Światłość świeci w ciemności (Jn 1.5). Poselstwo życia manifestuje swoją chwałę w pełni blasku na tle poselstwa śmierci. Nie jestem wdzięczny za poselstwo śmierci. Jestem wdzięczny za wszystkich, którzy bronią świętości, ochrony życia ludzkiego od początku jego istnienia, a więc poczęcia. Aborcja jest tematem, w którym nie da się być neutralnym, "ponad tym", czy stanąć pośrodku. Nie można być trochę za prawem do zabijania niewinnych ludzi i nie można być trochę przeciw prawu do zabijania niewinnych ludzi. W rzeczywistości jest to debata nie tyle polityczna, co światopoglądowa, etyczna, duchowa. To debata o godności człowieka, życiu człowieka. Oczywiście ma ona charakter polityczny, ale aby odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy aborcja powinna być zakazana? – powinniśmy zacząć od bardzo podstawowych rzeczy.
STANDARD
Czym jest aborcja?
Kiedy zaczyna się życie ludzkie? Kim jest człowiek? Jakiego rodzaju czynem jest
zabicie człowieka? Co należy do powołań władzy: czy należy do nich ochrona
każdego życia ludzkiego czy stworzenie przestrzeni możliwości odebrania
go? Komu państwo ma prawo odebrać życie, a wobec kogo takiego prawa nie posiada?
Tak naprawdę podejście do życia człowieka
nienarodzonego jest wyrazem podejścia do człowieka. Zaś podejście do człowieka jest wyrazem stisunku do Boga, który
przemówił. Jeśli wierzymy, że to On nas uczynił, że On określa moment
pojawienia się i zakończenia życia, to będziemy przeciwko wszelkiej tyranii,
która w imię prawa wyboru odbiera życie jakimkolwiek istotom ludzkim.
Jeśli nie wierzymy w Boga, pozostaje nam arbitralność w ocenie kogo można
uznać za człowieka i co można z życiem ludzkim zrobić. Pozostaje prawo
silniejszego i swobodna uznaniowość. Tym w istocie jest wołanie o
prawo do aborcji: o dominację prawa silniejszego, aby miał wybór, co można zrobić z życiem
najmniejszego, bezbronnego. We wszelkich debatach zwolennicy tej postawy nazywają siebie pro-choice, które w ich definicji oznacza anty-life. Są za wyborem. Chcą jednak, aby z dwojga osób: matka i dziecko - wybór miała tylko ta pierwsza, włączając w to możliwość zabicie tej drugiej. Pro-choice w wydaniu jego zwolenników to wołanie
silniejszego, by w imię wolności i prawa do stanowienia o sobie miał prawo
zabić nienarodzoną istotę ludzką.
Wybrałem cię
sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem
cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię. (Jer 1.5)
A gdy dzieci
trącały się w jej łonie, rzekła: Jeżeli tak się zdarza, to czemu mnie to
spotyka? Poszła więc zapytać Pana. (Rdz 25.22)
Oto urodziłem
się w przewinieniu I w grzechu poczęła mnie matka moja. (Ps 51.7)
Bo oto, gdy
dotarł do uszu moich głos pozdrowienia twego, poruszyło się z radości
dzieciątko w moim łonie. (Łk 1.44)
Po upływie pewnego
czasu Anna poczęła i porodziła syna, i dała mu na imię
Samuel, gdyż - jak mówiła: Od Pana go wyprosiłam. (1 Sm 1.20)
Dawid posłał
gońców i kazał ją sprowadzić. A gdy ona przyszła do niego, obcował z nią. A
właśnie była ona po swoim oczyszczeniu. Potem powróciła do swojego domu. Kobieta tapoczęła. Posłała więc
wiadomość do Dawida tej treści: Poczęłam. (2 Sm 11.4-5)
Nie ma żadnych wątpliwości, że zgodnie ze świadectwem Pisma Świętego Jakub, Ezaw, Jeremiasz, Dawid, Jan Chrzciciel, Jezus istnieli przed narodzinami.
