Fala krytyki spadła na ojca Adama Szustaka po tym, jak poparł publicznie kandydaturę na prezydenta RP Szymona Hołownię (deklarującego podtrzymanie tzw. kompromisu aborcyjnego). Pochodziła ona głównie ze strony samych wiernych i duchownych kościoła katolickiego. Mój wpis na ten temat można znaleźć TUTAJ. Wychodząc naprzeciw zarzutom znany zakonnik w swoim najnowszym nagraniu (TUTAJ) odniósł się do kwestii legalizacji aborcji i tzw. kompromisu aborcyjnego.
Zaczął od fundamentów, a więc jednoznacznego potępienia aborcji jako zabójstwa człowieka. Uznał, że aborcja jest niedopuszczalna i nie ma miejsca na podział życia ludzkiego na mniej lub bardziej ważne. Każde życie nienarodzone jest życiem ludzkim, a intencjonalne zniszczenie go jest czymś złym.
Amen, amen i amen na wszystko. Zdziwiłbym się jakimkolwiek innym stanowiskiem. Cały spór pośród chrześcijan nt. legalizacji aborcji nie dotyczy jednak tego, czy aborcja jest zła, czy jest zabiciem człowieka (wszyscy to wiemy), lecz tego, czy powinna zostać zabroniona. I tu niestety ks. Adam Szustak opowiedział się za utrzymaniem obecnego status quo, a więc przeciwko prawnej ochronie każdego życia nienarodzonego. Poniżej wymienię powody, które podał i po kolei odniosę się do każdego z nich:
1. Zdaniem księdza Adama, jeśli będziemy dążyć do poszerzenia zakazu aborcji, to skutek będzie odwrotny. Jaki? Ano taki, że zwolennicy prawa do aborcji, gdy dojdą do władzy - będą chcieli poszerzyć możliwości jej dokonania. Tak więc zaostrzając prawo - doprowadzimy do czegoś odwrotnego.
Odpowiedź: Celem zakazu aborcji jest przede wszystkim ratowanie życia ludzi. Jeśli polityczna koniunktura będzie temu sprzyjała - dlaczego mielibyśmy się bać tego, co w przyszłości będzie starała się zrobić lewica (niekoniecznie skutecznie)? Poszerzenie prawa do aborcji w wydaniu lewicy będzie jej stałym dążeniem, niezależnie od tego, co zrobią obrońcy życia nienarodzonego i niezależnie od jakichkolwiek kompromisów.
2. Obecna sytuacja, która dopuszcza aborcję w trzech przypadkach (zagrożenie życia matki, czyn zabroniony, nieodwracalne upośledzenie) jest rezultatem ustawy z 1993 r., która ograniczała aborcję w Polsce. Oznacza to, że jest lepsza aniżeli poprzednia. Dlatego nie powinniśmy jej potępiać.
Odpowiedź: Nie kwestionuję, że tak jest. Jeśli mamy możliwość uratować 70 ze 100 dzieci wydanych na śmierć, to róbmy to! Nie oznacza to, że idziemy kompromis względem życia pozostałych 30 dzieci. Dziś ratujemy tych, których możemy, a jutro wyruszymy po resztę. To biblijna metoda "krok po kroku" zamiast "wszystko albo nic" (która zwykle oznacza "nic"). Jednak słowa Adama Szustaka mają wydźwięk taki, że nie powinniśmy ruszać po 30, bo to rozeźli ich oprawców. Coś im powinniśmy wrzucić do klatki, by ich nie rozjuszyć. Niech rozszarpują te 30 dzieci, by nie chcieli 50. Otóż nie. Zgodziliśmy się na 70, ale obiecaliśmy tym 30, że wrócimy po nich.
Powściągliwość w dyskusji na ten temat jest zasadna, gdy rządzi lewica i lewicowy prezydent. W Polsce mamy jednak inną sytuację. Mamy rząd i prezydenta, którzy mają silne poparcie kościoła katolickiego. Na jaki moment należy jeszcze czekać, by wyruszyć na ratunek 30 dzieci? Czego jeszcze potrzebujemy? Uśmiechu aborcjonistów?
