Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej (PRE) opublikowały wezwanie do przeciwdziałania nienawiści. Jest to reakcja na morderstwo naszego ś.p. gdańskiego Prezydenta Pawła Adamowicza, które miało miejsce podczas 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pełen tekst dokumentu można przeczytać TUTAJ.
Należy docenić fakt, że biskupi, księża i pastorzy nie chcą milczeć w ważnych dla naszego kraju sprawach. Cieszą dobre chęci współdziałania w tej kwestii reprezentantów kościołów, które pod wieloma względami różnią się w swoim nauczaniu, liturgii i praktycznej duchowości. Właściwie rozumiany ekumenizm powinien przejawiać się właśnie w zajmowaniu wspólnego stanowiska, w sprawach, w których możemy i powinniśmy jako chrześcijanie mówić jednym głosem, by wzmacniać świadectwo wobec prawdy. Takie kwestie jak szacunek do każdego życia nienarodzonego, obrona biblijnej wizji małżeństwa i rodziny, wolność w edukacji, wolność ekonomiczna itp. powinny być obszarami, w których Kościół niesie jednomyślne Boże świadectwo wobec świata.
Jednak mimo dobrych chęci, w treści opublikowanego stanowiska niestety znalazło się kilka stwierdzeń, które nie tylko brzmią niefortunnie, ale i nie przynoszą dobrego świadectwa jego sygnatariuszom.
Oto kilka z nich (podkr. moje):
"Jako Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej chcemy jednoznacznie wystąpić przeciwko wszelkim przejawom nienawiści, w tym mowie nienawiści obecnej w debacie publicznej. Nienawiść oddala nas od siebie, sprawia, że pielęgnujemy uprzedzenia i zamiast budować silne i solidarne społeczeństwo, zgadzamy się na utrwalanie podziałów."
"Wzywamy wszystkich do powstrzymania spirali nienawiści."
"Naszym obowiązkiem jest przeciwstawienie się uprzedzeniom i mowie nienawiści oraz solidarność z tymi, którzy cierpią z ich powodu"
"W związku ze zbliżającym się Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan zachęcamy, by do nabożeństw włączyć modlitwy o poprawę naszych wzajemnych relacji, zatrzymanie spirali nienawiści (...)"
NAIWNOŚĆ CZY PROPAGANDA?
Wydźwięk listu oraz powyższe wezwania wpisują się niestety w charakterystyczną dla środowisk liberalnych "nowo-mowę". Obecnie możemy zaobserwować w naszym kraju kulturowy konflikt, w którym znaczącym celem jest przejęcie języka oraz definicji. Do takiej liberalnej nowo-mowy, która po śmierci ś.p. Prezydenta Adamowicza wręcz wylała się po naszym kraju są wezwania do zaprzestania "hejtu" i "mowy nienawiści". Jeszcze kilka lat temu określenie "mowa nienawiści" w oczywisty sposób służyło jako ideologiczny kij środowiskom LGBTQ oraz radykalnej lewicy w walce o polityczną poprawność i kneblowanie ust przeciwnikom ich postulatów. Kiedy jednak w oficjalnym dokumencie używają go kościoły chrześcijańskie, możemy mówić o dwóch rzeczach:
- wielkim sukcesie środowisk politycznych, którym mocno zależało na utrwaleniu powyższych sloganów w przestrzeni publicznej,
- niepokojącej naiwności lub (co byłoby zdecydowanie gorsze) świadomym działaniu przedstawicieli chrześcijańskich kościołów, duchownych.
