Niektórzy z was wiedzą, że jestem miłośnikiem sportu (żużel, piłka nożna, NBA), muzyki, książek oraz gier planszowych. Dziś recenzja dwóch z nich wydawnictwa Nasza Księgarnia.
W XVI wieku hiszpańscy konkwistadorzy dowiedzieli się o istnieniu bogatej krainy pod nazwą El Dorado. Organizowano wyprawy mające na celu znalezienie krainy. Wielu z nich umarło. W grze wcielamy w się role podróżników, których celem jest odnalezienie i dojście do złotej krainy El Dorado. Jest to gra autorstwa znanego w Polsce Reinera Knizia i reklamowana jest jako najlepsza od 10 gra tego autora. Nominowana była do prestiżowej nagrody „Spiel des Jahres”. Wydawcą polskiej wersji jest Nasza Księgarnia. Jest to gra od 10 lat dla 2-4 graczy. Rozgrywka trwa średnio 45 minut.
Jak się w to gra? Zaczynamy od ułożenia planszy z czterech dużych kafli, które łączymy w dowolnej konfiguracji, lecz tak aby pastowały do siebie bokami. Wszystkie kafle dają nam ok. 100 tys. układów planszy, co pokazuje nam ogromną regrywalność. Każda rozgrywka może mieć inną trasę wędrówki, a więc i strategię. Poruszamy się po polach planszy, które (poza wyjątkami) mają trzy kolory: niebieski (rzeki), zielony (dźungla) i żółty (wioski). Poruszamy się po nich za pomocą kart w tychże kolorach. Do wyboru mamy maczetę (do poruszania się po dżungli), wiosło (do poruszania się po rzece) i złoto (do poruszania się po wioskach/miastach). Na początku mamy 8 kart, z których do ręki bierzemy 4. W swoim ruchu gracz zagrywa dowolną karetę i wykonuje jej akcję. Za pomocą złota gracz może kupić nowe karty z lepszymi funkcjami, co oznacza, że w trakcie gry będziemy rozwijać naszą talię kart (deck-building). Dodatkowe karty dają nam dużo większe możliwości (np. Tubylec, Kartograf...).
Obok pól podstawowych mamy pola szare (gór), czerwone (które pozwolą nam oczyszczać talię z mało korzystnych kart), które będą dawały nam pewne dodatkowe opcje i możliwości. Są też pola graniczne między kafelkami, które lekko spowalniające gracza, który pokona je jako pierwszy. Wygrywa gracz, który swoim wędrowcem jako pierwszy dotrze do legendarnego miasta El Dorado. W wersji dla dwóch graczy każdy otrzymuje dwóch wędrowców i musi nimi dotrzeć do mety.
Instrukcja gry daje nam przykłady ułożeń plansz dla poziomu łatwego, średniego i trudnego. Jest też wariant z jaskiniami, które dają dodatkowe możliwości. Autor jednak zachęca do rozpoczęcia gry od wariantu bez jaskiń.
Gra jest bardzo ładnie wydawana pod względem estetycznym. Karty mają piękne ilustracje (ten sam ilustrator co w grzech "Lewis & Clark"), gra się bardzo przyjemnie pod względem estetycznym. Sama rozgrywka jednak daje również mnóstwo przyjemności. Gra nie jest trudna, ale jednocześnie jest wymagająca pod względem budowania strategii. Nie ma niej dużo negatywnej interakcji, możemy jednak trochę poprzeszkadzać innym graczom np. lekko blokując ich drogę, co sprawi, że będą niekiedy musieli szukać okrężnej drogi (nie może stać dwóch wędrowców na jednym polu). Grę zaliczyłbym do kategorii rodzinnych. Można w nią grać z dziećmi od lat 10. Wyścig daje emocje i różne możliwości, dlatego że dróg do zwycięstwa jest kilka. Można zaplanować jak wejść w zakręt, jak ominąć trudniejszy odcinek, jak pozbyć się balastu (słabszych kart z talii) itp. Plansza się skaluje. Im dalsze kafelki, tym jest trudniej, co potęguje napięcie i stopień trudności. "Wyprawa do El Dorado" to jedna z tych gier, do których chcesz wracać, za każdym razem stosując inne ułożenie planszy, zrobić inny stopień trudności.
Gorąco polecam tę grę. Jestem fanem gier logicznych i strategicznych, a ta z pewnością do nich należy.
Grę możesz zamówić TUTAJ.