wtorek, 18 września 2018

Pijaństwo i alkoholizm: grzech czy choroba?

PRAGNIENIE BOŻEJ PERSPEKTYWY

Alkohol jest Bożym darem (Ps. 104.14-15; Koh. 9.7; 5Mj. 7.13, 11.14; Prz. 3.10). Jednak grzech spowodował w człowieku „umiejętność” do zamieniania błogosławieństwa w przekleństwo. Boży dar seksualności wyniesiony do roli bałwana, któremu człowiek służy odbiera radość płynącą z małżeńskiego pożycia. Dobry dar alkoholu wyniesiony do roli bożka sprawującego władzę nad człowiekiem odbiera radość płynącą z picia wina. Brak umiaru w używaniu alkoholu prowadzi do braku samokontroli, iluzorycznego spojrzenia na rzeczywistość, rozwiązłość seksualną, zubożenie i w końcu zniewolenie, które jest bałwochwalstwem.

Obecnie na naszym rynku znajduje się wiele książek, poradników dla osób, które zajmują się tematem wychodzenia z alkoholizmu. Istnieją grupy wsparcia i terapie odwykowe. Wszystko to należy docenić i umiejętnie z korzystać z dostępnych form wsparcia oraz pomocy. Niestety jest stosunkowo niewiele materiałów, które omawiają problem alkoholizmu z perspektywy Pisma Świętego. W niniejszym artykule postaram się w zwięzły sposób przybliżyć biblijną perspektywę na problem uzależnienia alkoholowego, jak i kilka duszpasterskich, praktycznych porad w tym temacie. Oczywiście nie jestem w stanie poruszyć wszystkich aspektów z tym związanych. Zainteresowanych zachęcam do obszerniejszych opracowań, szukania porady u swojego duszpasterza lub dojrzałego chrześcijańskiego doradcy, grup wsparcia i samodzielnej pracy.

Mam świadomość, że perspektywa przedstawiona tutaj, w pewnych punktach będzie stała w kontrze wobec współcześnie lansowanych psychologicznych i terapeutycznych teorii. Jednakże dla chrześcijanina pytanie o wybór właściwego autorytetu nie powinien stanowić większego problemu. Temat jest bardzo wrażliwy, a jednocześnie ważny, stąd musimy pamiętać, że z jednej strony mówimy o poważnych ludzkich wyzwaniach, z drugiej zaś wierzę, że Bóg, Jego Słowo jest spolegliwą receptą i lekarstwem na ludzki grzech, zniewolenie (duchowe oraz fizyczne), pragnienie szczęśliwego życia w wolności. Moją modlitwą jest, by Bóg użył poniższych refleksji, aby pomóc osobom zmagającym się z pokusą niekontrolowanego picia w prowadzeniu czystego, zwycięskiego życia w tej sferze.

Przez długi czas sądziłem, że podejście programu Anonimowych Alkoholików (AA) jest jedyną właściwą teorią, na której oparta jest pomoc osobom uzależnionym. Nie znałem innych. Pewne stwierdzenia przyjmowałem jako pewniki do czasu, gdy dowiedziałem się, że Bóg ma również coś do powiedzenia w tej dziedzinie i w pewnych kwestiach jest to opinia odmienna od tej, którą słyszałem od osób zmagających się z tym problemem od strony terapeutycznej i praktycznej. Sam kościół ma wiele do nadrobienia w nauczaniu na temat podejścia do alkoholu i praktyce w tej kwestii (zwykle jest to temat tabu lub promocja abstynencji). Zainteresowanych zachęcam do artykułu Alkohol w Kościele” na tym blogu. Tak jak z Ewangelią, która wnosi nowe paradygmaty do naszego życia - biblijna perspektywa na kwestię alkoholu wymaga czasu, by mogła burzyć warownie w naszych umysłach, sercach i duszach, niekiedy budowane latami.

RAZ ALKOHOLIK – NA ZAWSZE ALKOHOLIK?

