Jeffrey Meyers
Skoro Bóg obiecał pewną część ziemi potomstwu Abrahama, mówiąc, że będzie należała do nich „na wieki” (Rdz 13:15), dlaczego tak wiele kościołów chrześcijańskich naucza, że Żydzi trwale utracili swoje prawo do ziemi? Co z tymi wszystkimi danymi „na zawsze” obietnicami i proroctwami złożonymi Żydom? Jak powinniśmy rozumieć fragmenty, które wydają się sugerować, że Izraelici mają na zawsze bezpieczne miejsce w Bożym planie?
Prawie każdy, kto czyta Biblię, ostatecznie zadaje takie pytania. A jeśli nie wynikają one z własnego czytania Biblii, nie można ich długo unikać w dzisiejszym świecie. Ewangeliczna kultura chrześcijańska w Ameryce nie tylko nieustannie głosi i popularyzuje własną odpowiedź na te pytania (np. Left Behind itd.), ale również eskalujący konflikt na Bliskim Wschodzie powoduje, że zastanawiamy nad miejscem współczesnego Izraela i Żydów w Bożym planie historii.
Prosta odpowiedź brzmi, że kiedy Bóg powiedział „na zawsze”, miał na myśli właśnie to. Nie trzeba sugerować, że Bóg odłożył te obietnice na bok. Nie powinniśmy ich „uduchowiać” i zmuszać do bezpośredniego odnoszenia do kościoła chrześcijańskiego. Nie oznacza to, że te starotestamentowe obietnice nie dotyczą kościoła. W dalszej części tego artykułu napiszę co mam na myśli mówiąc o "bezpośrednim" odniesieniu. W rzeczywistości wierzę, że te obietnice i proroctwa wypełniają się w kościele, ale nie przez ich uduchowienie lub przez kościół wypierający lub zastępujący Żydów. Chrześcijańscy teologowie nie zawsze starali się sformułować dokładny sposób, w jaki Kościół uczestniczy w obietnicach danych starożytnemu Izraelowi.
Określenie, które dziś znamy jako "teologia zastąpienia" jest terminem używanym do opisania stanowiska teologicznego wyrażonego po raz pierwszy przez teologów wczesnego kościoła, Justina Męczennika i Ireneusza, że Kościół jest „prawdziwym” lub „duchowym” Izraelem. Gerry McDermott, w swoim ostatnim eseju, charakteryzuje "teologię zastąpienia" jako przekonanie, że „gdy większość żydowskiego Izraela nie przyjęła swojego mesjasza w Jezusie, Bóg przeniósł przymierze do kościoła złożonego z nawróconych pogan, który następnie stał się Nowym Izraelem”. Prawdopodobnie ma rację co do tego, jak tłumaczyłoby to większość protestanckich chrześcijan. Ale czy jest to sposób, w jaki można to dokładnie określić?
Czy Bóg po prostu zmienił adresatów obietnic, zastępując Żydów kościołem w większości pogańskim? Ujęcie tego w ten sposób jest zbyt uproszczone. Co więcej, takie sformułowanie wygodnie omija to, co jest kluczowe dla teologii chrześcijańskiej - Wcielenie. Każda obietnica i proroctwo przekazane Izraelowi ma bardzo dosłowne, materialne spełnienie.
Mam na myśli to, że jeśli ktoś obawia się, że odbiorcami tych obietnic są naprawdę Żydzi - genealogiczni synowie Abrahama - to sam Jezus dosłownie pasuje do tego założenia. Jezus w rzeczywistości jest fizycznym potomkiem Abrahama i Dawida (Mt 1:1-17; Łk 3:23-38). Wszystkie obietnice złożone fizycznemu Izraelowi odnoszą się do Niego. On jest odbiorcą wszystkich tych obietnic. Co więcej, Jezus żyje dzisiaj, a więc dosłownie jest właścicielem ziemi palestyńskiej. Ponieważ Jezus rządzi światem, ziemia Palestyny jest częścią jego królestwa. Wszystko należy do Niego.
Pomaga to odpowiedzieć na zarzut postawiony chrześcijańskim teologom o „uduchowieniu” obietnic złożonych fizycznemu Izraelowi. W naszych kręgach nie odpowiedzieliśmy zbyt dobrze na ten zarzut. Sądzę, że w niektórych częściach kościoła chrześcijańskiego nie podkreśliliśmy należycie faktu, że Jezus jest ostatnim wiernym Żydem, a zatem spadkobiercą wszystkich obietnic złożonych synom Abrahama w Starym Testamencie. Niektóre z powodów mogą wynikać z tego, że spędzamy tak wiele czasu na walce o bóstwo Chrystusa, iż zapominamy, że jest on również w pełni człowiekiem - nawet teraz po prawicy Ojca!
