że Kościół błądził, był martwy lub duchowo niedojrzały? Czy wierzącym czegoś brakowało? Czy Duch Święty nie działał z mocą? Skądże! Przypomnijmy sobie choćby historie duchowych przebudzeń z XVIII–XIX wieku. Jakże wielu z nas tęskni do takiego działania i manifestacji Ducha Świętego! A jednak ani razu nie pojawia się wzmianka, by w Kościele Jezusa pojawiały się wówczas języki. Niewątpliwie miałoby to miejsce, gdyby mówienie językami było czymś powszechnym i szeroko praktykowanym w erze Nowego Przymierza po wylaniu Ducha Świętego.
Wielu naszych charyzmatycznych braci jest uczciwych wobec historii potwierdzając fakt, że nie było udokumentowanego daru języków w Kościele chrześcijańskim do roku 1901. Wówczas to w miejscowości Topeka w stanie Kansas (USA) miało miejsce tzw. „doświadczenie zielonoświątkowe” Agnes Ozman, które stało się przełomowym momentem dla ruchu charyzmatycznego. Zdaniem wielu braci charyzmatyków zainaugurowało ono spełnienie proroctwa z Księgi Joela 3:1–3 o nastaniu „czasów ostatecznych", w których Bóg wylewa swojego Ducha w szczególny sposób.
„A potem wyleję mojego Ducha na wszelkie ciało, i wasi synowie i wasze córki prorokować będą, wasi starcy będą śnili, a wasi młodzieńcy będą mieli widzenia. Także na sługi i służebnice wyleję w owych dniach mojego Ducha. I ukażę znaki na niebie i na ziemi, krew, ogień i słupy dymu. Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie ów wielki, straszny dzień Pana” (Joel 3:1–4).
Czy zasadne jest doszukiwanie się spełnienia owego proroctwa w obecnych czasach (od 1901 roku)? Dwa problemy z taką interpretacją są następujące. Po pierwsze, zgodnie z Pismem Świętym „czasy ostateczne”, o których prorokował Joel rozpoczęły się od wcielenia Chrystusa. „Wprawdzie był On na to przeznaczony już przed założeniem świata, ale objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na was" (1 Pt 1:20). „Ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył" (Hbr 1:2). To Biblii powinniśmy pozwolić interpretować biblijne proroctwa. W biblijnym słowniku termin „czasy ostateczne” nie odnosi się do dni, tygodni, miesięcy, kilku lat poprzedzających powtórne przyjście Chrystusa, ale do okresu pomiędzy pierwszym, a drugim przyjściem Syna Bożego. Po drugie, Piotr w Dniu Pięćdziesiątnicy cytuje słowa proroka Joela mówiąc do zgromadzonych, że „tutaj” wypełnia się to proroctwo (Dz 2:16). Joelowa zapowiedź nadzwyczajnego wylania Ducha Świętego wypełniła się w Dniu Zielonych Świąt (i w okresie apostolskiego Kościoła), kiedy Duch Święty zstąpił, napełniając zebranych. Od tamtej pory Duch Święty jest „domownikiem” w Kościele i każdy chrześcijanin ma w Nim udział. Nic w tekście nie wskazuje na oczekiwanie wypełnienia proroctwa w Kansas w 1901 roku lub później w innych rejonach świata.
CZYM JEST CHRZEST W DUCHU ŚWIĘTYM?
Mówienie językami w charyzmatycznym podejściu traktowane jest jako znak otrzymania chrztu Duchem Świętym. Ów „chrzest” rozumiany jest jako tzw. wyzwolenie Ducha Świętego w wierzących, a więc jest czymś odrębnym od zbawienia otrzymanego przez wiarę, rodzajem drugiego błogosławieństwa.
Problem z tym podejściem polega na tym, że w Piśmie Świętym chrzest Duchem Świętym jest integralną częścią zbawienia otrzymanego przez wiarę. Bez chrztu Duchem Świętym, a więc przemieniającego działania Ducha, który rodzi człowieka na nowo – niemożliwe jest przyjście z wiarą do Chrystusa. Chrzest Duchem Świętym jest udziałem wszystkich wierzących w Chrystusa, nie zaś niektórych z nich. Wyraźnie wskazują na to poniższe wersety Pisma Świętego:
„Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12:13).
„Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego” (Rzym 8:9).
„W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym” (Ef 1:13).
W jednym Duchu ochrzczeni zostali wszyscy wierzący. Wszyscy nawróceni zostali zapieczętowani Duchem Świętym. Kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie należy do Niego. Bez chrztu Duchem Świętym nie ma duchowego życia, nawrócenia, wiary w Jezusa. Biblia nie dzieli zbawionych w zależności od tego, czy przeżyli chrzest Duchem Świętym, czy nie. Wszyscy zbawieni zostali ochrzczeni Duchem Świętym, a znakiem Jego obecności w życiu człowieka nie jest rodzaj posiadanych darów, lecz owoce przemienionego życia (Gal 5:19–21).
Czytając księgę Dziejów Apostolskich widzimy, że obecność Ducha Świętego manifestowała się niekiedy poprzez nadprzyrodzone, widzialne znaki. Bóg w ten sposób oznajmiał Żydom, by nie robili przeszkód wierzącym poganom w przychodzeniu do Niego (Dz 10:46; 19:6). Jednak nie zawsze zstąpieniu Ducha Świętego na wierzących towarzyszyły języki, co widzimy w takich urywkach jak Dz 8:37; 9:35; 11:21; 16:15; 16:33.
WSPÓŁCZESNE JĘZYKI
Czym więc są współczesne języki? Czy mamy do czynienia ze zwiedzeniem, ludzką podróbką, dziełem szatana czy psychologiczną manipulacją? Mówiący językami szczerze wierzą, że posiadają ów dar. Zwykle zostali nauczeni, że powinni o niego zabiegać, niekiedy zaobserwowali doświadczenie innych chrześcijan. Niekiedy stoi za tym niebiblijne przekonanie, że chrześcijańska duchowość polega na posiadaniu objawieniowych darów duchowych (języki, prorokowanie), doświadczaniu nadprzyrodzoności. Może stać za tym pragnienie wejścia na „wyższy poziom” wiary lub wręcz pycha. Nie zapominajmy, że pragnienie wejścia w konwencję, w której się nawróciliśmy, lub w której wzrastamy jest bardzo silne. Nie powinno więc dziwić, że nawróceni ludzie mają tendencję do uświęcania kontekstu, w którym usłyszeli Ewangelię i zaufali Chrystusowi. Jeśli tym kontekstem jest wspólnota o charakterze charyzmatycznym, nie powinniśmy się dziwić, że w młodzi chrześcijanie podlegają silnym emocjonalnym wpływom.
Naszym powołaniem nie jest odpowiadanie na każde pytanie: „Jeśli to nie jest od Boga, to od kogo?”. Nie mamy obowiązku ani odpowiedzialności, by odpowiadać co to było, jeśli nie braliśmy w czymś udziału. Nigdy nie spotkałem Agnes Ozman. Nie wiemy co się wydarzyło i jakie było tego źródło. Nasza odpowiedzialność polega na zupełnie czymś innym: mamy mówić to, czego naucza Boże Słowo i podążać za nim (1 Pt 4:11). Źródeł ludzkich doświadczeń może być wiele. Dlatego samo doświadczenie nie mówi jeszcze wszystkiego (Mt 7:22-23; 2 Kor 11:13-15). Niekiedy możemy je jednoznaczne zinterpretować, nie kiedy mamy wolność, by odpowiedzieć: Nie mam pojęcia co to jest i skąd to pochodzi. Wiem jednak, że nie ma to nic wspólnego z treścią Pisma Świętego.
Nie musimy jechać do Izraela, gdy ktoś nam opowie historię o sensacyjnie odkrytej czaszce Jezusa. Nie spoczywa na nas obowiązek, by odpowiedzieć na pytanie: jeśli to nie czaszka Jezusa, to czyja? Na podstawie Pisma możemy jednak z pewnością powiedzieć, że cokolwiek odkopali archeolodzy, to nie były kości Chrystusa, gdyż Pismo Święte mówi, że Syn Boży odszedł do chwały Ojca, skąd obecnie króluje.
