Idee mają swoje konsekwencje. Dotyczy to również, a może przede wszystkim teologii. Za przykład niech posłuży najbardziej praktyczna prawda Pisma Świętego, a mianowicie prawa o Trójjedynym Bogu.
Odrzucenie jej niesie wiele dramatycznych konsekwencji w wymiarze praktycznym. Pisałem o wielu z nich w dziale TRÓJCA ŚWIĘTA na tym blogu. Jedna z takich konsekwencji dotyka wspólnoty, komunikacji, dobra… Wyznawca jednoosobowego boga wchodząc w relacje z innymi ludźmi, z żoną, wspólnotą, przyjaciółmi, społecznością robi coś dramatycznie obcego dla boga, który od wieczności nie komunikuje się z nikim, nie jest z nikim w osobowej relacji. Jednoosobowy bóg nie komunikuje się z nikim od wieczności. Aby mógł być Bogiem w relacji względem innej osoby - potrzebował stworzenia: aniołów, ludzi... Powiedzmy to raz jeszcze: jednoosobowy Bóg, aby mógł wejść w relację z inną osobą potrzebował stworzenia.
Zupełnie inaczej na się sprawa z chrześcijaninem. Kiedy chrześcijanin komunikuje się, kiedy wchodzi w osobowe relacje miłości, przyjaźni, dobra, poświęcenia, służby drugiemu - robi coś, co Bóg czyni od wieczności. Relacja Ojca, Syna i Ducha Świętego jest odwieczna i łączy Trzy Boskie Osoby. Dlatego mówimy, iż Bóg jest miłością. Miłość jest Jego istotą, ponieważ od wieczności wiąże ona Ojca, Syna i Ducha Świętego. Miłość potrzebuje drugiego. Miłość z definicji jest czymś, co okazuję wobec innej osoby/osób. Jednoosobowy bóg chcąc okazać miłość - potrzebował stworzenia i co więcej - potrzebował zmienić się w czasie. Nie takiego Boga objawia Pismo Święte.