środa, 6 lutego 2019

Odpowiedzi na pytania prof. Senyszyn ws. aborcji

W maju 2016 r. uczestniczyłem w gdańskim Domu Harcerza w debacie na temat aborcji z prof. Joanną Senyszyn (SLD). Nasze wystąpienia można obejrzeć TUTAJ. Jej elementem były trzy pytania, które mogliśmy sobie wzajemnie zadać. Oto pytania pani profesor i moje odpowiedzi. 

Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 1. 
Kościół i tzw. proliferzy dążą do całkowitego zakazu aborcji. Oznacza to w praktyce przeniesienie do podziemia ok. 800 zabiegów przerwania ciąży rocznie. Obecnie Polki dokonują ok. 150-200 tys. aborcji rocznie. Czy wierzy Pan, że projekt całkowitego zakazu aborcji wynika faktycznie z troski o tzw. życie poczęte, a nie jest jedynie formą manifestacji siły Kościoła i jego antyaborcyjnej doktryny, zresztą stosunkowo świeżej. A może jednak dostrzega Pan, że Kościół katolicki zakazując rzetelnej edukacji seksualnej  i sprzeciwiając się antykoncepcji, przyczynia się do ogromnej liczby aborcji w Polsce oraz przysparza klientek podziemiu aborcyjnemu, łatwiej rozgrzeszając aborcję niż antykoncepcję? Znając pazerność Kościoła katolickiego, moźna się zastanawiać, czy robi to bezinteresownie.

Odpowiedź:
Po pierwsze: 150-200 tys. aborcji rocznie w Polsce to oczywiście lewicowa propaganda, by ukazać, że aborcja zjawiskiem na masową skalę, a skoro Polki jej dokonują, to należy im to ułatwić, a nie utrudnić. Organizacje pro-life mówią o zupełnie innych liczbach 7-13 tys. aborcji rocznie.

Po drugie: Liczba nie ma znaczenia. Moim argumentem nie jest liczba (duża lub mała), ale standard Bożego Słowa. Nie wiem ile aborcji przeniesie do podziemia jej zakaz. To nie ma żadnego związku z dyskusją o zakazie aborcji. Aborcja powinna być zabroniona z powodu tego, czym ona jest, a nie tego, ile osób będzie ją wykonywało legalnie lub nielegalnie. Nie interesuje mnie ile zorganizowanych grup złodziei samochodów przenosi do podziemia zakaz kradzieży aut. Wiem, że każdy, kto kradnie auto, robi to ze świadomością, że łamie prawo zabierając cudzą własność. Co więcej: dzięki zakazowi - kradzionych aut jest mniej niż gdyby prawo zezwalało na pro-choice, czyli wybór, które auto chcesz sobie przywłaszczyć z parkingu.

Oliwia Piotrowska napisała tekst o skutkach delegalizacji aborcji u "ciemiężonych" kobiet. Teraz będą przeżywały piekło. Wśród tych skutków wymieniła: śmierć, cierpienie i choroby wielu kobiet w wyniku pokątnie wykonywanych prób przerwania ciąży - przez wkładanie wieszaka, wstrzykiwanie domestosu, skakanie ze schodów, bicie w brzuch, kąpiele we wrzątku itp.

Komunikat jest więc następujący: spójrzcie, do czego prowadzi zakaz aborcji! Kobiety będą umierały, bo będą teraz musiały robić sobie tak straszne rzeczy! Ci pro-lajferzy to są straszni ludzie! Zamiast pozwolić nam na spokojne przelanie krwi w sterylnych warunkach kliniki aborcyjnej z udziałem wykwalifikowanego pracownika – skazują nas na to, byśmy wkładały sobie wieszak, wstrzykiwały domestos, biły się w brzuch.

Po trzecie: czy projekt całkowitego zakazu aborcji wynika faktycznie z troski o tzw. życie poczęte, a nie jest jedynie formą manifestacji siły Kościoła?
Nie interesuje mnie to. Wskazałem na argumenty odwołujące się do Słowa Bożego, które nadaje wartość życiu ludzkiemu, a nie do manifestacji siły kogokolwiek. Jeśli ktoś ratuje życie człowieka, bo ma w tym jakiś interes np. zależy mu na utrzymaniu systemu emerytalnego, lub chce aby o tym napisano w gazecie, to Bóg widzi jego motywacje. Niewłaściwe motywacje nie oznaczają, że teraz należy potępić ratowanie dzieci. Ratowanie ludzi jest czymś słusznym. Jeśli zaś Kościół jest na tyle wpływowy, że jego głosu nie można w tej sprawie zignorować, to chwała Bogu za to. 

Po czwarte: To nie zakaz edukacji seksualnej  sprzyja aborcjom. Aborcjom sprzyjają dwie rzeczy:
- niewiara Bogu, która przez „rzetelną edukację seksualną” rozumie współżycie z kimkolwiek byle w gumce. Nic dziwnego, że owocem tak chcianego seksu są niechciane ciąże.
- lewicowa propaganda, która mówi kobietom: „Nie patrzcie na te zdjęcia. Pozbycie się ciąży jest waszym prawem”.

Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 2. 
Dlaczego zapłodnienie metodą in vitro jest uznawane za "wyrafinowaną aborcję", skoro obumieranie zapłodnionych komórek jajowych w tej metodzie jest zdecydowanie niższe niż przy tzw. naturalnym poczęciu? 

Odpowiedź: 
Różnica między obumieraniem zapłodnionych komórek jajowych w in vitro i po naturalnym poczęciu tkwi w intencjach. Obumieranie nie jest niczym etycznie złym. Ale intencjonalne działanie, które przyczynia się do obumierania jest złe. Obumieranie zapłodnionych komórek jajowych w ciele kobiety jest naturalnym procesem. Natomiast intencjonalne tworzenie i zamrażanie zapłodnionych komórek jajowych w in vitro -  jest etycznie zła, ponieważ to Bóg określa koniec życia, a nie człowiek.

Prof. Joanna Senyszyn - Pytanie 3. 
W jaki sposób można, Pana zdaniem, ograniczyć rzeczywistą, a nie tylko legalną liczbę aborcji w Polsce? Jak Kościół powinien pomagać wiernym realizować ich prawa seksualne i reprodukcyjne, które są niezbywalnymi prawami człowieka?

Odpowiedź: 
Tu mamy dwa pytania. Zacznę od pierwszej części.

a) W jaki sposób moim zdaniem, można ograniczyć rzeczywistą, a nie tylko legalną liczbę aborcji w Polsce?
Można odpowiedzieć pytaniem: dlaczego wg Pani mielibyśmy ograniczać liczbę aborcji, skoro nie ma w niej niczego etycznie złego? Według Pani niech matki decydują ile będzie aborcji. Dlaczego mielibyśmy szukać narzędzi jej ograniczania?

Jak natomiast wg mnie ograniczyć liczbę wszystkich aborcji w Polsce? Zwróciłbym uwagę na trzy kwestie:
Po pierwsze: zachęcać ludzi do seksualności w zgodzie z Bożym planem, by każde dziecko było chciane. Nawet te nieplanowane dzieci powinny być dziećmi chcianymi i kochanymi.
Po drugie: nie słuchać lewicowej propagandy, która wmawia kobietom, że aborcja jest ich prawem i nie jest niczym złym.
Po trzecie: edukować, że nienarodzone dzieci są ludźmi, a aborcja jest zabójstwem. Informować, że istnieją okna życia; że są rodzice, którzy latami czekają na adopcję dziecka; są wspólnoty wierzących, w których można znaleźć wsparcie. I w końcu prawny zakaz aborcji ma również charakter edukacyjny. Oznajmia wszystkim, że nienarodzeni są ludźmi, a rodzicielstwo zaczyna się odkąd kobieta zachodzi w ciążę.

b) Jak Kościół powinien pomagać wiernym realizować ich prawa seksualne i reprodukcyjne, które są niezbywalnymi prawami człowieka?

Człowiek nie ma niezbywalnych praw seksualnych i reprodukcyjnych. Wszelkie prawa, jakie mamy pochodzą od Boga. Są darem, a nie czymś niezbywalnym. Nic nam się nie należy poza sądem za nasze grzechy. Bóg jest dobry. Dał nam seksualność, ale i dodaje: tu masz instrukcję obsługi. Jeśli z niej korzystasz – to będziesz miał czysty seks, który da ci radość i spełnienie. Jeśli odrzucisz, to będziesz miał brudny, grzeszny seks, który cię zniszczy. Tak jakby mówił do nas: Proszę. Korzystaj. Jedz chleb, pij wino, możesz seksualnie współżyć. Lecz dodaje: Nie obżeraj się. Nie upijaj się. Nie chodź do łóżka z kimś, kto nie jest twoim mężem lub żoną. Z tych drzew możesz zrywać owoców do woli, ale z tego jednego nie wolno ci jeść.

Jeśli nie korzystamy z Bożej instrukcji obsługi Jego stworzenia, to nie dziwmy się, że są problemy: nieplanowana ciąża, choroby, emocjonalne wypalenie po wymianach partnerów seksualnych, rozbite rodziny itd. To nie owoc podążania za nauczaniem Pisma Świętym. To owoc odstępstwa od nauczania Pisma Świętego.

Jaką widzę rolę Kościoła w tym względzie? Nauczanie i dobry przykład, że seks jest Bożym, dobrym darem danym człowiekowi. Jego owocem jest wzmocnienie więzi małżeńskiej i otwartość na dzieci. Jeśli obdzieramy seks z tych dwóch funkcji, a więc: "w krzakach" lub łaz, z kimkolwiek, a jeśli z tego będzie ciąża, to usuwamy, to nie wyobrażam sobie większego zniszczenia, jaki może przynieść seks.