"Kiedy do władzy dochodzi psychologia, okazuje się, że nasza seksualność niewiele ma wspólnego z narządami płciowymi. Jej ośrodkiem jest mózg albo podświadomość, wolna wola, a może język czy też umowa społeczna. Dokładnie nie wiadomo. W dodatku, nowa poprawność moralna zaleca, żeby nawet stare, poczciwe baśnie oczyścić z wszelkich śladów wstrętnego seksizmu. Niech księżniczka co jakiś czas pomacha szabelką, a książę zajmie się pucowaniem domku siedmiu krasnoludków. Pozwólmy księciu wzdychać do Śpiącego Królewicza, jeśli tak mu serce dyktuje. To powinno zadowolić wszelkie ligi obrony dobrych obyczajów, bo przecież, w gruncie rzeczy płeć nie istnieje. Istnieje tylko gender, rodzaj, jak w gramatyce. Rodzaj określa płeć społeczno-kulturową; jest to konstrukcja stworzona przez tradycyjne instytucje i utrwalona przez język. Zanim nadeszła era wolności, ludziom narzucano takie opresyjne i nieegalitarne normy.
Nie ma mowy, żeby cała ta ideologia zmieściła się majtkach, ale można ją upchnąć w dziecinnym pokoju. Terror płciowy wkradł się przecież i tam, każąc dziewczynkom bawić się lalkami i garnuszkami, chłopcom zaś samochodzikami. Zdrowe, nowoczesne wychowanie na coś takiego zgodzić się nie może. Dziewczynkę powinno się co drugi dzień ubierać na niebiesko, a chłopca na różowo. Jeśli dzieci miałyby chęć pobawić się w dom, należy dopilnować, żeby regularnie zamieniały się rolami mamy i taty".
Fabrice Hadjadj, Kobieta i mężczyzna - o mistyce ciała