A jeśli jest człowiekiem, to Jezus ma historię i genealogię. Innymi słowy, jest Izraelitą, Żydem. Dlatego nie ma potrzeby „uduchowienia” obietnic i proroctw Starego Testamentu złożonych Abrahamowi lub Izraelowi. Dlatego też obecność lub brak judaizmu genealogicznego i/lub religijnego nie ma dziś proroczego znaczenia.
Nie ma niespełnionych obietnic, które dotyczyłyby kogokolwiek innego niż Jezusa Chrystusa i tych, którzy są z nim w jedności. Wierzę, że to, o czym mówi Paweł w Liście do Rzymian 11 jest dla niego przyszłością, ale jest przeszłością dla nas. Wydarzenia te wypełniły się, zanim Bóg położył kres staremu światu w 70 roku n.e. Nie jest to miejsce na szczegółową wykładnię Listu do Rzymian 11. (polecam wnikliwe argumenty Jamesa B. Jordana dotyczące spełnienia zapowiedzi Pawła przed 70 rokiem w jego trzyczęściowym eseju „Przyszłość Izraela ponownie zbadana” na biblicalhorizons.com). Na razie mam na myśli to: wszystkie obietnice i proroctwa złożone ludowi Bożemu w Starym Testamencie odnoszą się bezpośrednio do Jezusa, ostatniego wiernego Żyda, a następnie pośrednio do nas, którzy jesteśmy zjednoczeni z Jego zmartwychwstałym i uwielbionym ciałem.
NIEKOŃCZĄCE SIĘ GENEALOGIE?
Zatrzymajmy się i przeorajmy tę ziemię nieco uważniej. Odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące obietnic złożonych Żydom jest taka, że człowiek, Żyd, Jeszua Mesjasz, dziedziczy wszystkie te obietnice. Jest fizycznie Żydem i zawsze nim będzie! Genealogie kończą się na nim. Po 70 r. n.e.. nie ma już żadnego znaczenia religijnego w rzekomych powiązaniach genealogicznych między wspólnotami ludzkimi a Abrahamem, Mojżeszem lub Dawidem. Jezus jest jedynym Żydem, który ma jakiekolwiek znaczenie teologiczne. I każda osoba zjednoczona z Nim może zostać wszczepiona w drzewo oliwne Bożych obietnic. Uczestniczymy we wszystkich obietnicach złożonych Żydom w Starym Testamencie „pośrednio”. Zjednoczeni z Chrystusem, wiernym i nieśmiertelnym Izraelitą, możemy łaskawie cieszyć się z tego, co przez Niego zostało spełnione i Jemu dane
Wybierając Żydów, Bóg miał na myśli jeden wielki cel - mianowicie błogosławić cały świat obiecanym potomstwem Abrahama, zapowiadanego Mesjasza. Gdy Mesjasz pochodzący od Abrahama i Dawida przyjdzie (Mt 1 i Łk 3), wówczas cel genealogiczny Izraela kończy się. Jezus jest ostatnim Izraelitą. Jest Izraelem zredukowanym do jednego. On jest wybranym Żydem. On jest jedyną resztką. Kiedy wisiał na krzyżu, wszyscy inni odstąpili. On jest ostatnim i jedynym wiernym Żydem. I dzięki Jego zasługom cały świat się odnawiany. Jak Paweł pisze w swoich listach, jedynym wybraniem, które obecnie teraz ma znaczenie, jest to, które ma miejsce „w Chrystusie”. Boże wybranie Izraela zostało potwierdzone w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jeszui Mesjasza.
Dotyczy to również „ziemi obiecanej”. McDermott ma długą sekcję broniącą prorockiego znaczenia dzisiejszej ziemi Izraela, w tym nadciągającą centralną rolę Jeruzalem i ziemi w „dniach ostatecznych”. Lecz to podejście ignoruje kapłańskie i królewskie powołanie Izraela wobec narodów pogańskich w starym świecie. Ziemia była zamieszkana przez specjalny lud Boży i była centralnie usytuowana, aby mogli oni służyć światu jako królestwo kapłanów. Teraz, gdy przyszedł obiecany królewski kapłan Jezus, a więc jedyny Izraelita całkowicie wierny swojemu powołaniu jako kapłan i prorok - posiadanie dwóch kapłańskich ciał lub dwóch bytów królewskich byłoby zbędne. Jezus służy teraz i panuje z nieba. On sam jest nową świątynią, a jego ziemią jest cały świat, który odziedziczył jako prawdziwy „spadkobierca” i „pierworodny syn” (Kol 1:15–18; Hbr. 1:2).
