Chrystus jest prawdziwym
Zbawicielem, który nie tylko umiera za nas, ale i skutecznie opiera się diabłu za nas. Opiera się jemu dlatego, że już wcześniej nauczył się diabłu mówić: precz! w codziennych mniejszych kontekstach i sytuacjach.
Zwykle nie działa to w ten sposób, że kiedy wstajesz rano z łóżka, to diabeł
mówi: zostaw rodzinę i odejdź od niej. Raczej pracuje na taką decyzję latami: spoglądaj często na koleżankę z pracy,
spędzaj z nią czas poza pracą, zaproś na kawę, proponuj regularnie podwożenie, czas sam na sam. Co
w tym złego? Wszak niczego złego nie robisz!
Grzech to równia pochyła. To
nie jest tak, że mąż nagle ma romans lub matka jest winna zabójstwa nienarodzonego dziecka. Większość zdrad, skandali, zabójstw ma swoje źródło w latach
kompromisu z małymi grzechami. Zaczynasz od przyjaźni z małym grzechem, ale on zaprasza kolejne. Niekiedy legion. Skoro już mamy kawę na stole, to może następnym razem wspólny obiad?
Pokusy diabła są subtelne, niczym zachęta dilera narkotyków. Zaczynasz od jednej
dawki tzw. miękkiego narkotyku. Dla frajdy. Dla wielu to początek drogi
na życiowe dno, a nie koniec eksperymentowania z ogniem. Dawid modlił się przeciwko progresowi grzechu: ukrytym grzechom,
zatwardzeniu w grzech, wielkim grzechom (Ps 19:12-14). Podobnie Paweł mówi, że niewdzięczność rodzi głupotę, głupota
bałwochwalstwo, a bałwochwalstwo rozwiązłość. Niewdzięczność rodzi więc
sekwencję grzechu (Rzym 1:21-26). Mały grzech prowadzi do poważnego
odstępstwa jeśli nie jest powstrzymany w zarodku.
Dlatego jako chrześcijanie musimy być bardzo uważni na "małe
grzechy" z których rodzą się większe. Mądrość oznacza przewidywanie
trajektorii. Nie stajemy na linii lotu pocisku tylko dlatego, że właśnie w tej
chwili nikt nie strzela. Mądrość polega na tym, że przewidujesz, iż za chwilę pocisk może
polecieć i dlatego nie stajesz na linii strzału.