W średniowiecznym kościele istniało wyraźne rozróżnienie na duchowieństwo i na świeckich, którzy pełnili rolę widzów. "Akcja" rozgrywała się z przodu, za fasadą krucyfiksu, a lud Boży gromadził się, niczym widzowie, głównie po to, by słuchać. Ludzie mogli przebywać w obecności czegoś wielkiego, znajdować się w pobliżu miejsca, w którym odbywała się tajemnica, lecz byli odgrodzeni od wszelkich wezwań, a cały cały ciężki trening wykonywali eksperci. Protestancki nacisk na powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących zmienił to na długi czas.
Niestety w ostatnich dziesięcioleciach, bardzo podobny, ostry podział wkradł się również do kościołów protestanckich i obecnie można go zaobserwować w formie profesjonalnych animatorów na scenie i publiczności pod nią. Wielu z tych, którzy uczęszczają do kościoła nawet nie oczekują, że zostaną poproszeni o "zrobienie" czegokolwiek. Nie stało się to wszystko od razu, lecz stopniowo. Doszło jednak do tego, że niektóre wspólnoty już nie śpiewają zbyt wiele.
W podejściu naszych Ewangelicznych Kościołów Reformowanych nabożeństwo jest aktywną rozmową między Bogiem, a Jego ludem. To dialog - nie monolog.
Wszyscy jesteśmy częścią ciała i wszyscy mamy coś do zrobienia. Nabożeństwo jest prowadzone przez pastora. Pełni on rolę "delegowanego rzecznika" w imieniu Pana. Jest upoważniony do tego poprzez święcenia (ordynację), które otrzymał i jest im wierny do tego stopnia, że trzyma się Pisma Świętego niczym biały kolor ryżu. Jako wierny swojemu powołaniu, na początku nabożeństwa pastor wzywa Boży lud do uwielbienia, zaś na końcu udziela błogosławieństwa. Czyta tekst do kazania jako słowa samego Boga i wygłasza kazanie jako oznajmiający Bożą wolę (1 Piotra 4:11). Po wyznaniu grzechów ogłasza zapewnienie o przebaczeniu w imieniu Jezusa, itd.
Lud Boży odpowiada na te rzeczy w aktywny sposób. Wierni śpiewają Psalmy i hymny, mówią głośne Amen, Apostolskie Credo. Odpowiadają na czytanie Pisma Świętego: "Bogu niech będą dzięki." Podnoszą ręce podczas śpiewu Gloria Patri. Po chrzcie przynoszą błogosławieństwo. Co tydzień spożywają chleb i wino podczas Wieczerzy Pańskiej. Krótko mówiąc, podczas nabożeństwa ciało Chrystusa jest powołane, aby być rozmówcą. Jedną z pierwszych rzeczy, którą mogą zauważyć odwiedzający nasze zbory, jest to, że mają całkiem sporo rzeczy do zrobienia. Jest to zamierzone. Całe ciało jest powołane do wspólnej pracy, a wspólne nabożeństwo jest właśnie taką pracą.
Odpowiedzi i porządek nabożeństwa są zwykle przygotowywane dla obecnych ludzi w drukowanym biuletynie. Z tego powodu ci, którzy są przyzwyczajeni do bardziej spontanicznego stylu na zasadzie "płyń z prądem", niekiedy reagują na tak przygotowaną liturgię jako "odmianę katolicyzmu". W rzeczywistości, oczywiście w wyznaczonych granicach, jest to jedna z najbardziej protestanckich rzeczy, które robimy. Rodzajem podwójnej ironii jest fakt, że to właśnie widowiskowe podejście do nabożeństwa preferowane przez wiele pop-ewangelicznych wspólnot zmierza w kierunku bardzo starego błędu.