To prawdziwy „skandal szczegółowości”, o którym McDermott wspomina pod koniec swojego eseju - że wszystko, co było obiecane i zapisane w Pismach Hebrajskich, może się spełnić w tym jednym wiernym Żydzie.
Jeśli weźmiemy to na poważnie, musimy dojść do wniosku, że nic innego nie musi się wydarzyć w odniesieniu do współczesnych Żydów lub żydowskiego narodu, aby wypełnić biblijne proroctwo.
Gdy Jezus umarł i zmartwychwstał, ostatnie pokolenie Żydów, którzy byli w przymierzu z Bogiem za pomocą starego systemu, miało możliwość pokuty i włączenia się w ciało Mesjasza. O to właśnie chodzi w posłudze Piotra i Pawła „najpierw Żydowi”. Żydzi mieli 40 lat na pokutę. To jest łaskawe drugie świadectwo, działanie Ducha Świętego przez apostołów, które Bóg skierował wobec Żydów zanim wylał swój sąd na odstępcze Jeruzalem (Łk 12:8-12). Po tej Bożej ofercie z pierwszego wieku fizyczny, kulturowy i religijny judaizm nie ma już prawa ani specjalnego miejsca w Bożych celach dla świata. Zmartwychwstały, wstępujący do nieba Pan Jezus, wiecznie żyjący Żyd, jest jedynym Izraelitą, który ma obecnie znaczenie teologiczne.
Oznacza to, że Bóg obecnie ma dla etnicznego lub narodowego Izraela te same obietnice, które składa wszystkim innym ludziom i narodom. Każdy, kto ufa Jezusowi, wiernemu żydowskiemu Kapłanowi-Królowi, otrzyma pełnię Bożego błogosławieństwa w jedności ze zmartwychwstałym Panem. I wszystkie obietnice są „tak i amen w Nim” (2 Kor 1:20). Wszystkie obietnice, nie tylko niektóre. Wszystkie obietnice. Człowiek Jezus jest Izraelem zredukowanym do jednego i wszyscy zjednoczeni z Nim są beneficjentami obietnic. Dlatego nie wierzę, że współczesny naród Izraela lub genealogiczni/ kulturowi Żydzi mają jakikolwiek szczególny, uprzywilejowany status w oczach Boga lub w Jego przyszłych planach (oczywiście poza ich zaufaniem Jezusowi Chrystusowi).
Ojciec nie ma szczególnej łaski dla żadnego ludu, narodu, rasy lub plemienia, które nie uznaje Osoby i dzieła Jego Syna, Jezusa Chrystusa. „Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który Go posłał” (Jn 5:23). Przepowiadane przyszłe zbawienie Żydów wymagałoby, aby kościół zachowywał się niezwykle niezręcznie w odniesieniu do genealogicznego, kulturowego, a nawet narodowego Izraela.
Musielibyśmy powiedzieć, że w pewnym sensie są oni nadal „uprzywilejowani” lub „specjalni” i dlatego są zmuszeni do „ochrony” swojej kultury oraz ludzi. Jak widzieliśmy w historii relacji pomiędzy kościołem a Żydami, prowadzi to do relacji miłości/nienawiści. O ileż lepiej wyznać, że wszystkie narody, ludy, plemiona i języki są równe i traktować je wszystkie zgodnie z tą prawdą. To nie jest antysemityzm, lecz postawienie sprawy na właściwym miejscu. Po Jezusie, a więc zmianie porządku przymierza i rządów nad światem Żydzi nie zajmują już centralnego miejsca. Nie są już kapłanami dla narodów. Nie ma jednego miejsca, w którym składana jest ofiara za świat. Nie ma „ziemi świętej”. Jerozolima nie jest centrum świata. Cel genealogii został spełniony - Chrystus narodził się z Marii. Jakiemu „religijnemu” celowi miałoby to wszystko teraz służyć?
Prawdą jest, że w odkupieńczej historii Ewangelia trafia po Pięćdziesiątnicy najpierw do Żyda (Rzym 1:16; Dz 13:5.15 itd.). Po prawie 40 latach posiadania przywileju wysłuchania Dobrej Nowiny w pierwszej kolejności, wielu Żydów z pierwszego wieku pokutowało i dołączyło do kościoła. Ale Żydzi, którzy nie żałowali i nie zaufali Jezusowi Mesjaszowi zostali odrzuceni i osądzeni. Paweł zwraca się do pogan wyłącznie pod koniec swojej posługi, ponieważ cierpliwość Boga wobec Żydów została zakończona (Dz 28:25-29; zobacz zwłaszcza 1 Tes 2:14-16). W 70 r.n.e. Jezus przybywa, by zniszczyć starą świątynię. Wraz z nią dobiega końca centralne miejsce Żydów i narodu Izraela.