Tak jak na każdą inną sferę życia, tak i na alkohol oraz uzależnienia chrześcijanie powinni spoglądać oczami Bożego Słowa (Biblii). Podejście do alkoholu, sposobów radzenia sobie z grzechem pijaństwa, dróg wyjścia, pokus niekontrolowanego picia powinno być kształtowane przez słowa naszego Pana i Zbawiciela, nie zaś ideowe dogmaty różniących się od siebie świeckich psychologów lub świeckich terapeutów. I choć mogą się one jawić jako całkiem neutralne, to w istocie każdy program wychodzenia z uzależnień opiera się na pewnych ideowych założeniach, określonej antropologii (kim jest człowiek) i tego, jak definiujemy istotę jego problemu (choroba czy grzech). Sama terminologia jest pierwszym i jasnym wyrazem określonego światopoglądu np.: nie-pijący alkoholik, choroba, terapia, leczenie, Najwyższa Siła itd.

Przykładowo, jeden z dogmatów Anonimowych Alkoholików mówi, że kiedy raz zostałeś alkoholikiem – będziesz nim na zawsze. Można się zgadzać bądź nie z takimi „łatkami” (sądzę, że Biblia używa innych pojęć), jednak z pewnością jest to założenie o charakterze ideowym. Co więcej, podważanie tego założenia, jak w przypadku wielu światopoglądowych lub religijnych dyskusji, zwykle spotyka się ze zdecydowaną i emocjonalną reakcją jego zwolenników. „Podważasz oczywistości medyczne i sprawdzone założenia terapeutyczne!”, „Nie przesadzaj z tą swoją religią!” „Widocznie za mało wiesz na ten temat, by ze mną rozmawiać!” Znamy to z różnych innych dziedzin. Nie zgadzasz się z nami? Najwidoczniej nie jesteś odpowiednio wyedukowany i oświecony.

Oczywiście bycie chrześcijaninem nie oznacza radykalnego odcięcia się od dorobku świeckich terapeutów, wszelkich form wsparcia poza kościołem. Jak najbardziej powinniśmy być za nie wdzięczni. Powinniśmy potrafić korzystać z tego, co dobre, wartościowe i pomocne. Spotkania Anonimowych Alkoholików niosą wielką pomoc dla wielu osób, wielu „terapeutów” wykonuje naprawdę świetną robotę pomagając uzależnionym w prowadzeniu życia w trzeźwości. Powinniśmy jednak zauważyć, że ideowe założenia AA nie są neutralne pod względem duchowym i światopoglądowym. Jeśli korzystanie z ich pomocy nie jest połączone ze zrozumieniem biblijnej perspektywy na problem nadużywania alkoholu – w praktyce okaże się, że szukamy porad lekarza, którego diagnozy pod pewnymi względami stoją w opozycji wobec diagnoz Największego Lekarza. Choroba czy grzech? Słabość czy pijaństwo? Akceptacja czy wyznanie grzechu? Terapeuta czy duchowy doradca? Porada lekarska czy duszpasterska? Czy alkoholik jest ofiarą czy winnym? Siła Wyższa czy Jezus Chrystus? To tylko przykłady odmiennych definicji, a co za tym idzie: zrozumienia i poczucia własnej tożsamości, dróg wyjścia i stawianego celu.

ALKOHOL JAKO BOŻEK

Biblia naucza, że problemem pijaka jest nie tylko brak samokontroli i skrzywiony obraz rzeczywistości. Problemem jest grzech bałwochwalstwa. Pijak czyni z alkoholu bożka, któremu najpierw chce, a później nie chce przestać służyć. Świeckie programy odwykowe nie posługują się tego rodzaju terminologią: „grzech, bałwochwalstwo, wyznanie grzechu, wolność w Chrystusie” itp. Często zachęcają natomiast do dalszej koncentracji na samym alkoholu nawet jeśli towarzyszy temu odwodzenie od picia. Jednak nadmierna koncentracja na tym, od czego chcemy być wolni powoduje, że nawet osoba niepijąca alkohol można zostać zniewolona...myśleniem o nim.

