Kilka słów na temat pedofilii wśród duchownych z perspektywy protestanckiego pastora.
1. W Biblii nie ma bezpośredniej wzmianki o pedofilii. Istnieje jednak wiele biblijnych zasad, które jednoznacznie odnoszą się do tego strasznego grzechu. Jedną z nich jest biblijne nauczanie na temat wszeteczeństwa. Greckie słowo porneia, które stało się źródłem dla określeń porno, pornografia - w Piśmie Świętym odnosi się do wszelkiej grzesznej aktywności seksualnej, co obejmuje również akty pedofilskie, a więc molestowanie, przemoc seksualną wobec dzieci, handel i oglądanie nieprzyzwoitych obrazów z wykorzystaniem nieletnich.
2. Pan Jezus stawia dzieci jako wzór wiary. Grzech pedofilii jest straszliwym wykorzystaniem naturalnego zaufania dziecka. Pan Jezus kieruje szczególne ostrzeżenie wobec tych, którzy niszczą ciało i duszę jednego z najmniejszych.
"Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza". (Ew. Mateusza 18.6).
3. Pedofilia jest nie tylko potwornym grzechem. Pedofilski akt seksualny jest również przestępstwem, które w świetle Bożej sprawiedliwości zasługuje na egzekucję winnego (Wj 21.16 Kpł 20.13; Pwt 22.25-27).
4. Porównywanie pedofilii duchownych do pedofilii nauczycieli czy innych profesji jest zupełnie nie na miejscu. Nie zmniejszymy powagi grzechu wskazując na fakt, że inni również grzeszą. Wśród nauczycieli są ateiści, agnostycy czy nihiliści. Ich grzech, choć jest tak samo potworny, jest jak najbardziej spójny z ich wyznaniem o braku sędziego, braku sprawiedliwości, braku odpowiedzialności i przypadkowym pochodzeniu człowieka. Jeśli (wg darwinizmu) natura przesądziła kwestię siły i sposób znajdowania seksualnej przyjemności, cóż złego jest w tym, że jedna "kupa białka" używa drugiej "kupy białka" dla własnej seksualnej satysfakcji?
5. Dlatego o potworności pedofilii możemy mówić wyłącznie jeśli staniemy na chrześcijańskiej podłodze. Tylko na podstawie biblijnej antropologii możemy mówić o wartości życia ludzkiego, świętości i nienaruszalności ciała, ohydzie pedofilii, potworności tego grzechu. Przekonanie o tym, że świat jest jedynie materią w ruchu nie dostarcza nam takich kategorii.
6. Ateista-pedofil, który jest nauczycielem - choć nie powinien mieć nic wspólnego z nauczaniem dzieci, robi całkiem naturalną rzecz w świecie przyrody, doboru naturalnego, wszystko-determinującej natury i piękna różnorodności zachowań seksualnych... Choć popełnia straszliwy grzech (w świetle Biblii), to jednak nie robi niczego, co stoi w sprzeczności z jego własnym przekonaniem o braku sędziego, braku uniwersalnej moralności, braku obiektywnego standardu.
Natomiast duchowny-pedofil to jedna z największych sprzeczności i potworności, o jakich można pomyśleć. Dodatkowy dramat z księżmi dopuszczającymi się pedofilii polega na tym, że jest to skandal publiczny i zamiatany pod dywan przez sam kościół.
7. Grzech pedofilii wśród duchownych to potworność również z powodu zaangażowanej w niego hipokryzji. Istnieje jednak wielu ludzi, którzy (słusznie) oburzają się na pedofilię księży, jednocześnie popierając prawo do aborcji (lub jej dokonują). Oburza ich grzech wobec dzieci popełniany przez innych, lecz nie własny. Oburza ich grzech gwałtu wobec 7-letniego dziecka, lecz nie oburza ich grzech zabójstwa 7-miesięcznego dziecka. To hipokryzja podobnego kalibru.
8. Duchowny nie podlega jedynie ocenie prawa kanonicznego. Podlega również kodeksowi cywilnemu, co oznacza, że powinien odpowiadać przed sądem cywilnym ze względu na Boży porządek, a kościół (jego przełożeni) ma biblijny obowiązek zabiegania o sprawiedliwy wyrok i nauczania na ten temat. Proboszczowie, biskupi, kardynałowie, papież mają również biblijny obowiązek zachęcania księży, którzy dopuszczają się seksualnych nadużyć do osobistego zgłaszania się na policję w celu przyznania się do winy. Ktoś, kto chroni seksualnego agresora, staje się współuczestnikiem jego potworności.