Biblia określa początek życia ludzkiego od poczęcia. Z tego powodu Bóg otaczał prawną ochroną również nienarodzone
dzieci:
Nienarodzone
dzieci były w pełni chronione Prawem (Wj 21.22-23).
Jeźliby się też
powadziwszy mężowie, uderzył który z nich niewiastę brzemienną, tak żeby z niej
płód wyszedł, jednakby nie zaszła śmierć koniecznie karanie odniesie, jakie
włoży nań mąż onejże niewiasty, a da wedle uznania sędziów. Ale gdzie by
śmierć zaszła, tedy dasz duszę za duszę; Oko za oko, ząb
za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę (BG). (Wj 21.22-23).
Jan Kalwin w
następujący sposób skomentował powyższy urywek Pisma Świetego (z komentarza do Księgi
Wyjścia 21.22): "Dlatego płód, choć zamknięty w
łonie matki, jest już człowiekiem, i potwornym przestępstwem jest ograbianie go
z życia, którym jeszcze nie zaczął się cieszyć. Jeśli czymś straszniejszym jest
zabicie człowieka w jego własnym domu, aniżeli w polu, ponieważ dom człowieka
jest jego najbardziej bezpiecznym miejscem schronienia, to z pewnością za
bardziej okrutne należy uznać zniszczenie płodu w łonie matki, zanim doszło do
niego światło".
Ojcostwo i macierzyństwo wraz z ich odpowiedzialnościami
rozpoczynają się od momentu poczęcia dziecka, a nie dopiero od momentu
narodzin. Bóg nadaje godność każdemu istnieniu ludzkiemu stwarzając je już łonie matki. Jego początkiem jest poczęcie. Skąd o tym wiemy?
Od Stwórcy życia, który oznajmia to w Swoim Słowie (Biblii).
Co mamy po drugiej stronie debaty? Nie mamy w
zasadzie nic poza subiektywną uznaniowością i "widzimię". Debata między chrześcijaninem, a
niechrześcijaninem nt. aborcji to w rzeczywistości debata pomiędzy obiektywnym
standardem, do którego odwołuje się chrześcijanin, a „wydaje mi się” przedstawiciela pro-choice. Kiedy zwolennicy prawa do aborcji odrzucają Biblię jako standard swojego światopoglądu, siłą rzeczy
muszą wskazać na inny standard, który ustanawia inny początek życia.
Problem w tym, że takiego standardu nie dostarczają. Zamiast tego arbitralnie uznają, że jest to np. 12 tydzień życia, ponieważ
wówczas u nienarodzonego dziecka pojawia się mózg. Inne pro-aborcyjne denominacje wskazują na moment pojawienia się kończyn, układu nerwowego, układu
krwionośnego itd. Jeszcze inni twierdzą, że początkiem życia ludzkiego jest moment
narodzin itd. Jak kto woli. Chcesz zabić 8-tygodniowy płód – wskaż na 12 tydzień.
Chcesz zabić 7 miesięczny płód – wskaż na 12 tydzień. Chcesz zabić kiedykolwiek w łonie matki - wskaż na moment narodzin. Do wyboru, do koloru.
Dlatego dyskusja na temat aborcji dotyczy nie tylko życia i śmierci, znaczenia człowieka. Jest to również debata pomiędzy niezmiennym standardem, a czysto ludzką, arbitralną opinią
ludzką, która z powodu grzechu umiłowała własne ego. Oczywiście zwolennicy tzw. pro-choice podważają autorytet Pisma Świętego. Jeśli są wśród nich chrześcijanie, to będą redukowali autorytet Biblii to sfery osobistych decyzji. W żadnym razie nie pozwolą, by Bóg panował nad narodami. Oczywiście jest miejsce
również na tę debatę. Jednak w żaden sposób ateista, agnostyk, postmodernista, relatywista, nie są w stanie
zaprzeczyć, że podczas gdy chrześcijanie powołują się na Biblię uzasadniając
świętość życia nienarodzonego, to ich światopogląd nie dostarcza czegokolwiek poza własnym uznaniowym „wydaje mi się”, „według mnie”. Dlatego
jedni mówią: 12 tydzień, inni 16 tydzień, inni 5 miesiąc, inni 7 miesiąc, a
inni 9 miesiąc.