NOWE STWORZENIE
W nowym świecie król Jezus, prawdziwy i wierny Izraelita, króluje z nieba. Wszyscy, którzy są z Nim zjednoczeni, przyjmują wszystkie obietnice złożone narodowi i ludowi Izraela w Starym Testamencie (2 Kor 1:20). Nie ma już Żydów. Nie ma już pogan. To stare rozróżnienie zniknęło. Żyjemy w nowym świecie, w nowym stworzeniu (Gal 6:14-15). Jest tylko jeden Żyd i jest on spadkobiercą tego, co zostało obiecane Izraelowi, ponieważ jest on Większym Izraelem, ostatnim lojalnym, posłusznym Izraelitą. Nawet jeśli są Żydzi kulturowi i genealogiczni, którzy nadal utrzymują swoją religię po 70 r. n.e., to ten fakt nie ma żadnego znaczenia dla wiary chrześcijańskiej.
Chrystus zlikwidował cały dwubiegunowy podział ludzkości (Żyd-poganin), który obowiązywał podczas Starego Przymierza. Jest to widoczne w całym Nowym Testamencie (1 Kor. 12:23; Gal 3:28; Ef 2:11-3:12; Fip 3:2-11; Kol 3:11; 1 Tes. 2:14-16; itp.). Podział Izrael-poganin spełnił swój cel i jest już nieaktualny. Próba jego wskrzeszenia lub kontynuowania jest zaprzeczeniem, że Jezus jest prawdziwym i ostatecznym Izraelitą. Jest to ważny punkt. Wszystkie obietnice są „tak i Amen” w Chrystusie (2 Kor 1:20). Ewangelie wskazują, że jest On ostatnim wiernym, rodowitym, rasowym Izraelitą. On umiera, powstaje z martwych i wstępuje do nieba, aby rządzić jak Pan.
Nie ma zatem żadnego „uduchawiania” w mówieniu, że członkowie kościoła w nowym przymierzu, bez względu na ich narodowość lub
genealogiczne pochodzenie, mają obecnie dostęp do wszystkich obietnic Starego Testamentu. Zjednoczeni z w pełni ludzkim, w pełni żydowskim Mesjaszem, który panuje w niebie, my, kościół, jesteśmy „spadkobiercami” obietnic w Nim. Izrael nie jest już „synem Boga”. Jezus jest Synem Boga, a my będąc w Nim wszyscy jesteśmy „synami Boga” i spadkobiercami obietnic (Rzym 8:17, 22-23; Kol 1:15-20). Paweł mówi: „A jeśli jesteście w Chrystusie, to jesteście potomstwem Abrahama, dziedzicami zgodnie z obietnicą” (Gal 3:29). Jaki jest problem? Czy to nie jest jasne? Sam Jezus odrzucił pogląd, że bycie fizycznym potomkiem Abrahama daje szczególną łaskę w oczach Boga, gdy napomniał Żydów swoich czasów za takie twierdzenie (Jn 8:48-59).
Jezus jest teraz właścicielem nie tylko ziemi Palestyny (która z pewnością nie jest już święta), lecz całej ziemi. Jego Kościół w Nim jest teraz spadkobiercą całego stworzenia (Rzym 8:17; Ef 3:6). Powinniśmy przestać nazywać Palestynę „Ziemią Świętą”. Wszystkie tego typu geograficzne i przestrzenne granice świętości zostały usunięte w Chrystusie. Gdziekolwiek kościół się gromadzi, miejsce to jest „święte” ze względu na obecność Pana pośród wierzących. W rzeczywistości, kościół jest nową świątynią (1 Kor 3:9; 1 Pt 2:5), nowym „ludem wybranym” i nowym „świętym narodem” (1 Pt 2:9). „Obietnica ziemi” ze Starego Testamentu została spełniona - Jezus jest teraz właścicielem ziemi palestyńskiej. Lecz to tylko niewielka część świata, nad którą obecnie króluje jako Pan.