9. Jakie konsekwencje w wymiarze kościelnym powinien ponieść duchowny dopuszczający się pedofilii? Po pierwsze: sprawa powinna opierać się na świadectwie przynajmniej dwóch osób (Mt 18.16; 1 Tm 5.19). Po drugie: duchowny powinien zostać zniesiony z urzędu (1 Tm 3.1-3). Po trzecie: powinien zostać odseparowany od samotnego przebywania w obecności nieletnich. Po czwarte: powinien pokutować i wyznać swój grzech prosząc o wybaczenie ofiarę, rodzinę ofiary, przełożonych oraz wiernych w kościele. W przypadku braku tych rzeczy - powinien zostać ekskomunikowany ze wspólnoty kościoła i wezwany do nawrócenia.
10. Przeniesienie duchownych dopuszczających się pedofilii lub seksualnych skandali do innej parafii, innej służby, gdzie nikt ich nie zna (by sprawę wyciszyć) jest postępowaniem godnym synagogi szatana, a nie kościoła Bożego.
11. Czy seksualne nadużycia duchownych są dobrym powodem, by szukać innego kościoła i miejsca wzrostu? Niekoniecznie. Dobrym powodem dla takiej zmiany jest akceptacja i brak dyscypliny kościelnej, a więc pozostawianie na urzędzie takiej osoby i ukrywanie jej w innym miejscu służby. Praktyka jest lepszym wyrazem danej teologii niż słowa.
12. Jeśli hierarchowie kościoła (np. biskupi, papież) chcieliby wyznać grzech pedofilii obecny wśród jego duchownych - powinni to zrobić, za pouczeniem Pisma Świętego, konkretnie. Należy jasno wskazać na przestępcę prawa, na ofiarę, którą skrzywdził i nazwać po imieniu grzech, który popełnił. Wyznanie grzechu oznacza bowiem, że nazywamy go za Bogiem, zgadzamy się z Bożą definicją i szczerze żałujemy popełnienia go, szukając przebaczenia w dziele Chrystusa. Gdy tego brakuje - nie możemy mówić o biblijnym wyznaniu grzechu. Wyznanie: "jeśli kogoś skrzywdziliśmy - to przepraszamy" - nie jest biblijnym wyznaniem grzechu. Jest niekonkretnym, politycznym zaklęciem, które ma na celu zakończyć sprawę. Jednak niczego nie kończy.
13. Przez 20 lat mojego członkostwa w kościele protestanckim (od 21 roku życia) nie spotkałem się z ani jednym przypadkiem pedofilii wśród pastorów. Nie chcę przez to powiedzieć, ze duchowni protestanccy są nieskazitelni. Nie są. Nie muszę daleko szukać. Wystarczy, że spojrzę w lustro. Pastorzy niewątpliwie potrzebują Chrystusa i Jego przebaczenia. Chcę przez to jednak powiedzieć, że posyłając moje dziecko, by spotkało się z księdzem w jego plebanii (lub w innym kontekście sam na sam) - miałbym wiele obaw, póki bym go nie poznał (np. zadając pytania o poprzednie miejsca służby, opinie byłych parafian itp.) i mu nie zaufał.
14. Na koniec słowo o celibacie duchownych. Biblia nigdzie nie naucza, że powołanie do służby duchownego jest równoznaczne z powołaniem do życia w celibacie. Apostoł Piotr był żonaty (Jezus uzdrowił jego teściową - Mk 1.30), a jednym z kryteriów powołania biskupa, prezbitera jest pobożny dom (1 Tm 3.4-5). Są różne powołania i różne dary łaski - również wśród duchownych. Dla kogoś, kto jest obdarzony darem celibatu, małżeństwo stanowiłoby rozproszenie (1 Kor. 7.33), lecz dla kogoś bez tego daru (np. wielu księży), brak małżeństwa stanowi utrapienie i poważne zagrożenie. Gdy płoniesz, to nie sposób nie być rozproszonym. Pastor Douglas Wilson powiedział: "Jeśli nie masz daru celibatu, to nie wybieraj życia w celibacie. Jeśli twój celibat musi być wspierany przez pornografię, to nie jesteś powołany do życia w celibacie".