W wielu przypadkach identyfikowanie siebie jako „alkoholika” (do czego zachęcają programy „AA”) jest zmianą jednego rodzaju zniewolenia (pijaństwo) w drugą (strach przed dotykiem, widokiem, zapachem alkoholu). W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z nadmierną koncentracją na czymś, co powinno zostać zniesione z ołtarza myśli, na zwykłe miejsce, które powinniśmy traktować jak każdą stworzoną rzecz, zamiast się przy nim zatrzymywać.

Biblia ostrzega, abyśmy nie nadużywali alkoholu, ale także nie traktowali go jak pana, który swoim widokiem, zapachem, czy smakiem sprawuje nad nami kontrolę. Wyznanie: Jezus jest moim Panem niesie ze sobą antytezę w postaci wyznania: Alkohol nie jest już dłużej moim panem. Oznacza to, że powinniśmy porzucić fałszywą wiarę w jego moc i kontrolę nad nami. Duchowa walka toczy się w naszych umysłach i sercach, nie w winnicach.

PIJAŃSTWO NIE JEST CHOROBĄ

Pijaństwo nie jest chorobą. Owszem, utrwalany nawyk nadmiernego picia zostawia ślad w naszym ciele i umyśle. Niesie więc ze sobą aspekt biologiczny. Przejawem tego jest choćby większa podatność na pokusę niekontrolowanego picia. Musimy jednak pamiętać, że główny problem jest natury etycznej, a alkoholik zwykle nie jest ofiarą działań osób trzecich, a więc pacjentem, który bez udziału własnej woli uległ wypadkowi, lub został zarażony, lecz osobą, która w pełni powinna przejąć winę i odpowiedzialność za swój stan i decyzje. Alkoholizm jest rodzajem skłonności do grzechu nadużywania alkoholu utrwaloną przez grzeszny nawyk picia na wcześniejszym etapie. Oczywiście istnieją pewne czynniki zewnętrzne (a nawet genetyczne), które mogą sprzyjać zaangażowaniu w grzech (tak jak istnieją czynniki zewnętrzne sprzyjające zaangażowaniu się w prostytucję). Bóg jednak wzywa nas do odpowiedzialnego korzystania z alkoholu czy seksu, w żaden sposób nie usprawiedliwiając ani rozwiązłości, ani pijaństwa czynnikami niezależnymi od nas (wpływ rodziców, środowiska itp.), a tym bardziej nie nazywając ich „chorobami”. Są to przede wszystkim kategorie etyczne, duchowe, nie medyczne. Stawką jest nasza dusza, a nie jedynie ciało. 

Biblia nie używa pojęcia alkoholik, co nie oznacza, że jest ono z gruntu niepoprawne. Nie możemy jednak zamykać oczu na biblijną terminologię. Pismo wobec osoby pijącej w nadmiarze alkohol używa określenia pijak. Na podobnej zasadzie Biblia nie definiuje osoby rozwiązłej seksualnie jako „seksoholik”, lecz jako „wszetecznik”, „cudzołożnik” lub „rozpustnik”. Musimy być pilnymi uczniami Chrystusa, nie zaś słowników sekularystów. Nasze definicje muszą podążać za Bożymi definicjami. Apostoł Paweł w 1 Koryntian 6.9-11 naucza, że niektórzy wierzący w Koryncie mieli w przeszłości problem z nadużywaniem alkoholu i rozwiązłością. Stwierdza, że niektórzy z nich byli pijakami. Nie stwierdza, że „osoby chore na alkoholizm” nie odziedziczą Królestwa. W żadnym fragmencie Pisma choroba nie jest barierą do zbawienia. Pijaństwo jest. Takimi osobami niektórzy z Koryntian byli. Jednak odwracając się od grzechu i zwracając do Chrystusa po przebaczenie nie są już dłużej pijakami, rozpustnikami, mężołożnikami itd. To przeszłość. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5.17). Nawrócony chrześcijanin nie powinien być definiowany mianem alkoholika. Program AA naucza, że do końca życia nie jesteś wolny. Jezus naucza: Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.” (Jn 8.36). Program AA naucza: do końca życia jesteś alkoholikiem. Możesz być niepijącym alkoholikiem, lecz ani ty, ani nikt inny nie jest w stanie zedrzeć z ciebie tej starej łaty i uczynić kimś innym. Apostoł Paweł naucza: „A takimi niektórzy z was byli”To jest przeszłość. Aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego” (1 Kor 6.11). Jesteście wolni w Chrystusie. Macie nową tożsamość, nową przynależność, nową rodzinę.