DEFINICJE I JĘZYK
DEFINICJE I JĘZYK
Jestem za zakazem aborcji w Polsce ponieważ jestem przeciwko mordowaniu niewinnych ludzi. Jestem za zakazem aborcji ponieważ powołaniem władzy jest ochrona każdego życia ludzkiego. Nie oznacza to zaostrzania ustawy aborcyjnej. Raczej jest to postulat przeciwko zaostrzaniu aborcyjnego skalpela i przemocy wobec ludzi nienarodzonych.
Aborcja nie powinna być więc kwestią prywatnego wyboru ponieważ prywatne morderstwo nie powinno być chronione i przyzwalane przez prawo. Podobnie jak prywatny gwałt lub inne poważne przestępstwo. Oczywiście debata co jakiś czas wraca w naszym kraju, ponieważ zwolennicy prawa do aborcji starają się zakryć jej okropieństwo używając zupełnie innych definicji:
- Dziecka w łonie matki nie nazywają kimś lecz czymś
- Aborcji nie nazywają zabójstwem lecz zabiegiem
przerwania ciąży
- Prośbę matki i ojca wobec lekarza rozrywającego ciało
dziecka nazywają prawem do wyboru.
Jednak, o dziwo, kobietę noszącą w swoim łonie coś,
co nie jest człowiekiem nazywają kobietą w ciąży, a zabieg usunięcia
tego czegoś (nie-człowieka) nazywają usunięciem „ciąży”, a nie pozbyciem się
niechcianej tkanki. Nie do końca więc wychodzi to uciekanie przed prawdą, że
mamy do czynienia z kobietą w ciąży, a więc matką i dzieckiem, które nosi. Warto, abyśmy mówili o poprawnych definicjach ponieważ
świadomość tego, czym jest aborcja jest wielkim wrogiem aborcjonistów.
PRAWO DO ABORCJI TO WOŁANIE O IGNORANCJĘ
Zdjęcia płodu w dziesiątym tygodniu życia i informacje na jego temat są bardzo uciążliwym balastem dla sumienia. Im ich mniej, tym lepiej. Im mniejsza świadomość, tym lepiej. Im mniej badań EKG, nowoczesnych urządzeń ukazujących stan ciąży, ruchy dziecka, dźwięk bicia serca, tym lepiej. Nieświadomość jest bardzo uwalniająca od wyrzutów sumienia.
Zwolennicy prawa do aborcji są za edukacją seksualną, „uświadamianiem” ludzi, ale żadna z organizacji typu „Ponton” czy inni tzw. edukatorzy seksualni nie informują: Chcielibyśmy ci pokazać co jest rezultatem seksu. Rezultatem seksu jest nie tylko orgazm. Rezultatem seksu może być również człowiek. Oto on w 12 tygodniu po zapłodnieniu.
Załóżmy, że lekarz dokonujący aborcji i każdy jej propagandzista informuje kobiety, które myślą o niej w następujący sposób: „Wie pani, jestem pro-choice. Jestem za prawem do wyboru, ale za prawem do świadomego wyboru. Nienawidzimy tych haseł fundamentalistów z tabliczkami i taniej propagandy. Zależy nam na świadomym wyborze poprzedzonym rzetelną wiedzą. Dlatego chcemy, aby miała pani dostęp do pełnych informacji o tym, czym jest aborcja i co się dzieje podczas aborcji. Najpierw chcielibyśmy pani pokazać na monitorze zdjęcia USG pani dziecka. Tu jest główka, tu jest rączka, tu jest nóżka. Tu bije serduszko. Oczywiście to pani wybór co mamy z nim zrobić. Naszą misją jest jedynie rzetelnie informować, co się dzieje w pani brzuchu i co się stanie jeśli zdecyduje się pani na aborcję”.