3. Adam Szustak: "Kiedy mamy do wyboru dwie opcje: mniejsza czy większa ilość aborcji - wybieram pierwszą opcję".
Odpowiedź: To oczywiste. A jeśli mamy do wyboru: mniejsza ilość aborcji czy jej zniesienie? Co wtedy wybierzemy? Nie jestem w stanie tego potwierdzić (proszę o weryfikację): Szymon Hołownia zapytany czy zawetowałby ustawę przegłosowaną przez Sejm, która całkowicie znosi możliwość aborcji w Polsce - odpowiedziałby, że tak - zawetowałby. Jeśli jest to prawda (i stanowisko o. Szustaka), to znaczy, że jesteśmy w różnych obozach. Mój nazywa się pro-life.
4. "W dyskusji chodzi o refleksję i strategię: Co wybieram, by aborcji było mniej?".
Odpowiedź: Dokładnie. Chodzi o to, aby aborcji było mniej. Chodzi o to, by zabijania ludzi było mniej. Nie o święty spokój w polityce. Nie o wspólny, pokojowo żyjący dom, w którym zapewniamy chętnym ludziom zabijanie innych ludzi. Chodzi o to, by aborcji było mniej. Nie o mój lub twój komfort.
5. Ojciec Adam podał przykład z alkoholem. Alkohol zabił wielu ludzi. Z tego powodu w USA w latach 20 XX wieku wprowadzono prohibicję. Jednak zakaz doprowadził do czegoś odwrotnego i wyrządził więcej zła niż dostęp do alkoholu. Dobry cel: ograniczyć alkohol - doprowadził do czegoś odwrotnego.
Odpowiedź: Niestety powyższy przykład ilustruje coś odwrotnego niż metodę "krok po kroku". Po pierwsze: nie ma niczego etycznie złego w dostępie i spożywaniu alkoholu (w przeciwieństwie w dostępie do aborcji). Dlatego jego zakaz jest zupełnym nieporozumieniem i odejściem od biblijnego nauczania na jego temat. Po drugie: ten przykład ma na celu ukazanie, że jednak nie warto walczyć o zupełny zakaz zabijania nienarodzonych, bo przyniesie to odwrotny skutek.
6. "Prawem nie zmienimy serc ludzi".
Odpowiedź: Prawem nie zmienimy serca ludzi, ale możemy uratować życie ludzi. Stwierdzenie: "Prawem nikogo nie zmienimy" jest zupełnym niezrozumieniem roli prawa. To tak jakby powiedzieć, że ziemniakami nie zmienimy serca ludzi. Nikt nie mówi, że zmienimy. Nie to jest celem prawa (i ziemniaków). Tego typu slogany brzmią jak miód dla uszu zwolenników prawa do aborcji: "No właśnie! Nie zmienicie nas prawem! Pozwólcie nam robić to, co robimy".
Podsumowując: Wiara bez uczynków jest martwa. Wiara, że aborcja jest złem, przy jednoczesnym przyzwoleniu na jej dokonywanie jest wiarą bez uczynków. W nagraniu ojca Adama zabrakło mi deklaracji: Obecna sytuacja jest lepsza niż poprzednia, ale nie jest tym, o co nam ostatecznie chodzi. Chodzi nam o obronę wszystkich dzieci. Wczoraj uratowaliśmy 70%. Dzisiaj wyruszamy po 30%.
Dlatego stwierdzenie o. Adama: "Zależy mi, aby było jak najmniej aborcji" zupełnie nie współgra z jego poparciem dla kandydata, który publicznie deklaruje, że jest za zachowaniem obecnego status quo. Pomyślmy przez chwilę, o czym mówimy i co komunikujemy w ten sposób. Deklaracja, że ktoś będzie bronił "kompromisu aborcyjnego" to aktywne dążenie do utrzymania tego, co jest. Czy więc Szymon Hołownia i o. Adam Szustak są za obroną kompromisu m.in. przed nami, a więc pro-lajferami, którzy chcą ratować życie wszystkich nienarodzonych dzieci, jeśli będzie ku temu możliwość? Oby nie.