Święta Bożego Narodzenia to „najgłośniejsze” święta w ciągu roku. Każde państwowe święto w porównaniu z urodzinami Syna Bożego to niewiele znaczący epizod. Mało kto pozostaje obojętny
wobec nich. Dla chrześcijan różnych kościołów są one okazją do dziękczynienia za
Boży cud Wcielenia oraz radowania się Bożymi darami, z których największym jest urodzony z dziewicy Boży Syn.
Dla ludzi obojętnych wobec tego faktu są to dni wolne i
okazja do spędzenia czasu z rodziną, zjedzenia smacznych potraw. Dla osób wrogich wobec jakichkolwiek wpływów chrześcijaństwa na
kulturę, sztukę i życie społeczne są to dni pełne napięcia, ideologicznych
zaczepek, niekiedy wręcz dążenia do zacierania chrześcijańskiego znaczenia (a
nawet nazwy!) owych Świąt. Święta rażą swoim wprost chrześcijańskim
wydźwiękiem. Tak jak światło, które przyszło na świat i stało się Ciałem.
Media, ulice, domy, centra miast i galerie handlowe pełne są wówczas religijnych pieśni
(kolędy) oraz symboli (dzieciątko Jezus w żłobie itp.). Bożonarodzeniowe światło
oślepia. Trzeba je więc przyćmić lub zgasić. W jaki sposób? W każdy, który jest
skuteczny i neutralizuje jednoznacznie chrześcijański charakter świąt.
Oto
tylko niektóre przykłady: na bożonarodzeniowym jarmarku w Oberhausen
odwiedzającym przedstawiono oferty kupna talizmanów lub wróżenia z rąk. W
Sarajewie, stolicy Bośni i Hercegowiny, święty Mikołaj ma zakaz wstępu do
państwowych przedszkoli. Dlaczego? Boże Narodzenie nie jest przecież zgodne z
tradycją islamską, mimo iż w tym mieście żyją również prawosławni Serbowie i
katoliccy Chorwaci. Najbardziej dochodowy koncern aborcyjny świata Planned
Parenthood z okazji Świąt Bożego Narodzenia
oferował bon podarunkowy - zniżkę na aborcję.
Holenderskie stowarzyszenie ProGay zapowiadało zorganizowanie w
Amsterdamie festiwalu „Różowe Boże Narodzenie” z parą Józefów i z parą Marii w
żłóbku, zaś szkolny chór musiał wycofać się z uczestnictwa w Zimowym Festiwalu
w Corringham (Anglia), ponieważ organizatorzy uznali przygotowane przez nich
kolędy za zbyt religijne.
Dziwimy się? Nie powinniśmy. Wszak ewangelia i prawda o wcielonym
Królu muszą kłuć w oczy, wprowadzać rozdwojenie. Mimo to wciąż pozostaje ona ewangelią pokoju, Dobrą Nowiną o tym, że ponad 2000 lat temu przyszedł Król, aby zaprowadzić pokój na swoim
terytorium.
C. S. Lewis napisał: „Chrześcijaństwo to opowieść o tym, jak
prawowity król przedostał się - niejako w przebraniu - na okupowane ziemie i
wzywa nas wszystkich do wzięcia udziału w wielkiej kampanii dywersyjnej. Kiedy
idziesz do kościoła, w rzeczywistości wysłuchujesz tajnej depeszy od sojuszników
- to dlatego tak bardzo wróg stara się, żebyś tam nie chodził. Robi to, grając
na naszej zarozumiałości, lenistwie i intelektualnym snobstwie.”