"Dla chrześcijanina nie jest czymś oczywistym, że dane mu jest żyć wśród chrześcijan. Jezus Chrystus żył wśród swoich wrogów. Na końcu opuścili Go całkowicie opuścili wszyscy uczniowie. Na krzyżu pozostał całkowicie sam, otoczony przez złoczyńców i szyderców. Po to zresztą przyszedł: aby wrogom Boga przynieść pokój. Również miejsce chrześcijaństwa znajduje się nie w odosobnieniu życia mniszego, lecz pośrodku wrogów. Tam ma swoje zadanie, swoją pracę. "Panowanie ma być pośrodku twoich wrogów. I kto tego nie chce uznać, ten nie chce być pod panowaniem Chrystusa, lecz pragnie znajdować się pośrodku przyjaciół, siedzieć między różami i liliami, być nie wśród złych, ale pobożnych ludzi. O, wy bluźniercy i zdrajcy Chrystusa! Gdyby Chrystus tak czynił, jak wy czynicie, któż ostałby się jako błogosławiony (Marcin Luter.". "Między narodami ich rozproszyłem i na obczyźnie o mnie pamiętać będą" (Zach 10.9). Lud rozproszony to chrześcijaństwo rozsiane - według woli Bożej - jak nasienie "we wszystkich królestwach ziemi" (Pwt 28.25). To jest jego przekleństwo i obietnica. Lud Boży musi żyć w dalekich krajach, pomiędzy niewiernymi, ale stanie się przez to nasienie królestwa Bożego w całym świecie."
Dietrich Bonhoeffer, Zycie wspólne