„Zgromadzili
się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi,
którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby
uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało.” – Dz.Ap. 4.27-28
Mamy Wielki Piątek. Dzień, w którym wspominamy
serce naszej wiary śmierć Chrystusa na krzyżu. Powyższy tekst z Dziejów Apostolskich poucza nas, że krzyż nie był przypadkiem. Nie był zakończeniem życia
Jezusa, którym Bóg był zaskoczony. Nie był zakończeniem życia Jezusa, który Bóg
jedynie przewidział. Był zakończeniem życia Jezusa, który Bóg przygotował.
Krzyż był częścią Bożego planu.
Niektórym może się to wydać dziwne. Boży plan? Przez cierpienie Syna, przez śmierć?
Przecież to hańba, odarcie Boga z Jego chwały, to porażka, to
odrzucenie... Nie mieszajmy w to Boga. Bóg taki nie jest. Bóg nie zgodziłby się
na to.
Jeśli mówimy w ten sposób, to twierdzimy tym samym: Bóg na pewno nas aż tak nie kocha.
Nie mów, że On ma coś wspólnego ze śmiercią Jezusa. To „Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi” to uczyniły. Odpowiadamy: Amen, ich wina jest realna i stanęli przed Bożym tronem. Ale jest i druga część tego wersetu: „aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało.”. To trudniejsza część tego urywka, ale równie natchniona.
Nie mów, że On ma coś wspólnego ze śmiercią Jezusa. To „Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi” to uczyniły. Odpowiadamy: Amen, ich wina jest realna i stanęli przed Bożym tronem. Ale jest i druga część tego wersetu: „aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało.”. To trudniejsza część tego urywka, ale równie natchniona.
Biblia naucza, że krzyż to manifestacja Boga w
pełni Jego chwały. Jezus na krzyżu, to nie Bóg ogołocony z bóstwa, obdarty z
bóstwa. Jezus na krzyżu to Bóg w pełni ukazujący swoje bóstwo: w miłości do
grzeszników, w uniżeniu, w byciu cierpiącym sługą. Nie takiego Boga pragnęli Żydzi i nie takiego
Boga pragnie świat. Ale innego nie ma. Bóg, który stworzył świat, Bóg odziany w
chwałę i majestat to Bóg cierpiący za winy tych, których stworzył.
Powyższe wersety Bożego Słowa mówią nam, że
krzyż nie był wypadkiem przy pracy. Ojciec nie był widzem na Golgocie. Kiedy Bóg w Starym Testamencie słowami proroków zapowiada
przyszłość, zapowiada krzyż, to nie mówi jedynie o tym, co sam widzi zanim to
nastąpi, niczym jasnowidze w filmie "Raport Mniejszości". Ojciec nie był kimś w
rodzaju proroka, który odsłania przed nami przyszłość. Śmierć Niewinnego była raczej czymś, co
„Boża ręka i Boży
wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało”. Czyli największa
zbrodnia w historii ludzkości była częścią Bożego planu odkupienia. Krzyż to element Bożego planu i jednocześnie największa
zbrodnia człowieka. Jak to możliwe? Jak to pogodzić? Nie wiem, ale musimy na
tym się zatrzymać ponieważ te prawdy objawia nam Pismo. Boży plan i ludzka
odpowiedzialność. Dwie prawdy, które musimy dostrzegać spoglądając na krzyż.
"Mężowie
izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg
wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez
niego między wami uczynił, jak to sami wiecie, gdy
według powziętego z góry Bożego postanowienia i
planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili" - Dz. Ap 2.22-23
Krzyż miał swoje źródło w powziętym z góry Bożym postanowieniu. A
jednocześnie tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili.
Wasza wina jest realna, nie udawana.
W opisie procesu i skazania Jezusa żydowscy kapłani zdają się kontrolować sytuację. Wszystko wygląda tak, jakby to ich plan się powiódł. Robią właściwie z Jezusem co chcą. Chwytają go - On się nie broni. Stawiają przed Radą Żydowską na pseudoprocesie, następnie zaprowadzają do Heroda, do Piłata... Prawda jest jednak taka, że to Jego plan jest realizowany. On oddaje się w ręce Żydów i pogan, aby podali Mu kielich przygotowany od Ojca.
Jezus wypełnia proroctwa, które jego oprawcy nieświadomie wypełniają:
- o cierpiącym słudze
- o wydaniu Syna Człowieczego w ręce pogan
- o 30 srebrnikach
- losach rzuconych o jego szatę
- o napojeniu octem
- o kości, która nie będzie ułamana
Czytamy opis sądu nad Jezusem, ale jeszcze większy sąd odbywa się tu nad Izraelem, który używa Prawa, aby potępić Prawodawcę. Oskarżają Boga o bluźnierstwo.
Krzyż ma więc dwie strony: ludzki grzech, ale i Boża absolutna kontrola i panowanie nad tym, co się stało. Ojciec ukochał nas tak bardzo, że dał Jedynego Syna, aby umarł za tych, którzy wybrali grzech i nieposłuszeństwo zamiast radość więzi z Nim.
Mamy realny Boży plan i realną ludzką
odpowiedzialność. Nie możemy mówić: Bóg nie miał z krzyżem nic wspólnego ponieważ On chce dla nas tylko tego, co dobre. Owszem
chce. Dlatego krzyż był konieczny. I w naszym życiu też jest konieczny.