Jak zauważył prof. Aleksander Stępkowski:
"Samo pojęcie mowy nienawiści zostało wprowadzone przez neomarksistów inspirujących ruch Nowej Lewicy, która na gruncie nauk prawnych znalazła wyraz w tzw. ruchu krytycznych studiów nad prawem (Critical Legal Studies). Generalnie, pojęcie „mowy nienawiści” oznacza określoną strategię rewolucyjną, która realizowana jest w pierwszej kolejności na płaszczyźnie kulturowej i dopiero później przenoszona jest na grunt polityki. (...) W ten sposób, usiłuje się zabronić nazywania rzeczywistości przy użyciu kategorii kulturowych służących opisowi rzeczywistości, przedstawiając je jako narzędzie opresji względem słabszych i mniej licznych. Liczy się na wzbudzenie ludzkiego odruchu współczucia, w oparciu o który społeczeństwo zacznie samo odrzucać kategorie kulturowe decydujące o jego tożsamości i akceptować zachowania, które do tej pory uznawano zgodnie za społecznie niebezpieczne. W ten sposób, poprzez różnego rodzaju manipulacje, usiłuje się na poziomie języka wyeliminować kategorie językowe stanowiące przeszkodę dla przeprowadzenia rewolucyjnych przemian, zastępując je sformułowaniami, które sprzyjają neomarksistowskiej rewolucji. Stąd też n.p. osobom opisującym adekwatnie homoseksualizm jako zaburzenie w rozwoju emocjonalnym, przypisuje się inne rzekome zaburzenie określane mianem homofobii. (...) Wyjątkowa przewrotność tej strategii polega na tym, że usiłuje się tę rewolucję przeprowadzić przy pomocy procedur demokratycznych. W ten sposób chce się skłonić społeczeństwo do zakwestionowania jego dotychczasowej tożsamości kulturowej. Oczywiście powodzenie takiej strategii wymaga istnienia pokaźnej grupy osób, określonych przez Lenina mianem pożytecznych idiotów, tych jednak nie brakuje w charakterystycznym dla liberalnej demokracji, społeczeństwie masowym."
Ks. Dariusz Kowalczyk w felietonie na łamach Gościa Niedzielnego napisał: "Lat mam tyle, że pamiętam szkolne apele o pokój, któremu mieli zagrażać imperialiści, szczególnie imperialiści amerykańscy. Zachód to polityka nienawiści, a blok sowiecki to polityka miłości."
KOŚCIÓŁ W OBJĘCIACH NOWO-MOWY
Nawet kraje o długiej tradycji chrześcijańskiej zaczęły wprowadzać do swoich systemów prawnych nowy rodzaj przestępstwa, które polega na "mowie nienawiści". Jest to określenie na tyle nieostre, że zdarzały się już sytuacje aresztowań duchownych cytujących Pismo Święte na temat grzechu homoseksualizmu, rozpusty, czy istnienia piekła. Hasło "mowy nienawiści" jest narzędziem stygmatyzacji przez przedstawicieli Nowej Lewicy jej ideologicznych przeciwników m.in. środowisk i organizacji chrześcijańskich. KOŚCIÓŁ W OBJĘCIACH NOWO-MOWY
Mowa nienawiści, spirala nienawiści, solidarne społeczeństwo... Czytając wezwanie przedstawicieli Polskiej Rady Ekumenicznej nie sposób nie mieć politycznych i ideologicznych skojarzeń. Niefortunnie to wyszło, ale cóż... mleko się rozlało. Wyciągnijmy więc chociaż wnioski na przyszłość. Przede wszystkim jako chrześcijanie nie powinniśmy używać tego typu nieprecyzycjnych oraz przesiąkniętych ideologicznie określeń. Boże Słowo poucza, że równie mocno, co nienawiść, oddala nas od siebie.... miłość: miłość do pieniędzy, do seksu, drogich aut, internetu, marksizmu, komunizmu itd. Nienawiść zaś w pewnych kontekstach jest wręcz pożądana. Nienawiść do grzechu - własnego i cudzego: buty, pychy, knowań, przelewu krwi...
Sam Bóg nienawidzi pewnych rzeczy, których i my powinniśmy nienawidzić.
Nienawidzę zgromadzenia złoczyńców I nie zasiadam z bezbożnymi. (Ks. Psalmów 26:5)
Nie stawiam przed oczy swoje niegodziwej rzeczy; Nienawidzę zachowania się odstępców, Nie przylgnie ono do mnie. (Ks. Psalmów 101:3)
Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła; nienawidzę buty i pychy, złych postępków oraz przewrotnej mowy. (Ks. Przysłów 8:13)
Bo Ja, Pan, który miłuję prawo i nienawidzę zbrodniczego łupiestwa, dam im słuszną nagrodę i zawrę z nimi wieczne przymierze. (Ks. Izajasza 61:8)
Nie knujcie złego w swoim sercu jeden przeciwko drugiemu i nie lubujcie się w krzywoprzysięstwie, gdyż tego wszystkiego nienawidzę - mówi Pan. (Ks. Zachariasza 8:17)
Sam Pan Jezus, uosobienie miłości, nienawidzi pewnych uczynków:
Dlatego tak długo jak nie precyzujemy, kogo/czego mamy nienawidzić, a kogo/czego nie; kogo mamy kochać, a czego nie - hasła o zaprzestaniu nienawiści i mowy nienawiści równie dobrze wpisują się w wezwania pacyfisty-hippisa, homo-aktywisty, buddyjskiego mnicha, hinduskiego guru, czy agnostyka - profesora etyki.
