Obecnie wiele osób wyraża oburzenie na treść książki wydanej przez Wydawnictwo Kościoła Baptystów "Słowo Prawdy", w której autor (Ted Tripp) przekazuje instrukcje jak dawać klapsy małemu dziecku. Debata na ten temat w Polsce jest mentalnie zakazana, górę biorą emocje i nie mam zamiaru bronić ani klapsów, ani autora, ani wydawnictwa. Jeśli chcą - niech robią to sami.
Krótko natomiast chciałbym opisać samo zjawisko, z którym mamy do czynienia. W Polsce, gdy wypowiadasz się na temat wychowania cudzych dzieci, automatycznie stajesz się specjalistą w tej dziedzinie. Wielu owych specjalistów ma rozerwane rodziny, a własne dzieci poprzez własną bierność, tzn. "otwartość", posłali w świat smartfonowej pornografii, dopalaczy i samodzielnego wychowywania w toalecie szkolnej. Byli tak wrażliwi na krzywdę cudzego dziecka, że postanowili rozwieść się z małżonkiem zapewniając wychowanie własnego w rozbitej rodzinie.
Drodzy! Czy zwróciliście uwagę na to, co jest sednem całej tej histerii wokół klapsów. Sednem jest daleko idąca hipokryzja ubrana w szaty troski o dziecko. Ci, którzy z oburzeniem udostępniają skany powyższej książki z podpisami: Skandal! Zwyrole! Karać! - okazują godną pozazdroszenia gorliwość o zdrowie najmniejszych. Są odważni. Są szlachetni. Są obrońcami dzieci. Ups... Zapędziłem się. No, może przesadzam z tą "obroną dzieci". Powiedzmy, że są obrońcami... własnych sumień.
Ilu przeciwników klapsa wobec 3-letniego dziecka stanęłoby w jego obronie, gdyby miało 5 miesięcy, a jego rodzice chcieliby je zabić przed narodzeniem? Ilu zwolenników nietykalności ciała małego dziecka jest za rozrywaniem jego ciała gdy jest jeszcze mniejszym dzieckiem? Ilu z tych, którzy domagają się prawnych konsekwencji dla mamy dającej klapsa dziecku jest za prawnymi konsekwencjami dla mamy "dającej" swojemu dziecku kleszcze Van Huevela z piłą, ścieracz czaszki, rozkawałkowywacz płodu, podwójne szydło Smelie, perforator czaszkowy, niszczący hak TracHelloraHectora, nożyczki do rozkawałkowywania płodu, ręczny zasysacz próżniowy (MVA) itp.? Ilu z nich jest za prawnymi konsekwencjami dla organizacji typu Kobiety w Sieci, Aborcyjny Dream Team oraz polityków, aktywistów, którzy zachęcają do zabójstwa lub publicznie bronią prawa rodzica do zabicia dziecka w 7 miesiącu jego życia?
Ilu z Was pamięta, kto w Polsce najchętniej fotografował się w różnych kolorach skarpetek podczas Międzynarodowego Dnia Zespołu Dawna (21.03.) - wspierając i identyfikując się z chorymi? Ci, którzy niedługo wcześniej głosowali za ich zabijaniem, zanim zdążą się urodzić. Obecnie mamy do czynienia z całkiem podobnym zjawiskiem. Wielu z tych, którzy obecnie głośno wołają przeciwko klapsom dzieciom w pieluszkach są tymi, którzy są za rozrywaniem tychże dzieci zanim zaczęły nosić pieluszki. To jest prawdziwy dramat.
Ci, którzy piszą: "Jak można krzywdzić takie małe dziecko?!" - dobrze to wiedzą. Sami biorą udział w Czarnych Marszach, pro-aborcyjnych manifach lub uczestniczą we wspieraniu tego procederu poprzez głos w urnie wyborczej. Jeśli nie wiecie o czym mówię, to poczytajcie o technicznym przebiegu aborcji, a więc o tym, co dorosły człowiek dzięki druzgoczącej przewadze siły jest w stanie zrobić małemu człowiekowi. I to legalnie. W naszym kraju.