Przekonanie niektórych chrześcijan o dopuszczalności
aborcji na życzenie nie przekreśla ich zbawienia. Tak długo, jak jest to martwa
wiara ograniczona do indywidualnych przekonań mamy do czynienia z grzesznymi
lub niedojrzałymi przekonaniami, nie zaś z grzesznym działaniem. Istnieje różnica między wyborczymi deklaracjami a
realnymi działaniami.
Oczywiście Ewangelią nie jest opowieść o ofiarach
przemysłu aborcyjnego, lecz o ofierze Syna Bożego, który umarł za grzesznych
ludzi, w tym ludzi nienarodzonych, a także winnych zbrodni aborcji. Następnie
zaś trzeciego dnia zmartwychwstał pokonując moc śmierci i grzechu. Jednak pamiętając
o tym nie możemy oddzielać Ewangelii od wszystkiego innego. Ewangelia jest tak
wąska jak krzyż, lecz jej zastosowanie jest tak szerokie, jak jego ramiona
wyciągnięte w kierunku wszystkich czterech krańców ziemi. Bronimy wartości
życia nienarodzonego człowieka z powodu
Ewangelii, która oznajmia, że sam Bóg stając się płodem nadał znaczenie
wszystkim płodom. Bóg stając się nienarodzonym człowiekiem utożsamił się z
wszystkimi nienarodzonymi ludźmi. Atak na jednego z tych najmniejszych jest
atakiem na Jezusa, który stał się jednym z nich. Atak na nienarodzonych jest
atakiem na Boże obrazy na ziemi – tych, którzy zostali stworzeni na Jego
podobieństwo.
Ewangelia oznajmia, że Jezus poszedł na krzyż,
aby narodzony i nienarodzony człowiek
miał życie wieczne ze względu na więź z Nim. Kiedy jako chrześcijanie bronimy
prawa do życia nienarodzonych ludzi nie robimy tego ze względu na jakiś
abstrakcyjny kodeks etyczny, humanitaryzm lub naukę Kościoła. Robimy to ze względu na Ewangelię, w której Bóg oznajmił: ja umrę za
ciebie, podczas gdy – jak napisał Josh Howerton: „Aborcja jest przeciwieństwem
Ewangelii. Aborcja mówi: Ty umrzesz za mnie, aby ukryć mój grzech. Ewangelia
mówi: Ja umrę za ciebie, aby oczyścić cię z twojego".
Dlaczego
więc tak często oddzielamy krzyż od realnych problemów w świecie? Ponieważ
zostaliśmy nauczeni oddzielania wersetów o Ewangelii od innego rodzaju wersetów
Pisma Świętego. Dzielimy Biblię na wersety dotyczące: wiary i uczynków, prawa i
łaski, zbawienia i codziennego życia w świecie, tak jakby Bóg podzielił Biblię
na wersety z uśmiechniętymi i zmarszczonymi buźkami. Tymczasem jeśli oddzielimy
Ewangelię od codzienności, to zostanie nam zaledwie pół procenta treści Słowa
Bożego, ponieważ naszą konkluzją będzie, że pozostałe kwestie, które Bóg
opisuje są zbyt przyziemne, zbyt ludzkie, zbyt grzeszne, by mieszać z nimi
Dobrą Nowinę. Jednak nie powinniśmy kroić Pisma Świętego. Streszczeniem Prawa
Bożego jest Dekalog. Zanim jednak przeczytamy pierwsze z przykazań, mamy preambułę, która oznajmia o
wyprowadzeniu Izraela z Egiptu, o Bożej dobroci, przejściu z niewoli grzechu do
nowego życia (Wj 20:1-2). Oznacza to, że w sercu Prawa jest Boża wypowiedź o łasce.
Nie dzielimy Biblii na Ewangelię i całą
resztę, tak jakby inne aspekty naszego życia – ochrona życia nienarodzonych,
małżeństwo, wychowanie dzieci, praca, seks, sztuka, przyjaźnie, pieniądze,
odpoczynek itp. – funkcjonowały w oderwaniu od niej. Pan Jezus często przebywał
tam, gdzie był tłum, człowiek jest pełen trwogi, niepokoju, chory, cierpiący,
odczuwający lęki i braki. Boże cele dla Ewangelii dotyczą całej rzeczywistości
i całego człowieka. Jeśli Ewangelia nie dotyczy naszego codziennego życia, to
ograniczamy jej moc. Jeśli stojąc na jej mocnym gruncie nie mamy do
zaoferowania zgwałconym lub porzuconym kobietom w ciąży niczego poza: „sama zdecyduj
w sumieniu co zrobisz”, to jesteśmy pożałowania godni.
Chrystus przelał swoją krew, „żeby przez niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się
z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego” (Ko1:20). Wszystko
jest z Nim powiązane, a owe powiązania powinniśmy widzieć dzięki pojednaniu z
Bogiem, poprzez przyjęcie (wiarą) przebaczenia za nasze grzechy. Święty Augustyn
powiedział „Wierzę, aby rozumieć” (Credo ut intelligam),
co oznacza, że wiara uzdalnia nas do poprawnego myślenia i dostrzegania w świecie
tych powiązań, które dla człowieka nienawróconego są niedostrzegalne. „I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi,
a uczynki wasze złe były, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez
śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i
nienagannych” (Kol 1.21-22). Tacy
byliśmy. Wedle Bożej diagnozy umysł nieodrodzonego człowieka żyjącego bez Boga
jest usposobiony wrogo względem Niego. Nie byliśmy neutralni. Nie posiadaliśmy
zdolności poprawnej interpretacji świata. Nasze umysły były martwe w grzechu,
podobnie jak nasze serce i wola. Jednak Chrystus pojednał nas z Ojcem i ze sobą
nawzajem.