TAK I AMEN W NIM
Czy przymierze Abrahamowe obowiązuje dzisiaj? Czy ci, którzy błogosławią Abrahama, będą błogosławieni, a ci, którzy go przeklinają, zostaną przeklęci? Cóż, tak i nie. Przymierze Abrahamowe zostało przekształcone przez przymierze Mojżeszowe, a więc w pewnym sensie zostało zmienione już wtedy. Następnie przymierze Mojżeszowe zostało przekształcone w przymierze Dawidowe. Przymierze Dawidowe uległo zmianom po wygnaniu i ze starego powstało coś nowego. W części Biblii, którą nazywamy Starym Testamentem, istnieje ciąg „nowych” przymierzy. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, starsze przymierze zostaje przekształcone w nowe z istotnymi zmianami. To nie jest tak, że każde stare przymierze właśnie się kończy, a nowe zaczyna się całkowicie od nowa. Stare przekształca się w nowe. Obietnice starszych przymierzy są przyjmowane i realizowane w nowym porządku, a wszystko to dopełnia się wraz z narodzinami, życiem, śmiercią, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezusa w tym, co nazywamy Nowym Testamentem lub Nowym Przymierzem.
Każde ze starszych przymierzy jest w Nim wypełnione, a wszystkie obietnice wszystkich poprzednich przymierzy są „tak” i „amen” tylko w Nim (2 Kor 1:20). Jezus wypełnia przymierze z Abrahamem. On jest „synem” Abrahama z jego rodu (Mt 1). Wszystkie genealogie kończą się na Jezusie. Cały cel „nasienia” z linii krwi został w Nim spełniony. Właśnie dlatego Nowy Testament, szczególnie Paweł, jest tak nieugięty w nauczaniu, że ludem Bożym są ci, którzy przez wiarę są zjednoczeni z Chrystusem. Wszyscy, którzy go błogosławią, są błogosławieni. Jeśli kochacie i błogosławicie Jezusa, Większego Syna Abrahama, jesteście błogosławieni. Jeśli przeklniesz Jezusa, będziesz przeklęty. To jest spełnienie przymierza z Abrahamem. Przymierze Abrahamowe nie ma nic wspólnego z tym, jak USA traktują współczesny naród Izraela.
I ponownie podsumowując, nie jest to „uduchowienie” obietnic, jak niektórzy nas oskarżają. Jezus był i pozostaje jak najbardziej fizycznym, ludzkim Żydem. Bóg Syn zjednoczył się na wieki z naszą ludzkością w łonie dziewicy Marii, uczestnicząc w jej (naszym) ciele. Maria mogła prześledzić swoją genealogię od Dawida do Abrahama (Mt 1), a następnie do Adama (Łk 3). Teraz, od wcielenia, człowiek Chrystus Jezus króluje w niebie jako ostatni, wierny syn Adama, syn Abrahama i syn Dawida. Jesteśmy zjednoczeni z Nim przez wiarę i dlatego w Nim jesteśmy spadkobiercami wszystkich obietnic. Obietnice złożone Abrahamowi, Dawidowi i Izraelowi zostały we właściwy sposób przyjęte przez Jezusa, bardzo fizycznego spadkobiercę Abrahama, Dawida i Judy! Nie ma tu żadnego uduchowienia, ponieważ Jezus jest dziedzicem tych obietnic. Tylko ci, którzy są z nim zjednoczeni, są współdziedzicami obietnic. Sugerowanie nawet, że Bóg kocha współczesnych Żydów lub ich faworyzuje, poza kontekstem ich zaufania do Chrystusa, jest przerażające, tym bardziej, że są dziś głośnymi wrogami kościoła i Ewangelii.
Jeśli więc to, za czym argumentowałem w tym eseju, jest prawdą, twierdzenie, że wciąż istnieje jakiś szczególny status lub przywilej dla genealogicznego, kulturowego lub narodowego Izraela, nawet jeśli jest to tylko obietnica nieprzerwanej linii rasowej, jest dość dziwne.
Cel genealogii Izraela jest spełniony w Chrystusie. On jest ostatnim genealogicznym Żydem, który ma jakiekolwiek znaczenie. I oczywiście, Bóg dał ostatniemu pokoleniu Żydów żyjących w tym czasie (30-70 r. n.e.) szansę na pokutę i zjednoczenie z prawdziwym, wiernym Izraelitą, Większym Mojżeszem i Dawidem, który teraz panuje w niebie. Lecz po tym czasie nie ma sensu myśleć, że nadal jest jakiś cel kontynuowania genealogicznego lub kulturowego judaizmu. „Wieczne” obietnice i proroctwa zostały ostatecznie wypełnione ze względu na Jezusa Chrystusa i Jego Oblubienicę, która obecnie jest „jednym ciałem” z Nim.
Jeff Meyers jest pastorem Providence Reformed Presbyterian Church w St. Louis (USA).
Źródło
tłum. Paweł Bartosik