Chociaż nie jest to doktrynalnym wymogiem Ewangelicznych Kościołów Reformowanych, nasi pastorzy i przywódcy kościelni są w przeważającej mierze tak zwanymi postmilenistami. Jest to rzadko spotykane doktrynalne stanowisko w naszych czasach, ale był taki okres w historii kościołów reformowanych, kiedy było ono o wiele bardziej powszechne. Po prostu wracamy do naszych historycznych korzeni. W ogólnym zarysie oznacza to, iż wierzymy, że głoszenie Ewangelii na świecie będzie potężne i skuteczne, a jego owocem będą narody przychodzące do Chrystusa, aby być Jego uczniami. Nadejdzie złota era ludzkiej historii, a po niej (skąd pochodzi określenie post-milenizm, a więc po milenium) powróci Pan Jezus, aby zniszczyć ostatniego wroga - śmierć.
Jeśli nie jesteś przyzwyczajony do tego rodzaju rzeczy i wiążesz się z Ewangelicznym Kościołem Reformowanym, po pewnym czasie przyzwyczaisz się do optymizmu. Do tej pory oglądałeś informacje w wieczornych wiadomościach mówiące o skandalach i komentowałeś je przyjacielowi, że to "dni ostateczne", więc w zasadzie czego innego moglibyśmy się spodziewać? Ale teraz masz przyjaciół, którzy mówią ci, że źli ludzie nie będą wiecznie trwać w tego rodzaju szaleństwie i wkrótce nadejdzie czas, byśmy ruszyli naprzód.
Jak wspomniałem powyżej, nie jest to doktrynalny wymóg dla przywódców naszych wspólnot, a tym bardziej dla naszych członków. Można jednak powiedzieć, że eschatologia nadziei stała się znaczącą częścią kultury naszych kościołów.
tłumaczenie: Paweł Bartosik