SOLIDARNE SPOŁECZEŃSTWO?
SOLIDARNE SPOŁECZEŃSTWO?
Innym problematycznym stwierdzeniem jest odezwa do budowania "solidarnego społeczeństwa". Dla tych, których obchodzi pojęcie solidarnego społeczeństwa oznacza ono praktycznie wszystko. Zaś dla tych, którzy przewracają oczami słysząc wytarte formułki nie oznacza ono nic. Na polskim gruncie określenie to powszechnie jest kojarzone z kontekstem polityczno-ekonomicznym i mówiąc wprost oznacza przekonanie o redystrybucji dóbr przez państwo, a przez to - z utrwalaniem socjalistycznej wizji społeczeństwa. Celem chrześcijańskiego Kościoła nie jest budowanie solidarnego społeczeństwa, lecz Bożego Królestwa. Nie wierzymy w utopijne społeczeństwo solidarności i pokoju bez Boga i Ewangelii. Dlatego niekiedy jako chrześcijanie wręcz musimy przyczyniać się do "utrwalania podziałów", które chce znosić PRE - np. podziałów między pobożnym, a bezbożnym; pracowitym, a leniwym; mądrym, a głupcem; uczciwym, a złodziejem.
Jonah Goldberg w doskonałej książce "Tyrania komunałów" trafnie napisał: "Jak wiele słyszeliśmy już przemówień, tłumaczących, że kiedy wszyscy się zjednoczymy, wszystko będzie możliwe? Problem z tego typu apelami jest taki, że pomijają często fakt, że ludzie się ze sobą nie zgadzają oraz że ta niezgoda jest słuszna. (...) Niepoliczalnie wiele argumentów liberałów sprowadza się do tego, że jedność jest cudowna, więc powinniście z zadowoleniem wyjąć portfele i przekazać rządowi więcej pieniędzy."
Jaka jest więc konkluzja? Tego typu odezwy kościołów, poprzez swoją niekonkretność, tracą siłę wymowy i szansę wyrazistego zakomunikowania o Ewangelii, która jest jedynym źródłem trwałego pokoju. Złe drzewo nie wyda dobrych owoców. Na drzewie "niewiara" nie rosną takie owoce jak miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Gal 5.22-23). Dlatego nie dziwi, że deklaracje będące kalką moralizatorskiego i politycznie poprawnego języka świata pozostają bez echa. Kościół, który w swoim poselstwie posługuje się ideologicznymi kalkami językowymi niektórych polityków i dziennikarzy nigdy nie będzie spełniał swojej "prorockiej" roli w kulturze i społeczeństwie.
Jonah Goldberg w doskonałej książce "Tyrania komunałów" trafnie napisał: "Jak wiele słyszeliśmy już przemówień, tłumaczących, że kiedy wszyscy się zjednoczymy, wszystko będzie możliwe? Problem z tego typu apelami jest taki, że pomijają często fakt, że ludzie się ze sobą nie zgadzają oraz że ta niezgoda jest słuszna. (...) Niepoliczalnie wiele argumentów liberałów sprowadza się do tego, że jedność jest cudowna, więc powinniście z zadowoleniem wyjąć portfele i przekazać rządowi więcej pieniędzy."
Jaka jest więc konkluzja? Tego typu odezwy kościołów, poprzez swoją niekonkretność, tracą siłę wymowy i szansę wyrazistego zakomunikowania o Ewangelii, która jest jedynym źródłem trwałego pokoju. Złe drzewo nie wyda dobrych owoców. Na drzewie "niewiara" nie rosną takie owoce jak miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Gal 5.22-23). Dlatego nie dziwi, że deklaracje będące kalką moralizatorskiego i politycznie poprawnego języka świata pozostają bez echa. Kościół, który w swoim poselstwie posługuje się ideologicznymi kalkami językowymi niektórych polityków i dziennikarzy nigdy nie będzie spełniał swojej "prorockiej" roli w kulturze i społeczeństwie.
Aby nasze - chrześcijan świadectwo było wyraziste, słyszalne, zauważalne - musimy wrócić do Ewangelii: Dobrej Nowiny o Bożym Królestwie, które zainaugurował swoim przyjściem Jezus Chrystus. Dlatego wezwaniem Kościoła w kontekście obecnego w naszym kraju politycznego konfliktu jest wezwanie do opamiętania i wiary w Księcia Pokoju, przed którym każdy z nas odpowiada.