"W owym czasie przystąpili uczniowie do Jezusa, pytając: Kto też jest największy w Królestwie Niebios? A On, przywoławszy dziecię, postawił je wśród nich i rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios. Kto się więc uniży jak to dziecię, ten jest największy w Królestwie Niebios. A kto przyjmie jedno takie dziecię w imię moje, mnie przyjmuje". - Ew. Mateusza 18.1-5
Niekiedy słyszę pytanie: "Dlaczego w waszym Kościele również chrzcicie niemowlęta i małe dzieci? Dorosłych - to rozumiem, wszak są świadomi, odpowiedzialni i podejmują własną decyzję. Ale dzieci?! Dlaczego dzieci?! Wszystko fajnie, wszystko zniosę, tylko te dzieci...!"
Powyższe słowa Jezusa zakładają coś odwrotnego. Najwięksi w Królestwie to właśnie ci najmniejsi, niezauważani, odsuwani, pomijani. Nie dlatego, że są bezgrzeszni. Każdy z nas jest obarczony grzechem naszego ojca Adama już od poczęcia (Psalm 51.7). Każdy z nas, włączając w to dzieci, potrzebuje nowego narodzenia. Jezus wskazuje jednak na dziecko jako przykład tego, co uniżone, a więc największe z Królestwie Niebios. Największym według Bożej ekonomii nie jest największy teolog, najwspanialszy kaznodzieja, najbardziej troskliwy pastor. Jezus postawił przed uczniami dziecię mówiąc im, by spoglądając na nie nauczyli się czegoś o wierze i postawie uczestnika Królestwa. Nie postawił przed dziećmi - uczniów mówiąc: jeśli nie staniecie się jak oni, nie możecie być moimi uczniami i wejść do Królestwa. Uczynił dokładnie odwrotnie.
Musimy się stać jak dzieci. Dlaczego? Ponieważ do nich należy Królestwo Boże. Nie należy w naturalny sposób ponieważ i one zgrzeszyły w Adamie i zasługują na Boży sąd. Należy jako dar łaski, która manifestuje się w życiu tych, którzy są niezauważani, odsuwani. Manifestuje się w dziecięcym uniżeniu.
W oczach świata istnieje wiele powodów, dla których otwarcie drzwi dla ludzi bez odpowiednich dokumentów przez hojnego Gospodarza jest skandalem. Takim skandalem było przyjęcie do Królestwa mieszkańców Niniwy, a po Pięćdziesiątnicy Samarytan i pogan; takim skandalem bywa obecnie przyjęcie do Królestwa chrześcijan z innych denominacji, a także ssących i niemowląt (Psalm 8.3).
Właściwe pytanie nie brzmi więc: dlaczego dzieci? Znając Boże serce i słowa Jezusa powinniśmy już to rozumieć. Pytanie brzmi: dlaczego dorośli?! To jest prawdziwy problem! Pismo Święte odpowiada: dorośli zostaną dopuszczeni Królestwa (oraz do chrztu) pod jednym wszakże warunkiem - jeśli staną się jak dzieci. Każdy chrzest jest chrztem niemowlęcia - niemowlęcia w wierze. Jeśli zabiegasz o Boży dar chrztu ponieważ coś posiadłeś, coś zrozumiałeś, coś wyznałeś, w coś uwierzyłeś - powstrzymaj się od niego. Chrzest to nie nagroda, ani symbol zbawienia z uczynków. Musisz stać się jak dziecko: w pełni zależny od Bożej łaski, Jego opieki i zmiłowania.
Dlaczego zatem dopuszczamy do chrztu dorosłych (nieochrzczonych wcześniej)? Cóż, jeśli z Bożej łaski stali się jak dzieci, jeśli szczerą, dziecięcą wiarą przylgnęli do Chrystusa, to za ich przykładem - mogą. Ewangelia jest Dobrą Nowiną również dla dorosłych. Nie tylko ssący i niemowlęta chwalą Boga, nie tylko dzieci są uczestnikami Królestwa. Jest również nadzieja dla mężczyzn oraz kobiet! A jest nią zmartwychwstały Chrystus!