DAR JĘZYKÓW BUDUJE
Mówienie językami jest darem Ducha Świętego. Jak każdy dar, którego autorem jest Duch został ofiarowany ku zbudowaniu ciała Chrystusa. Z tego powodu Paweł opisuje sposób, w jaki ów dar powinien być używany w Kościele. „Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada” (1 Kor 14:27). Co jednak ze zbudowaniem samych mówiących? Czy dar języków nie służy zbudowaniu również tych, którzy go posiadają? Paweł porusza również i to zagadnienie. Nie kwestionuje, że mówiący językami może się budować np. modląc się w swoim pokoju. „Kto językami mówi, siebie tylko buduje (…)” (1 Kor 14:4). Dlatego zachęca do zabiegania o dar tłumaczenia języków lub inne dary Ducha, które służą zbudowaniu przede wszystkim zboru (1 Kor 14:12). Z pewnością posiadanie daru od Boga (jakiegokolwiek) jest zachęceniem dla tych, którzy go posiadają. Dzieje się to jednak niejako przy okazji wypełniania głównego celu. Celem, dla którego konstruowany jest samochód jest szybkość i komfort przemieszczania się. Przy okazji jego budowa chroni mnie przed ulewnym deszczem. Jednak ochrona przed deszczem nie jest celem budowy lub kupna auta. Używając przykładu Francisa Schaeffera – mogę założyć, że srebrna łyżka może czasem być dobrym śrubokrętem, ale jest ona zrobiona dla innego celu. Głupią rzeczą byłoby wzięcie srebrnej łyżki, przeznaczonej do tego, aby się przy jej pomocy karmić i trzymać ją w skrzynce z narzędziami jako śrubokręt.
Bóg nie udzielił Kościołowi darów, by ci, którzy je mają budowali samych siebie. Każdy duchowy dar ma służyć zbudowaniu innych. „Ty wprawdzie pięknie dziękujesz, ale drugi się nie buduje” (1 Kor 14:27). Współczesne języki w żaden sposób nie spełniają funkcji budowania brata, co kolejny raz ukazuje, że nie jest to dar, którym można usługiwać innym. Czy Bóg daje dar mówienia językami milionom ludzi zapominając o darze ich wykładania? Słyszałem mnóstwo ludzi, którzy twierdzą, że mają dar mówienia językami. Nie widziałem jednak, by kiedykolwiek był on wykładany. Czy Bóg o czymś zapomniał? Ofiarował wierzącym dar ku zbudowaniu Kościoła, a zapomniał jak dopilnować, by naprawdę był zbudowaniem dla słuchających? Odpowiedź jest prosta: współczesne języki nie mają nic wspólnego z darem Ducha Świętego, o którym czytamy w Nowym Testamencie.
KONKLUZJA
Nie chcę przez to powiedzieć, że wszelkie dary Ducha Świętego ustały. Chcę przez to powiedzieć, że Bóg jest żywy, a Jego działania nie da się zamknąć w ramki i definicje na zasadzie: skoro kiedyś to robił, to i dziś musi to robić. Nie musi. Bóg jest Bogiem. Duch jest jak wiatr. Wieje jak chce i dokąd chce. Zamiast poddawać się konwencji, oczekiwaniom, podążać za doświadczeniem (własnym lub cudzym) zwróćmy się do Słowa Bożego, które jest pewnym i spolegliwym źródłem wiary. Biblia w klarowny sposób odpowiada na pytania: Czym były języki? Komu i kiedy zostały dane? Jaki był ich cel i czy został on wypełniony? Ważna funkcja daru mówienia językami w historii zbawienia została wykonana. Miarą duchowości nie jest w żadnym stopniu rodzaj posiadanego daru. Jest nią święte, pobożne, posłuszne życie, służenie Bogu i bliźnim w spolegliwości na Chrystusie oraz Jego spisanym Słowie.