Rzetelna informacja to wróg ruchu pro-aborcyjnego. Wołanie o prawo do aborcji to wołanie o ignorancję u matek, o zatykanie uszu na dźwięk bicia serca dziecka, na świadectwa kobiet, które dokonały aborcji. Zatkaj uszy, zamknij oczy. Nie patrz na to. Nie słuchaj tych anty-kobiecych fundamentalistów. My się wszystkim zajmiemy.
Technologia, nauka, medycyna, biologia, badania prenatalne to wielki sojusznik ruchu pro-life. Nic dziwnego, że na aborcjonistycznych wiecach znajdziemy hasła typu:
- „Moja macica - moje ciało”
- „Mój brzuch - moja sprawa”
- „Od pigułki i skrobanki rozpoczynam swe poranki”
- „Macice wyklęte”
Nie znajdziemy natomiast zdjęć dzieci w 11 tygodniu życia z podpisem: „Rozerwać go!” Takie zdjęcia to narzędzie edukacyjne obrońców życia nienarodzonego, a nie aborterów. Przeciwnicy pro-life nienawidzą tych zdjęć. Nie dlatego, że są fałszywką, lecz dlatego, że są prawdą. Kłującą prawą, która dotyka sumienia. Zwolennicy prawa do aborcji dobrze wiedzą, że kobieta w ciąży nie jest istotą, która ma dwie głowy, dwa różne DNA, cztery ręce i cztery nogi. Dobrze wiedzą, że jedna z tych dwóch głów należy do kogoś innego; dwie z tych czterech rąk należą do kogoś innego; dwie z tych czterech nóg należą do kogoś innego.
Ich wołanie o prawo do aborcji nie wynika z tego, że nie wiedzą kim jest ta mała nienarodzona istota. Pani Profesor Senyszyn podczas debaty ze mną w Gdańsku nie wołała o prawo do aborcji do dwunastego tygodnia życia ponieważ do tego czasu to nie człowiek, a od tego momentu to człowiek. Pani Profesor wołała o prawo do aborcji w dowolnej chwili przed narodzeniem i to z dowolnego powodu. Wszak dorośli ludzie są „wolni” i „mają prawo do samostanowienia”. Czyż nie?
Gdyby zwolennicy „pro-choice” nie wiedzieli, czy mamy do czynienia z życiem ludzkim czy nie – mówiliby: nie usuwajmy ciąży, bo może tam jest człowiek. Jeśli nie wiem czy za zaroślami jest dziecko, to nie strzelam z obawy przed zabiciem go. Zwolennikom prawa do aborcji wcale nie trzeba udowadniać, że jest ona czymś złym. Oni to dobrze wiedzą. Wiedzą, że za zaroślami stoi dziecko. Mimo tego uważają, że można strzelać.
Problem nie jest więc natury intelektualnej. Nie polega na braku wiedzy o tym, czym jest aborcja, jak wygląda zmasakrowane ciało 4-miesięcznego człowieka i w jak straszliwy sposób jest uśmiercany. Te wszystkie fakty, zdjęcia, informacje dzięki zaawansowaniu współczesnej medycyny i nowoczesnych technologii są powszechnie dostępne. Nie o brak informacji o tym, do kogo należą masakrowane małe ciała tu chodzi. Jest to raczej problem duchowy, wynikający z etycznego uprzedzenia wobec Boga i Jego przykazań. Zwolennikom aborcji nie chodzi o to, by wszystkich przekonać, że dziecko w łonie matki to „coś”, to „nie-człowiek”, a aborcja to „zwykły zabieg medyczny”. Podczas debaty ze mną trzy lata temu profesor Joanna Senyszyn (SLD) nie przyszła argumentować, że 7-miesięczne dziecko w łonie matki nie jest człowiekiem. Przyszła argumentować, że można je zabić.
