Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 1.
Kościół i tzw. proliferzy dążą do całkowitego zakazu aborcji. Oznacza to w
praktyce przeniesienie do podziemia ok. 800 zabiegów przerwania ciąży rocznie.
Obecnie Polki dokonują ok. 150-200 tys. aborcji rocznie. Czy wierzy Pan, że
projekt całkowitego zakazu aborcji wynika faktycznie z troski o tzw. życie
poczęte, a nie jest jedynie formą manifestacji siły Kościoła i jego
antyaborcyjnej doktryny, zresztą stosunkowo świeżej. A może jednak dostrzega
Pan, że Kościół katolicki zakazując rzetelnej edukacji seksualnej i
sprzeciwiając się antykoncepcji, przyczynia się do ogromnej liczby aborcji w
Polsce oraz przysparza klientek podziemiu aborcyjnemu, łatwiej rozgrzeszając
aborcję niż antykoncepcję? Znając pazerność Kościoła katolickiego, moźna się
zastanawiać, czy robi to bezinteresownie.
Odpowiedź:
Po pierwsze:
150-200 tys. aborcji rocznie w Polsce to oczywiście lewicowa propaganda, by
ukazać, że aborcja zjawiskiem na masową skalę, a skoro Polki jej dokonują, to
należy im to ułatwić, a nie utrudnić. Organizacje pro-life mówią o zupełnie
innych liczbach 7-13 tys. aborcji rocznie.
Po drugie: Liczba nie ma znaczenia. Moim argumentem nie jest liczba (duża lub
mała), ale standard Bożego Słowa. Nie wiem ile aborcji przeniesie do podziemia
jej zakaz. To nie ma żadnego związku z dyskusją o zakazie aborcji. Aborcja
powinna być zabroniona z powodu tego, czym ona jest, a nie tego, ile osób
będzie ją wykonywało legalnie lub nielegalnie. Nie
interesuje mnie ile zorganizowanych grup złodziei samochodów przenosi do
podziemia zakaz kradzieży aut. Wiem, że każdy, kto kradnie auto, robi to ze
świadomością, że łamie prawo zabierając cudzą własność. Co więcej: dzięki
zakazowi - kradzionych aut jest mniej niż gdyby prawo zezwalało na pro-choice,
czyli wybór, które auto chcesz sobie przywłaszczyć z parkingu.
Oliwia Piotrowska napisała tekst o skutkach delegalizacji aborcji u "ciemiężonych" kobiet. Teraz będą przeżywały piekło. Wśród tych skutków
wymieniła: śmierć, cierpienie i choroby wielu kobiet w wyniku pokątnie wykonywanych prób
przerwania ciąży - przez wkładanie wieszaka, wstrzykiwanie domestosu, skakanie
ze schodów, bicie w brzuch, kąpiele we wrzątku itp.
Komunikat jest więc następujący: spójrzcie, do czego prowadzi zakaz aborcji! Kobiety będą umierały, bo będą teraz
musiały robić sobie tak straszne rzeczy! Ci pro-lajferzy to są straszni ludzie!
Zamiast pozwolić nam na spokojne przelanie krwi w sterylnych warunkach kliniki
aborcyjnej z udziałem wykwalifikowanego pracownika – skazują nas na to, byśmy wkładały
sobie wieszak, wstrzykiwały domestos, biły się w brzuch.
Po trzecie: czy projekt całkowitego zakazu aborcji wynika faktycznie z troski o
tzw. życie poczęte, a nie jest jedynie formą manifestacji siły Kościoła?
Nie
interesuje mnie to. Wskazałem na argumenty odwołujące się do Słowa Bożego,
które nadaje wartość życiu ludzkiemu, a nie do manifestacji siły kogokolwiek.
Jeśli ktoś ratuje życie człowieka, bo ma w tym jakiś interes np. zależy mu na
utrzymaniu systemu emerytalnego, lub chce aby o tym napisano w gazecie, to Bóg widzi jego motywacje. Niewłaściwe motywacje nie
oznaczają, że teraz należy potępić ratowanie dzieci. Ratowanie ludzi jest czymś
słusznym. Jeśli zaś Kościół jest na tyle wpływowy, że jego głosu nie można w
tej sprawie zignorować, to chwała Bogu za to.
Po czwarte: To nie zakaz edukacji seksualnej sprzyja aborcjom. Aborcjom
sprzyjają dwie rzeczy:
-
niewiara Bogu, która przez „rzetelną edukację seksualną” rozumie współżycie z
kimkolwiek byle w gumce. Nic dziwnego, że owocem tak chcianego seksu są
niechciane ciąże.
-
lewicowa propaganda, która mówi kobietom: „Nie patrzcie na te zdjęcia. Pozbycie
się ciąży jest waszym prawem”.
Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 2.
Dlaczego zapłodnienie metodą in vitro jest uznawane za "wyrafinowaną
aborcję", skoro obumieranie zapłodnionych komórek jajowych w tej metodzie
jest zdecydowanie niższe niż przy tzw. naturalnym poczęciu?
Różnica między obumieraniem zapłodnionych
komórek jajowych w in vitro i po naturalnym poczęciu tkwi w intencjach.
Obumieranie nie jest niczym etycznie złym. Ale intencjonalne działanie,
które przyczynia się do obumierania jest złe. Obumieranie zapłodnionych komórek
jajowych w ciele kobiety jest naturalnym procesem. Natomiast intencjonalne tworzenie
i zamrażanie zapłodnionych
komórek jajowych w in vitro - jest etycznie zła, ponieważ to Bóg
określa koniec życia, a nie człowiek.
Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 3.
W jaki sposób można, Pana zdaniem, ograniczyć
rzeczywistą, a nie tylko legalną liczbę aborcji w Polsce? Jak Kościół powinien
pomagać wiernym realizować ich prawa seksualne i reprodukcyjne, które są
niezbywalnymi prawami człowieka?
Odpowiedź:
Tu mamy dwa pytania. Zacznę od pierwszej części.
a)
W jaki sposób moim zdaniem, można ograniczyć rzeczywistą, a nie tylko legalną
liczbę aborcji w Polsce?
Można
odpowiedzieć pytaniem: dlaczego wg Pani mielibyśmy ograniczać liczbę aborcji, skoro nie ma w niej niczego etycznie złego? Według Pani niech matki decydują ile
będzie aborcji. Dlaczego mielibyśmy szukać narzędzi jej ograniczania?
Jak natomiast wg mnie ograniczyć
liczbę wszystkich aborcji w Polsce? Zwróciłbym uwagę na trzy kwestie:
Po pierwsze: zachęcać ludzi
do seksualności w zgodzie z Bożym planem, by każde dziecko było chciane. Nawet
te nieplanowane dzieci powinny być dziećmi chcianymi i kochanymi.
Po drugie: nie słuchać
lewicowej propagandy, która wmawia kobietom, że aborcja jest ich prawem i nie
jest niczym złym.
Po trzecie: edukować, że
nienarodzone dzieci są ludźmi, a aborcja jest zabójstwem. Informować, że istnieją okna
życia; że są rodzice, którzy latami czekają na adopcję dziecka; są wspólnoty wierzących,
w których można znaleźć wsparcie. I w końcu prawny zakaz aborcji ma również
charakter edukacyjny. Oznajmia wszystkim, że nienarodzeni są ludźmi, a
rodzicielstwo zaczyna się odkąd kobieta zachodzi w ciążę.
b) Jak Kościół powinien pomagać wiernym realizować ich
prawa seksualne i reprodukcyjne, które są niezbywalnymi prawami człowieka?
Człowiek nie ma niezbywalnych praw
seksualnych i reprodukcyjnych. Wszelkie prawa, jakie mamy pochodzą od Boga. Są
darem, a nie czymś niezbywalnym. Nic nam się nie należy poza sądem za nasze
grzechy. Bóg jest dobry. Dał nam seksualność, ale i dodaje: tu masz
instrukcję obsługi. Jeśli z niej korzystasz – to będziesz miał czysty seks,
który da ci radość i spełnienie. Jeśli odrzucisz, to będziesz miał brudny,
grzeszny seks, który cię zniszczy. Tak jakby mówił do nas: Proszę. Korzystaj. Jedz
chleb, pij wino, możesz seksualnie współżyć. Lecz dodaje: Nie obżeraj
się. Nie upijaj się. Nie chodź do łóżka z kimś, kto nie jest twoim mężem lub
żoną. Z tych drzew możesz zrywać owoców do woli, ale z tego jednego nie wolno ci jeść.
Jeśli nie korzystamy z Bożej instrukcji
obsługi Jego stworzenia, to nie dziwmy się, że są problemy: nieplanowana ciąża,
choroby, emocjonalne wypalenie po wymianach partnerów seksualnych, rozbite
rodziny itd. To nie owoc podążania za nauczaniem Pisma Świętym. To owoc odstępstwa
od nauczania Pisma Świętego.
Jaką widzę rolę Kościoła w tym względzie? Nauczanie i dobry przykład, że
seks jest Bożym, dobrym darem danym człowiekowi. Jego owocem jest wzmocnienie
więzi małżeńskiej i otwartość na dzieci. Jeśli obdzieramy seks z tych dwóch funkcji,
a więc: "w krzakach" lub łaz, z kimkolwiek, a jeśli z tego będzie ciąża, to usuwamy, to
nie wyobrażam sobie większego zniszczenia, jaki może przynieść seks.