Oczywiście pokusa będzie wracała, niekiedy wręcz ze zdwojoną siłą. Może nawet zdarzą się upadki, lecz nigdzie Bóg nie definiuje swoich dzieci przez pryzmat doświadczanych pokus, upadków, a tym bardziej przez pryzmat związania i grzesznej przeszłości. Doświadczasz seksualnych pokus? To jeszcze nie czyni cię wszetecznikiem lub zboczeńcem. Doświadczasz pokusy gwałtownych reakcji? To nie czyni cię człowiekiem nieopanowanym. Doświadczasz pokusy upijania się? To nie czyni się pijakiem lub alkoholikiem. Pismo Święte jest klarowne: ktoś kto nie nadużywa alkoholu – nie jest pijakiem, nie jest alkoholikiem. Możliwe, że nim był. Możliwe, że pokusy nadal są obecne, jednak bardzo istotne w dochodzeniu do chrześcijańskiej dojrzałości są dwie rzeczy: po pierwsze - definiowanie problemu oraz własnej tożsamości w Boży sposób, po drugie zaś - radzenie sobie z problemem i pokusami w Boży sposób.

Wiara w Jezusa nie polega na deklaracji. Polega na codziennym uśmiercaniu grzechu i na toczeniu codziennych bitew w ufności wobec prawdomównego Boga. Nawet jeśli jest to trudne i niekiedy wymaga całkowitej zmiany paradygmatów w postrzeganiu pewnych problemów. Pewne rzeczy i odbudowa pożądanych nawyków wymagają oczywiście czasu, ale mówimy o wyzwaniach wolnych ludzi, kupionych krwią Chrystusa. On zaś ma własny, autorski program „terapeutyczny”, którego celem jest nowy, wolny, dojrzały człowiek. Wielu ludzi nie doświadcza tej wolności, ponieważ nigdy nie oddali Jezusowi swojego grzechu i zniewolenia. Nie zwrócili się z problemem do Niego i nie zdecydowali się na podążanie Jego drogą ku wolności. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie.” – mówi Apostoł (Flp 4.13).

Zwykle chcemy być mądrzejsi niż Jezus. Sądzimy, że daje nam do tego prawo nasze doświadczenie, wieloletni nałóg, znajomość własnych słabych stron, znajomość pewnych mechanizmów, przeczytane książki lub ukończone kursy, terapie. Jednak uzależnienie od starych nawyków, również w myśleniu, nigdy nie jest silniejsze od Bożej łaski i Bożej mocy. Bóg ma moc zmieniać nas, nasze myślenie i wszystko to, co wydaje nam się być niemożliwą do przeskoczenia przeszkodą ku wolności.