Zwolennikom prawa do aborcji nie chodzi o ustawowe zapisy, które zabraniają zabijania ludzi, więc zajmują się udowadnianiem, że nienarodzone dzieci nie są ludźmi. Zdecydowana większość z nich dobrze wie, że mówimy o ludziach, a nie tkankach. Kobieta w ciąży zwykle wie, że jest matką, a nie chorym pacjentem wymagającym operacji. Chyba, że jej jedynym źródłem wiedzy są hasła na tablicach z „czarnego protestu”. Trudno jednak w obecnych czasach zamieszkać na bezludnej wyspie lub udawać, że nigdy nie widziało się księżyca. Możliwe jednak, że są jakieś osoby, które nie wyszły na zewnątrz. Dobrodziejstwa nauki, takie jak zdjęcia EKG, zapisy z monitorów, dźwięki, świadectwa lekarzy i matek są powszechnie dostępne.
Działacze „pro-choice” chcą najzwyczajniej takiego prawa, które umożliwi im (lub ich wyborcom)… wygodniejsze życie. Jeśli będzie trzeba złożyć w tym celu ofiarę, w porządku. Zabijane dzieci są ofiarami składanymi egoistycznemu bożkowi o imieniu „Ja”. Dzieci są kosztem, który musi być poniesiony aby bożek „Ja” dalej wołał: Jestem na pierwszym miejscu. Moje potrzeby, mój standard życia stoi ponad twoim prawem do życia.
Wszystko inne jest próbą wzniesienia intelektualnej dobudówki zakrywającej grzech i poczucie winy. Cała argumentacja za aborcją jest tylko usprawiedliwieniem wyboru życia dla siebie, tu i teraz. Jednak najpierw trzeba wyłączyć aparaty EKG, zakryć monitory, zamknąć oczy i zatkać uszy.
KONSEKWENCJE NIEWIARY
PRAWO DO ABORCJI TO WOŁANIE O IGNORANCJĘ
Zdjęcia płodu w dziesiątym tygodniu życia i informacje na jego temat są bardzo uciążliwym balastem dla sumienia. Im ich mniej, tym lepiej. Im mniejsza świadomość, tym lepiej. Im mniej badań EKG, nowoczesnych urządzeń ukazujących stan ciąży, ruchy dziecka, dźwięk bicia serca, tym lepiej. Nieświadomość jest bardzo uwalniająca od wyrzutów sumienia.
Zwolennicy prawa do aborcji są za edukacją seksualną, „uświadamianiem” ludzi, ale żadna z organizacji typu „Ponton” czy inni tzw. edukatorzy seksualni nie informują: Chcielibyśmy ci pokazać co jest rezultatem seksu. Rezultatem seksu jest nie tylko orgazm. Rezultatem seksu może być również człowiek. Oto on w 12 tygodniu po zapłodnieniu.
Załóżmy, że lekarz dokonujący aborcji i każdy jej propagandzista informuje kobiety, które myślą o niej w następujący sposób: „Wie pani, jestem pro-choice. Jestem za prawem do wyboru, ale za prawem do świadomego wyboru. Nienawidzimy tych haseł fundamentalistów z tabliczkami i taniej propagandy. Zależy nam na świadomym wyborze poprzedzonym rzetelną wiedzą. Dlatego chcemy, aby miała pani dostęp do pełnych informacji o tym, czym jest aborcja i co się dzieje podczas aborcji. Najpierw chcielibyśmy pani pokazać na monitorze zdjęcia USG pani dziecka. Tu jest główka, tu jest rączka, tu jest nóżka. Tu bije serduszko. Oczywiście to pani wybór co mamy z nim zrobić. Naszą misją jest jedynie rzetelnie informować, co się dzieje w pani brzuchu i co się stanie jeśli zdecyduje się pani na aborcję”.
