Drogi Pastorze,
Na początku mojego listu przyjmij proszę gorące i szczere pozdrowienia i wyrazy szacunku ze względu na swoje powołanie, pracę i wysiłek. Jesteśmy w trudnym i nietypowym sezonie nie tylko dla gospodarki, więzi społecznych, ale i dla życia kościoła. Z powodu Bożego nakazu posłuszeństwa władzy jako kościoły uznaliśmy, że będziemy stosować się do dotychczasowych rozporządzeń dotyczących zgromadzeń religijnych, mimo iż część z nas może oceniać je jako mocno przesadzone. Obecna sytuacja prawna (1 osoba na 15m2) mocno ogranicza możliwości odprawiania nabożeństw szczególnie wspólnotom dysponującym budynkiem o powierzchni mniejszej niż 100m2. Jednak... daje możliwości organizowania nabożeństw w większym pomieszczeniu. I do tego chciałbym Cię zachęcić w tym liście, nawet jeśli oznaczałoby to organizację 2-3 niedzielnych nabożeństw lub spotkania się popołudniu w nietypowym dla Was miejscu.
Innymi słowy: rząd ograniczył, lecz nie zniósł możliwości uczestnictwa w nabożeństwie. Niektóre kościoły (jak np. nasz) nie mogą ich organizować w dotychczasowym budynku ze względu na jego ograniczoną powierzchnię. To jednak nie musi być problemem nie do rozwiązania - z Bożą pomocą, i o ile nie brakuje nam chęci.
Restrykcje szybko nie miną, mogą się jedynie nieznacznie zmniejszać, dlatego chciałbym Cię zachęcić do szukania możliwości odprawiania nabożeństwa w nowej sytuacji. W służbie kościoła chętnie korzystam z narzędzia jakim jest internet. Używamy takich platform jak Youtube, ZOOM, Instagram, Facebook, Spotify, iTunes, Blogger, Wordpress. Jednak nawet razem wzięte nie są w stanie zastąpić fizycznego nabożeństwa, które widzimy w Piśmie Świętym, gdy lud Boży gromadził się przed Bożym obliczem.
Jak wszyscy wiemy, nabożeństwo nie jest opcją w Bożym świecie. Jest nakazem Pańskim i sercem kościoła. Jest bowiem spotkaniem Oblubieńca z Oblubienicą, wspólnym spotkaniem Boga z Jego ludem. Jest głównym daniem, pokarmem dla chrześcijanina, a nie dopasowanym kulturowo wydarzeniem, które kościół może zastąpić czymś innym, jeśli uzna, że się lepiej sprawdza. Nabożeństwo jest wydarzeniem, którego nie jest w stanie zastąpić audycja internetowa czy kazanie na youtubie o wielotysięcznym zasięgu. Organizacja i prowadzenie nabożeństwa nie jest dla nas - pastorów chlubą, zasługą lecz powinnością. Owszem, niekiedy, aby mogło ono mieć miejsce trzeba pokonać wyzwania. To jednak nic nowego. Często się to działo w historii kościoła i nadal w wielu miejscach świata zgromadzenia chrześcijan odbywają się w trudnych, dalekich od normalności warunkach.
Jako słudzy Słowa i sakramentów, pamiętajmy, że Kościół nie własnością państwa, by cesarz w swobodny sposób wprowadzał w nim własne rządy. Uznając dotychczasowe restrykcje państwa nie zrzekamy się naszych odpowiedzialności za organizację nabożeństw. Nie zapominajmy jednak, że kościół nie jest również naszą własnością: pastorów i starszych. Nie jest naszą prywatną firmą, w której jesteśmy prezesami, byśmy kierując się pragmatycznymi powodami (np. zasięgi w internecie) mogli decydować czy organizować nabożeństwo. Kościół jest własnością Chrystusa. Dlatego decyzja o zniesieniu zgromadzenia Głowy Kościoła z Jego ciałem powinna wynikać z sytuacji obiektywnej niemożności, a nie decyzji przywódców kościoła podyktowanej pragmatyzmem.
I tu krótko chciałbym się zwrócić do członków kościoła. Jakikolwiek jest powód, dla którego Twój kościół nie ma obecnie nabożeństw - nie traktuj tego jako pretekstu, by atakować swojego pastora. Nie demonstruj roszczeń, lecz wyraź deklarację pomocy w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, w organizacji procedur bezpieczeństwa itp.