MEDYKALIZACJA GRZECHU

Żyjemy w czasach medykalizacji grzechu. To rezultat odejścia od Boga. Wyznanie grzechów zastąpiono terapią. Spowiedź Bogu zastąpiono spowiedzią u psychoterapeuty. Grzesznik stał się pacjentem, ofiarą, nie zaś przestępcą Bożego Prawa. Jego rodzina nie jest ofiarą jego grzechu, ale pełnym zrozumienia gabinetem psychologicznym, wobec którego pacjent ma oczekiwania: „Wspieraj mnie!”, „Chorych się tak nie traktuje!”. Tożsamość nawróconego człowieka, którą ma w Chrystusie zastąpiono tożsamością opisującą jego grzeszną przeszłość lub powracające pokusy (np. „niepijący alkoholik”, „nieoglądający pornografii seksoholik”, „niezażywający narkotyków narkoman”).
Nadużywanie alkoholu, nałogowe oglądanie pornografii, uzależnienie od masturbacji według świeckich psychologów i terapeutów to w najgorszym wypadku zaburzenia i choroby, za które człowiek nie odpowiada, zaś w najlepszym – style życia, które nie powinny być poddawane wartościowaniu w pluralistycznym, nowoczesnym społeczeństwie. Co najwyżej wymagają odpowiedniej terapii, nie zaś wyznania grzechu i podjęcia walki o czystość w zgodzie z Bożym upodobaniem.
Skutkiem tego podejścia w wymiarze politycznym i prawnym jest przekonanie, że zadaniem państwa nie jest karanie m.in. seksualnych przestępców (pedofilia, gwałt), lecz ich leczenie i resocjalizowanie. Wszak ktoś, kto dopuszcza się takich czynów z pewnością jest człowiekiem o zaburzeniach psychicznych, nie zaś kimś niegodziwym i moralnie odpowiedzialnym za swoje etyczne wybory.
Ucieczka w medycynę to najpopularniejszy znieczulacz sumienia. Zwykle działa to w następujący sposób: „coś dzieje się z moim ciałem, więc nie jestem za to odpowiedzialny”. Biblia naucza, że nawet medyczne lub genetyczne źródło problemu nie usprawiedliwia grzechu i nie czyni z człowieka zaprogramowanego, bezwolnego zwierzęcia, które kieruje się w życiu instynktami. ADHD, depresja i inne „cywilizacyjne choroby” współczesnego pokolenia – choć mogą mieć podłoże medyczne (tu jednak radziłbym zachować dużą ostrożność ze zbyt łatwymi diagnozami), to w żadnym stopniu nie mogą być wymówką dla grzechu. I wsparcie dla takich osób nie polega na zwolnieniu ich z odpowiedzialności za moralne wybory lub medykalizacji ich grzechu, lecz na prowadzeniu we właściwą stronę jako tych, którzy są nosicielami Bożego obrazu, nie zaś ogniwami pośrednimi między formą człekokształtną, a zdrowym człowiekiem. Są koroną Bożego stworzenia obdarzonymi wolą i podlegają (jak każdy człowiek) Bożemu osądowi.
Wracając do silnych grzesznych skłonności sprzed nawrócenia np. alkoholizmu: czy zerwanie z nimi jest trudne? Owszem. I każdy z nas ma inne wyzwania w tej kwestii. Dla jednego wyzwaniem będzie zerwanie z narkotykami, dla innego z alkoholem, z pornografią, z homoseksualnym współżyciem, z pozamałżeńskim współżyciem, z przeklinaniem, z nieopanowanym gniewem, z obmową, z plotkarstwem… Niech pociechą dla nas będzie fakt, że Chrystus uczynił nas – którzy Jemu ufamy – wolnymi, zdolnymi do przezwyciężania pokus. Jednak musimy przestać uważać się za ofiary. To my złamaliśmy Boże Prawo. To my jesteśmy jego przestępcami. To za nasz grzech Święty cierpiał na krzyżu. To my powinniśmy prosić o łaskę przebaczenia i siłę do przezwyciężenia grzechu. Naszym szpitalem jest kościół, a lekarstwem na powyższe duchowe choroby – Ewangelia.

