Francis Schaeffer, Śmierć w mieście (fragment)
"Nawet Markiz de Sade, który tak bardzo chciał, by przyjęto za pewnik, że wszyscy ludzie są po prostu zdeterminowani, nie mógł żyć w ten sposób. Jeżeli się uważnie czyta jego słowa i jego biografię, można się przekonać, że przy końcu swego życia znalazł się w szpitalu dla obłąkanych Charenton. To, co robił jest wprost nie do wiary: spędzał swój czas na gderaniu nad sposobem, w jaki się z nim obchodzili dozorcy zakładu i czytaniu z drobiazgową ostrożnością listów od swojej żony, wypracował system przy pomocy którego – tak mu się wydawało – mógł wywnioskować z ilości liter w linijkach, którego dnia zostanie zwolniony. Wyciągnijmy stąd wniosek. Prostym faktem jest to, że tacy ludzie, jak nawet Markiz de Sade, mogą twierdzić, że nie ma takiej rzeczy jak moralność i że wszystko jest ustalonym systemem; ale w swoich poczynaniach, w swoich dziełach demonstrują to, czemu zaprzeczają.
Moralne pobudki odróżniają człowieka od nie-człowieka, ale czyni to także fakt potrzeby miłości. Człowiek odczuwa potrzebę miłości znaczącej więcej niż pożycie seksualne. Wielu z tych właśnie ludzi, którzy twierdzą, że miłość jest tylko zmysłowa, zawierają jedno małżeństwo za drugim, szukając czegoś więcej nad fizyczne zaspokojenie. I nawet jeżeli mówią, że miłość jest tylko zmysłowa, szukają czegoś, co mogłoby tej „miłości” nadać znaczenie, do którego tęskni serce człowieka. Po prostu nie są oni w stanie żyć konsekwentnie według swoich poglądów.
Dla niektórych ludzi potrzeba piękna jest punktem, w którym „człowieczeństwo” człowieka jest najlepiej widziane, chociaż na podstawie ich własnej koncepcji człowieka, jako przypadkowej konfiguracji atomów w nieosobowym wszechświecie, samo znaczenie słowa piękno podlega dyskusji".