Dlaczego? Bo Bóg chce dla nas tego, co dobre, chwalebne, dojrzałe, piękne,
szlachetne, trwałe. Chce abyśmy byli jak Jezus.
KRZYŻE TO NIE PRZESZKODY
KRZYŻE TO NIE PRZESZKODY
Krzyż
przypomina nam, że droga przez pustynię do Kanaanu to też Boża droga. Droga przez burzę, wicher i wzburzone fale na drugi brzeg jeziora
Genezaret ma miejsce z woli Chrystusa. Sam powiedział do uczniów: przepłyńmy
– gdy jeszcze woda była spokojna. Ale wiedział jak ta podróż będzie wyglądała.
Dlatego krzyże w naszym życiu, które mamy brać na siebie – nasze cierpienia
i przeciwności - to nie przeszkody, które nagle się przewracają na naszej
drodze, by nam ją utrudnić. To Boża droga do celu. To Boże
mosty do celu. I paradoksalnie to powinno nam to dodać otuchy, a nie
zniechęcać. Bóg jest tobie najbliższy właśnie wówczas, gdy niesiesz krzyż, gdy
niewinnie cierpisz, gdy niewinnie jesteś oskarżany, obmawiany, fałszywie
osądzany. Bóg nie zostawia nas w takich momentach. Jezus był z uczniami, gdy
byli strwożeni na łodzi. Bóg był z Izraelem gdy szli przez pustynię. To nie
była samotna tułaczka. To była Boża droga według Bożej mapy.
To nam czasami brakuje wiary i wołamy przeciwko Bogu w takich
chwilach. Bóg odpowiada wówczas niczym apostołom: „Nie lękajcie się. Jeszcze
wiary nie macie?” Pociecha w obliczu krzyża, która brzmi: „Bóg z tym nie ma nic wspólnego” to
ateizm w praktyce. Gdybyśmy powiedzieli to Marii stojącej pod krzyżem –
powiedzielibyśmy jedną z największych herezji, ale i przy okazji coś, co
prowadzi do rozpaczy, a nie nadziei. Bo jeśli Bóg nie ma nic wspólnego z naszym
bólem, chorobami, śmiercią, to oznacza, że odsuwamy go od nas. Jeśli Bóg nie ma
nic wspólnego z krzyżem, to jest on wyrazem nie Bożej miłości, ale Bożego braku
kontroli nad tym, co się stało.
O dziele Jezusa czytamy:
"Bo
przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama. Dlatego
musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i
wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A
że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby
przechodzą. Przeto, bracia święci, współuczestnicy powołania niebieskiego, zważcie na
Jezusa, posłańca i arcykapłana naszego wyznania, wiernego
temu, który go ustanowił, jak i Mojżesz był wierny w całym domu Bożym. – Hbr
2.14-3.3
Przechodzisz przez próby i cierpienie? Spójrz na tego, który sam przez
nie przeszedł. Kiedy cierpisz, to nie jest tak, że Boga w tym nie ma, a Szatan urządza
sobie igrzyska w twoim życiu. Jest odwrotnie. Kiedy niewinnie cierpisz, to jest
ten moment, kiedy Bóg jest najbliżej Ciebie. To jest ten moment, kiedy masz
przywilej upodabniać się do Jezusa najbardziej jak można w tym życiu. Jezus
widzi i rozumie twoje próby, cierpienie ponieważ sam przeszedł przez cierpienie
i próby.
KRZYŻ JEST ZWYCIĘSTWEM, NIE CHWILOWĄ PORAŻKĄ
Krzyż to miejsce cierpienia, ale i nadziei, że po
nocy przychodzi dzień, a po zimie, wiosna. Krzyż to zapowiedź zmartwychwstania.
Jezus zapowiadał śmierć, ale i zmartwychwstanie. Nie patrzymy na krzyż ze
smutkiem. Patrzymy na krzyż jako Boże narzędzie zwycięstwa.
Tak,
powinien ogarniać nas smutek, gdy myślimy, że to nie gwoździe przybiły Jezusa,
lecz nasz grzech. Powinniśmy smucić się z powodu tego, że przyczyniliśmy się do
tego, iż kara za grzech spadła na Chrystusa i cierpiał niewinnie. Jednak krzyż to Boże zwycięstwo, a nie trzydniowa porażka. Dlatego
diabeł próbował odwieść Jezusa od krzyża. Dlaczego? Bo wiedział, że krzyż oznacza
klęskę królestwa ciemności.
Nie jest tak, że diabeł zacierał ręce, gdy Jezus wisiał na
krzyżu. To nie diabeł wówczas triumfował. Jego łeb został wówczas zmiażdżony, a Chrystus rzekł: Wykonało się!
Pan Jezus napomniał Piotra gdy ten próbował odwieść Go od śmierci:
Pan Jezus napomniał Piotra gdy ten próbował odwieść Go od śmierci:
"Od
tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do
Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że
musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. A
Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą,
Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A
On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź
precz ode mnie, szatanie!
Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie". Mt 16.21-23
To samo Jezus
mówił Szatanowi gdy ten kusił go na pustyni. Idź precz! Kiedy później
Jezus się trwożył i toczył bój w modlitwie w Getsemane również walczył nie
tylko ze swoim strachem, ale i szatanem. Szatan kusił Jezusa, by właśnie ominął
krzyż, nie pił z kielicha, który mu dał Ojciec. I to wciąż jest jego kuszenie
względem nas: pójdź na skróty, ulżyj sobie, upuść swój krzyż, ile jeszcze
będziesz go niósł?