WINO OD CHRYSTUSA

Poza definicjami jednym z głównych problemów pozakościelnych organizacji antyalkoholowych jest ich negatywne nastawienie do picia wina podczas sakramentu Komunii (Wieczerzy Pańskiej). Pan Jezus nakazał, by każdy chrześcijanin regularnie przystępował do Stołu Pańskiego zastawionego chlebem i winem. W Palestynie pierwszego wieku z pewnością było wiele osób mających problem z nadużywaniem alkoholu. Mimo to Jezus dał uczniom wino, aby mieli udział w Jego krwi (1 Kor 10.16). Nasz Pan wiedział co mówi dając wino również tym, którzy nawrócili się z grzechu pijaństwa. „Pijcie z niego wszyscy”. Nie sądzę, by nie miał świadomości ludzkich wyzwań, lub że nie uwzględniał faktu, iż w kościele mogą się znaleźć nawróceni pijacy. Gdyby samo wino miało prowadzić kogokolwiek do grzechu - Chrystus zastąpiłby je czymś innym.
Również Apostoł Paweł żył w kontekście kultury, gdzie pijaństwo było na miejscu powszednim. We wspomnianym 1 Liście Koryntian 6.10 stwierdza, że w Kościele w Koryncie są m.in. byli pijacy. Mimo to kilka rozdziałów dalej (1 Kor 10-11)  również do nich kieruje słowa na temat odpowiedniego uczestnictwa w Wieczerzy Pańskiej. Nie powstrzymuje ich od picia wina, lecz zachęca do odpowiedniej postawy w trakcie Komunii. Biblijnym rozwiązaniem problemu ludzkich nadużyć wobec dobrych darów nie jest ich unikanie, lecz umiejętne korzystanie. Wymaga to niekiedy czasu, modlitwy, pragnienia dojrzałości, „przeprogramowania” dotychczasowych paradygmatów.

Choć w wyjątkowych sytuacjach praktyka zastępowania wina sokiem jest całkowicie zrozumiała, to należy zauważyć, że nie zawiera on w sobie tej samej symboliki i znaczenia. Sok nie posiada tej samej „siły”, co wino, a rozcieńczanie Ewangelii jest czymś, co nie powinno mieć miejsca, w szczególności podczas Wieczerzy Pańskiej. Jest ona zwiastowaniem śmierci Pańskiej, jest wspólnotą kielicha Nowego Przymierza. Sok może być wyjątkowym substytutem w wyjątkowych sytuacjach, jednak nie jest w stanie zastąpić wina.
Wino jest królewskim napojem, symbolem radości, odpoczynku, wspólnoty, ale przede wszystkim jest symbolem krwi Jezusa oraz Ewangelii. Wino jest błogosławieństwem. Problem nie tkwi w winie. Problem tkwi w naszych myślach, które powinny zostać odwiązane i odprogramowane, a także w ciele, które zostało nauczone, by wołać „daj!” ilekroć alkohol znajdował się w jego zasięgu. Duch Święty naprawdę jest Bogiem Wszechmogącym. Polegajmy na Nim.

Biblia naucza o słabych w wierze, których powinniśmy szanować i respektować (Rzym 14.1-14), ale także o tym, że mamy wzrastać w wierze, poznaniu i dojrzałości (abyśmy nie pozostawali słabi w wierze). Unikanie wina w czasie Komunii choć z pewnych względów może być zrozumiałe, to jednak musimy rozumieć, że mówimy tu o Bożych darach, których udziela nam Pan. Przyjmowanie bądź nieprzyjmowanie ich nie jest bez znaczenia dla naszej duchowej kondycji. Ilekroć jemy chleb i pijemy wino czynimy to „na Jego pamiątkę”. Jezus nie daje nam przy Stole darów, które są dla nas złe, szkodliwe lub bez znaczenia dla naszych dusz. Bóg jest łaskawy, dlatego rozumie nasze wyzwania, ale i dobry, dlatego chce abyśmy doświadczali większej chwały i Jego dobroci.