Jeśli jesteś pastorem małej wspólnoty dysponującej małym budynkiem, salą w domu kultury itp., i straciliście możliwość spotykania się w dotychczasowym miejscu - całkowicie rozumiem Wasze wyzwania i chcę się o Was modlić. Być może jednak sytuacja nie jest tak zła, jak się wydaje. I wbrew pozorom na drodze do spotkania się w większej przestrzeni nie muszą stać pieniądze. Szukając miejsca na nabożeństwa, w samym Gdańsku mieliśmy cztery różne możliwości skorzystania z większych przestrzeni w niewielkich kosztach (o powierzchni od 500 do 1400 m2). Jeśli szukasz możliwości zorganizowania nabożeństwa, Wasz kościół ma ograniczone środki, lecz macie chęci i rozumiecie znaczenie nabożeństwa, którego nie jest w stanie zastąpić internet - daj znać. Chętnie pomogę i coś podpowiem.
Polski rząd nadmiernymi (w moim przekonaniu) restrykcjami w mocny sposób uderzył w służbę kościoła. I słuszną rzeczą jest apelować o ich zniesienie lub poluzowanie. Robimy to (np. pisząc list do premiera) i zachęcamy do tego innych. Są odpowiednie petycje, gdzie można się podpisać. Jednak prawdziwym absurdem w epoce COVID-19 nie jest po prostu to, że rząd chce narzucić szczególne ograniczenia w życiu kościoła, lecz to, że chce to robić... wielu ewangelicznych chrześcijan. Nasi niektórzy drodzy bracia nie tylko nie szukają możliwości zorganizowania nabożeństwa w innych warunkach i w innym niż dotychczas miejscu, lecz wręcz bronią... braku nabożeństwa. Stają się apologetami odwoływania nabożeństw. Dotykamy tu serca, pragnień i teologii kościoła. Uzasadnienie takiego podejścia słyszałem już z ust wielu ewangelicznych chrześcijan: „Kochać naszego bliźniego to nie narażać go na jakiekolwiek potencjalne ryzyko związane z zarażeniem. Dlatego należy odwołać nabożeństwa do czasu, gdy zniknie możliwość zarażenia".
To nie jest podejście kogoś, kto ma pragnienie i szuka możliwości. To podejście kogoś, kto nie chce i zniechęca tych, którzy pragną. To podejście kogoś, kto chce, by kościół zniknął i zamienił się w przewody, piksele, karty graficzne i fale elektromagnetyczne.
Powodzenia. I do zobaczenia... no właśnie, kiedy? Za 4 miesiące? Za rok? Dwa? Chcę wyraźnie podkreślić to, co oczywiste: środki ostrożności są dobre i zrozumiałe. Ludzie zagrożeni powinni zachować szczególną ostrożność, a my jako pastorzy powinniśmy okazywać dodatkową łaskę bojaźliwym. Ale mam wrażenie, że obecnie wkraczamy w fazę szaleństwa, gdy niektóre kościoły świadomie wycofują się ze swoich obowiązków i powołań ze względu na "miłość". Poddają zbyt wiele ukazując słabość współczesnego ewangelicznego chrześcijaństwa. Brak nabożeństwa nie jest czymś, co wstrząsa jakąś trzeciorzędną kwestią w kościele, lecz jego sercem. Śpiew Bożego ludu burzy mury, obala imperia, budzi strach Bożych wrogów, łagodzi ból chorych i zranionych, jest marszem Boga, który kroczy przed nami. Widzialna obecność i dostępność kościoła w przestrzeni publicznej, wspólny śpiew i modlitwy Bożego ludu są jednym z najbardziej potrzebnych lekarstw w dzisiejszym świecie. Jeśli uważamy, że możemy zastąpić je transmitowaniem chrześcijańskich pieśni, nauczania z naszych biur, to nie znamy Pism, ani mocy Bożej, a nasza denominacja powinna na nowo przeprowadzić nas przez egzamin pastorski.
Lud Boży, ale i niechrześcijanie - strwożeni, niepewni jutra, poszukujący nadziei i sensu potrzebują Ewangelii, Chrystusa objawionego pośród Jego ludu. Nie odbierajmy im tego. Przynieśmy im zwiastowany i podawany chleb Ewangelii przy Stole Pańskim, nie e-chleb na monitorze komputera. Nie zapraszajmy ich do oglądania e-łąki. Zaprośmy, by przyszli na zieloną łąkę.
Życzę Ci wielu Bożych łask, sił i radości w służbie.
Twój współsługa w Chrystusie,
pastor Paweł Bartosik
Ewangeliczny Kościół Reformowany w Gdańsku