Rzetelna informacja to wróg ruchu pro-aborcyjnego. Wołanie o prawo do aborcji to wołanie o ignorancję u matek, o zatykanie uszu na dźwięk bicia serca dziecka, na świadectwa kobiet, które dokonały aborcji. Zatkaj uszy, zamknij oczy. Nie patrz na to. Nie słuchaj tych anty-kobiecych fundamentalistów. My się wszystkim zajmiemy.
Technologia, nauka, medycyna, biologia, badania prenatalne to wielki sojusznik ruchu pro-life. Nic dziwnego, że na aborcjonistycznych wiecach znajdziemy hasła typu:
- „Moja macica - moje ciało”
- „Mój brzuch - moja sprawa”
- „Od pigułki i skrobanki rozpoczynam swe poranki”
- „Macice wyklęte”
Nie znajdziemy natomiast zdjęć dzieci w 11 tygodniu życia z podpisem: „Rozerwać go!” Takie zdjęcia to narzędzie edukacyjne obrońców życia nienarodzonego, a nie aborterów. Przeciwnicy pro-life nienawidzą tych zdjęć. Nie dlatego, że są fałszywką, lecz dlatego, że są prawdą. Kłującą prawą, która dotyka sumienia. Zwolennicy prawa do aborcji dobrze wiedzą, że kobieta w ciąży nie jest istotą, która ma dwie głowy, dwa różne DNA, cztery ręce i cztery nogi. Dobrze wiedzą, że jedna z tych dwóch głów należy do kogoś innego; dwie z tych czterech rąk należą do kogoś innego; dwie z tych czterech nóg należą do kogoś innego.
Ich wołanie o prawo do aborcji nie wynika z tego, że nie wiedzą kim jest ta mała nienarodzona istota. Pani Profesor Senyszyn podczas debaty ze mną w Gdańsku nie wołała o prawo do aborcji do dwunastego tygodnia życia ponieważ do tego czasu to nie człowiek, a od tego momentu to człowiek. Pani Profesor wołała o prawo do aborcji w dowolnej chwili przed narodzeniem i to z dowolnego powodu. Wszak dorośli ludzie są „wolni” i „mają prawo do samostanowienia”. Czyż nie?
Gdyby zwolennicy „pro-choice” nie wiedzieli, czy mamy do czynienia z życiem ludzkim czy nie – mówiliby: nie usuwajmy ciąży, bo może tam jest człowiek. Jeśli nie wiem czy za zaroślami jest dziecko, to nie strzelam z obawy przed zabiciem go. Zwolennikom prawa do aborcji wcale nie trzeba udowadniać, że jest ona czymś złym. Oni to dobrze wiedzą. Wiedzą, że za zaroślami stoi dziecko. Mimo tego uważają, że można strzelać.
Problem nie jest więc natury intelektualnej. Nie polega na braku wiedzy o tym, czym jest aborcja, jak wygląda zmasakrowane ciało 4-miesięcznego człowieka i w jak straszliwy sposób jest uśmiercany. Te wszystkie fakty, zdjęcia, informacje dzięki zaawansowaniu współczesnej medycyny i nowoczesnych technologii są powszechnie dostępne. Nie o brak informacji o tym, do kogo należą masakrowane małe ciała tu chodzi. Jest to raczej problem duchowy, wynikający z etycznego uprzedzenia wobec Boga i Jego przykazań. Zwolennikom aborcji nie chodzi o to, by wszystkich przekonać, że dziecko w łonie matki to „coś”, to „nie-człowiek”, a aborcja to „zwykły zabieg medyczny”. Podczas debaty ze mną trzy lata temu profesor Joanna Senyszyn (SLD) nie przyszła argumentować, że 7-miesięczne dziecko w łonie matki nie jest człowiekiem. Przyszła argumentować, że można je zabić.