RADY PRAKTYCZNE

1.Powinniśmy pamiętać, że w kościele są słabsi bracia. Powinniśmy ich szanować i rozumieć ich wyzwania oraz ograniczenia. Jednocześnie powinniśmy wspierać ich w dochodzeniu do dojrzałości. Słabość w Piśmie nie jest powodem potępienia, a raczej otaczania większą wyrozumiałością. Nowe idee potrzebują czasu, by zapuścić korzenie w myśleniu.

Nie oznacza to zgody i ugięcie się wobec niebiblijnego stanowiska, że „picie alkoholu jest grzechem”. Ci, którzy nauczają w ten sposób zwykle oczekują od innych chrześcijan dostosowania się do ich przekonania. Tego typu podejście nie jest biblijną „słabością”, lecz legalizmem, który wymusza poddanie wobec błędnego spojrzenia na kwestię alkoholu. Roszczenia legalistów powinny zostać skorygowane. Nie pijesz wina i piwa? Proszę bardzo, twoja sprawa. I choć Biblia nigdzie nie naucza, że abstynencja jest odpowiedzią na nadużycia – szanuję to. Jednak tego typu osoby powinny porzucić chęć organizowania życia innych i porządkowanie świata wedle własnych oczekiwań, a więc np. tego, że w ich obecności alkohol nie będzie używany. Kimś innym jest słaby brat, który widząc kufel piwa w mojej dłoni mógłby sięgnąć po alkohol i upaść w tej sferze (dlatego w jego obecności powstrzymam się od picia), a kimś innym brat, który mieni się być silnym i w legalistyczny sposób próbuje podporządkować innych własnym zasadom.

2. Jeśli wciąż czujesz się słaby w tej dziedzinie – nie igraj z ogniem. Lepiej nie ruszaj kieliszka lub kufla aniżeli miałbyś doświadczać z tego powodu konfliktu w sumieniu. Biblijną radą na pojawiającą się pokusę niekontrolowanego picia jest ucieczka. Bóg jest uwielbiony poprzez twoje pragnienie prowadzenia czystego życia.

3. Jeśli miałeś lub masz problem z pijaństwem i z jakiś powodów sięgniesz po alkohol, to nie traktuj skosztowania wina lub piwa jako legitymizacji na dalsze picie. Łyk alkoholu w twoich ustach nie jest upadkiem. Jeśli zmagasz się z uzależnieniem od pornografii, to choć pewne nawyki i pory dnia mogą sprzyjać pokusie wejścia na nieodpowiednią stronę, to pamiętaj, że wieczorne korzystanie z internetu w sposób wolny od grzechu jest możliwe. Jeśli z jakiś powodów wszedłeś na pornograficzną stronę – uciekaj! Nie traktuj tego jako przyzwolenia na grzeszną pożądliwość i masturbację. Spróbowałeś niewiele piwa? Zatrzymaj się. Jeszcze nie upadłeś.

4. Wzrost w wierze powinien pociągać za sobą również postęp w podejściu do tej kwestii, Bożych darów i rzeczy stworzonych. Zrozumienie słabszego brata nie oznacza zachęty, by pozostawał słaby. Bóg wzywa nas do dochodzenia ku dojrzałości. Oczywiście musimy być łaskawi, pełni zrozumienia, ponieważ dojrzałość jest kwestią czasu. Powinniśmy modlić się szczególnie o osoby, które potrzebują naszego wsparcia i zrozumienia.

5. Jeśli obecność wina podczas Komunii jest dla ciebie problematyczna, wstrzymaj się z jego piciem. Jednak nie poprzestawaj na tym. Pracuj nad tym, by dochodzić do dojrzałej wiary. Sok zamiast wina jest jakimś wyjściem, lecz nie jest idealną opcją.  Czy jest możliwy zrównoważony stosunek do alkoholu u osoby, która miała problem z pijaństwem? Owszem. Czy jest możliwa wolność u kogoś, kto był uzależniony od pornografii? Owszem. Czy mówiąc to ignorujemy wyzwania tych osób, mechanizmy i cielesne pragnienia utrwalone przez grzeszny nawyk masturbacji ilekroć oczy i ciało wołało: „daj!” ? Nie. Mówiąc to wyznajemy wiarę w moc Bożą, który słowami Pawła oznajmia: „tacy byliście”. Wolność jest możliwa. Uczestnictwo w Komunii w wolności jest możliwe.

