Zwątpienie, które dla Węża w Ogrodzie stało się strategią odciągania człowieka od Boga ("czy naprawdę Bóg powiedział...?") jest we współczesnej kulturze uważane za cnotę, synonim pokory i otwartości. Musisz ustawicznie wątpić i niczego nie być pewnym (poza tym, że to stwierdzenie musisz uznać za dogmat). Taka postawa według współczesnej nauki i filozofii cechuje światłego człowieka.
To nie dziwi.
Dziwi natomiast, że ten sposób myślenia widoczny jest także w seminariach teologicznych oraz w Kościele. Nie definiuj, nie dookreślaj, nie wyjaśniaj, wszak nie możesz być niczego pewnym. Relacje ponad racje. A wszystko to ubrane w szatę pokory, pseudo-pobożności. Nie damy ci jednoznacznych odpowiedzi Słowa. Zostawimy cię z pytaniami, które mają za zadanie zachwiać twoją pewność. Co damy ci w zamian? Napomnienia za twoją klarowność i wyrazistość, więcej niewiadomych, więcej dogmatów mówiących o tym, czego zrozumieć w Bożym Słowie się nie da. A kiedy ty w końcu zamilkniesz ("i to twoje Słowo Boże"), wówczas my zaczniemy mówić o tym, co z Pisma Świętego jest możliwe, a co nie; które wydarzenia biblijne miały miejsce w historii, a które nowoczesna nauka i XIX-wieczna liberalna teologia uznały za niemożliwe.
Pokora jednak powinna iść w parze z nadzieją z Pism, z wiarą w to, że jest ono objawieniem Bożej woli, a nie jej zaciemnieniem. Jezus był wzorem pokory, a jednocześnie nadziei z Pism. Wierzył, że komunikacja na linii Bóg-człowiek jest możliwa ponieważ Bóg objawił nam siebie w Synu (Słowie). Bóg przemówił (Deus Dixit), dlatego dotarcie do odpowiedzi jest możliwe dzięki żywemu Słowu, które nam dał. Ono jest ostre niczym miecz obosieczny (Hbr 4.12). Jest ogniem i młotem kruszącym skały (Jer 23.29). Jest mocą, która powołuje do życia umarłych (Jn 11.43).
W każdej debacie z uczonymi i faryzeuszami Chrystus odwoływał się do Pism mówiąc: "napisano...". Naśladujmy Go zarówno w postawie nacechowanej pokorą, jak i wiarą w to, że Bóg przemówił. Zwątpienie zostawmy Wężowi.