Zwolennikom prawa do aborcji nie chodzi o ustawowe zapisy, które zabraniają zabijania ludzi, więc zajmują się udowadnianiem, że nienarodzone dzieci nie są ludźmi. Zdecydowana większość z nich dobrze wie, że mówimy o ludziach, a nie tkankach. Kobieta w ciąży zwykle wie, że jest matką, a nie chorym pacjentem wymagającym operacji. Chyba, że jej jedynym źródłem wiedzy są hasła na tablicach z „czarnego protestu”. Trudno jednak w obecnych czasach zamieszkać na bezludnej wyspie lub udawać, że nigdy nie widziało się księżyca. Możliwe jednak, że są jakieś osoby, które nie wyszły na zewnątrz. Dobrodziejstwa nauki, takie jak zdjęcia EKG, zapisy z monitorów, dźwięki, świadectwa lekarzy i matek są powszechnie dostępne.
Działacze „pro-choice” chcą najzwyczajniej takiego prawa, które umożliwi im (lub ich wyborcom)… wygodniejsze życie. Jeśli będzie trzeba złożyć w tym celu ofiarę, w porządku. Zabijane dzieci są ofiarami składanymi egoistycznemu bożkowi o imieniu „Ja”. Dzieci są kosztem, który musi być poniesiony aby bożek „Ja” dalej wołał: Jestem na pierwszym miejscu. Moje potrzeby, mój standard życia stoi ponad twoim prawem do życia.
Wszystko inne jest próbą wzniesienia intelektualnej dobudówki zakrywającej grzech i poczucie winy. Cała argumentacja za aborcją jest tylko usprawiedliwieniem wyboru życia dla siebie, tu i teraz. Jednak najpierw trzeba wyłączyć aparaty EKG, zakryć monitory, zamknąć oczy i zatkać uszy.
KONSEKWENCJE NIEWIARY
Nawet jeśli ktoś nie uznaje świadectwa Boga za
wiarygodne, nie uznaje Biblii za Słowo Boże - to nie jest w stanie
zaprzeczyć, że świadectwo Pisma jest całkiem jasne: życie zaczyna się jeszcze
przed narodzinami, w momencie poczęcia. Całkowicie rozumiem to, że pro-aborcjoniści, nie wierzą Biblii, ale główna różnica pomiędzy nami polega na tym, że pro-aborcjoniści nie są w stanie
wskazać na cokolwiek, aby uzasadnić swoje tezy o początku życia.
W pozycji bez Boga wszystko sprowadza się do swobodnego
uznania, kiedy zaczyna się życie ludzkie, a jeśli nawet zabijamy człowieka, to w zasadzie nie ma z tym problemu. Żadna matka nie
powinna się z tego tłumaczyć. Ateizm odbiera więc jakąkolwiek godność ludziom
nienarodzonym, ale również narodzonym. Jeśli bowiem odbieram prawo do istnienia ludziom nienarodzonym,
to kto teraz dostarczy nam prawo do życia ludzi narodzonych? Jeśli swobodnie mogę uznać kogoś za nie-człowieka i go
zabić, to jaki jest problem w uśmierceniu narodzonych ludzi, którzy wg materialistycznego ateizmu są tylko przypadkowymi
dwunożnymi żyjątkami bez celu, napędzanymi wyładowaniami chemicznymi w czaszce.
Nieomal każda zbrodnia przeciwko ludzkości łączyła się z
tym, że człowieka definiowano jako nie-człowieka, jako dwunożne zwierzę,
które nie ma swojego Stwórcy i przed nikim nie odpowiada. Żydzi, Aborygeni,
ciemnoskórzy to nie ludzie, a w najlepszym przypadku ludzie, stojący niżej w ewolucyjnej hierarchii
ras.