6. Kiedy ludzie nadużywają alkoholu i szukają stanu upojenia, zwykle robią to, aby coś ukryć, lub o czymś zapomnieć. Stąd zadajmy sobie (i innym) pytanie o pozostałe grzechy, które zwykle są zaangażowane w picie: lenistwo, rozwiązłość, nieuczciwość, kłamstwa, kradzież, dwulicowość, bałwochwalstwo, rozrzutność itp. Bożkiem może być alkohol, ale zwykle jest nim również egoizm i bożek „ja”, który jest skoncentrowany wyłącznie na sobie, na czym emocjonalnie i finansowo cierpi rodzina. To życie w zwiedzeniu. Nawrócenie z tego grzechu polega na wyznaniu nie tylko pijaństwa, ale i innych grzechów, które pijący ukrywa – zwykle przed najbliższymi oraz kościołem.

7. Niektóre grzechy Bóg osądzi w przyszłości, ale niektóre osądza w historii, obecnie. Kiedy jakiś człowiek sekretnie podbiera pieniądze z kasy swojego szefa może się zdarzyć, że nikt go nie nakryje w ciągu całego jego życia. Taki człowiek stanie przed Bogiem, który wszystko widzi. Zbierzemy to, co zasialiśmy. Jednak niektóre rośliny dojrzewają bardzo szybko.Jeśli ktoś jest uzależniony od alkoholu i nie ma zamiaru odwrócić się od tego grzechu, to sąd spadnie na niego już tu na ziemi: choroby, finansowa ruina, poniszczony charakter, rozbita rodzina, samotność, a nawet śmierć… Przede wszystkim jednak oddzielenie od Boga i wiecznego zbawienia. Nie igraj z ogniem.

8. Jako Kościół z jednej strony mówimy: Zapraszamy cię i chcemy wspierać. Możesz zacząć od nowa. Chrystus jest Bogiem nowego początku. Ale jednocześnie dodajemy: Uznaj swoją duchową ślepotę, wyznaj Jemu swój grzech pijaństwa, ponieważ to, co się dzieje jest jego konsekwencją. Zaangażowałeś się w alkoholowy nałóg? Przykro mi, ale nie jesteś ofiarą! Proszę, zauważ to. Ofiarą twojego nałogu jest twoje otoczenie, twój małżonek, dzieci, współpracownicy... Ofiarą twojego grzechu jest Syn Boży. Jesteś przestępcą Bożego Prawa i oto właśnie doświadczasz Bożego sądu. Odeszła od ciebie żona, a dzieci się zdystansowały? Oto właśnie doświadczasz konsekwencji swojego czynu. Nie jesteś ofiarą i właśnie doświadczasz ciężaru, który się z tym łączy. Bóg cię nie odrzuca, ale proszę cię - przestań w końcu odrzucać Jego wypierając się własnej winy, nazywając grzech – chorobą i zastępując jego wyznanie – terapią. Przestań w końcu mówić: „to nie ja!” i konstruować oczekiwania wobec innych. Przestań w końcu mówić: „to moja choroba!” – tak jakbyś się od kogoś zaraził.

Łaska Boża jest dostępna dla cudzołożnicy, która doświadczyła spotkania z Jezusem. Jest dostępna dla Marii Magdaleny, która została uwolniona od siedmiu demonów. Jest dostępna dla ciebie, jeśli zaangażowałeś się w pijaństwo. Jeśli tego jeszcze nie uczyniłeś – wyznaj swój grzech i przyjmij przebaczenie z Jego rąk. Udaj się pod krzyż. Zacznij od nowa. Jedyną osobą, która jest w stanie przynieść ci wolność jest Jezus Chrystus. Niech ci Bóg błogosławi.