Dlaczego zabijanie nienarodzonych jest
potwornością? Ponieważ każdy człowiek jest nosicielem Bożego obrazu. Jezus
ukochał grzeszną ludzkość i dał swoje życie, aby każdy z nas przez wiarę w Niego
miał życie wieczne (Jn 3:16). Urodzenie i wychowanie każdego dziecka jest
wyzwaniem, odpowiedzialnością, ale spoglądając na Chrystusa możemy się nauczyć,
że nie powinniśmy szukać drogi na skróty. Jezus oddał swoje życie za mnie, więc
chcę swoje życie ofiarować tobie. Nie wierzymy w moralizm. Nie wierzymy w
przemianę ludzkich serc poprzez prawne uchwały. Wierzymy natomiast, że prawna
ochrona nienarodzonych ludzi jest ważna ze względu na Boga, który umiłował każdego
człowieka, m.in. nienarodzonego, jak i narodzonego zwolennika zabijania
nienarodzonych ludzi. Nienarodzone dzieci są stworzone na Boży obraz
i podobieństwo. Kto je niszczy – nienawidzi Bożych obrazów i Bożego świadectwa
w Jego świecie. Aborcja jest więc wojną wypowiedzianą Stwórcy. Jest pogardą
wobec Jego planu stworzenia człowieka, kontekstu, sposobu, w jaki ono się
pojawia i rozwija. Reformator Kościoła Jan Kalwin w swoim komentarzu do Księgi Wyjścia 21.22 napisał: "Dlatego płód, choć
zamknięty w łonie matki, jest już człowiekiem, i potwornym przestępstwem jest
ograbianie go z życia, którym jeszcze nie zaczął się cieszyć. Jeśli czymś
straszniejszym jest zabicie człowieka w jego własnym domu, aniżeli w polu,
ponieważ dom człowieka jest jego najbardziej bezpiecznym miejscem schronienia,
to z pewnością za bardziej okrutne należy uznać zniszczenie płodu w łonie
matki, zanim doszło do niego światło".
Aborcja
jest pięścią wzniesioną ku niebu z wołaniem: „Nie ma cię! Nie odpowiadam przed
nikim! To, co znajduje się w mojej macicy nie jest bardziej znaczące niż
pryszcz na mojej twarzy. Zgnieciemy, wyciśniemy i zapomnimy”. Poważnie?
Nie sądzę, że w to wierzysz. Nie sądzę, że nawet będąc pro-choice w to wierzysz. Sądzę, że obruszasz się na anty-aborcyjne
wystawy przedstawiające rękę, nogę i głowę oderwane od ciała. Sądzę, że jesteś za ustępowaniem miejsc matkom w ciąży i
przepuszczaniem ich w kolejce.
Jako chrześcijanie mamy tu do odegrania ważną
rolę. Powinniśmy stawać w obronie nienarodzonych, ale i stawać w obronie matek przed indoktrynacją i manipulacją
lewicowych środowisk, które zabijanie ludzi chcą pozostawić decyzji każdego
rodzica. Nie możemy poddawać się presji i naciskom ludzi, którzy poprzez
kłamliwe oskarżenia próbują nas zniechęcić do bycia wiernymi Bogu. Wzorem
Izraelitów z Księgi Nehemiasza wznoszących mur wokół Jerozolimy nie możemy
przerwać pracy i poddawać się presji bezbożności.
„A co zrobiliście dla tych kobiet? Tylko mówicie i mówicie!” – słyszymy. Nie. Od mówienia zaczynamy, ponieważ Bóg na ten temat mówi, ale na nim nie kończymy. Wy zaś chcecie, abyśmy nawet nie zaczynali. Uważasz jednak, że mówienie to za mało? Masz rację. Jeśli potrzebujesz wsparcia i pomocy daj znać. Jeśli nie, to dlaczego tylko mówisz i mówisz? Poinformuj na swoim facebooku i wszędzie, gdzie jesteś w stanie, że kobiety z niechcianą ciążą nie są skazane na samotną drogę przez życie. Poinformuj kobiety z niechcianą ciążą o polskich oddziałach „Save Life International”, „Human Life International”, oknach życia i domach samotnej matki. Wręcz im tę książkę, pokieruj do lokalnego kościoła lub daj kontakt do mnie. Jesteś przeciwny mówieniu? Działaj.
Zbyt często wypowiadamy się tam, gdzie powinniśmy
milczeć i milczymy tam, gdzie powinniśmy mówić. Biblia wzywa nas do ratowania
tych, którzy są wydani na niewinną śmierć (Prz 24:11). Jeśli to robisz, niech
Bóg ci błogosławi. Nie zniechęcaj się przeciwnościami. W istocie sprzeciw
wrogów kultury życia jest dla ciebie komplementem i dowodem, że robisz to, co
powinieneś. Nie twierdzę, że wszyscy musimy robić to samo. Ale wszyscy możemy
coś robić w tym samym celu. Jedni
uczestniczą w Marszu Życia, inni pracują w fundacjach i organizacjach niosąc
praktyczną, duchową i materialną pomoc matkom po aborcji lub potrzebującym
kobietom w ciąży. Niektórzy piszą książki lub artykuły, głoszą kazania i
wykłady. Inni prowadzą warsztaty nt. rozwoju życia płodowego człowieka. Inni
organizują wystawy i pikiety uliczne. Inni się modlą przez budynkami, w których
dokonywane są aborcje. Jesteśmy sojusznikami w jednym celu. Nie odrzucajmy, nie
krytykujmy tego, który wznosi inną część muru. Raczej wzajemnie się zachęcajmy,
wspierajmy i bądźmy wdzięczni za tych, którzy nie są bierni w ochronie i
budowaniu kultury życia.