Temat alkoholu w środowiskach ewangelicznych jest zawsze drażliwy. Bynajmniej nie dlatego, że Biblia jest w tym temacie dwuznaczna. Istnieją dwa powody podejrzliwości w tym względzie. Po pierwsze: na nasze podejście do kwestii picia alkoholu nanosimy własne lub cudze doświadczenia, zwykle przykre, wstydliwe lub grzeszne. Po drugie: nasz pogląd jest kształtowany przez niebiblijną definicję duchowości obecną również w środowiskach chrześcijańskich, która bliższa jest gnostyckiemu lub dalekowschodniemu podejściu do tego, co fizyczne i materialne aniżeli biblijemu nauczaniu.
W obu przypadkach (doświadczenie + definicja duchowości) mamy odwołanie do obcego autorytetu. Czytelnikom, którzy chcieliby poznać solidne, biblijne nauczanie w kwestii użycia i przeznaczenia alkoholu zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie gorąco polecam artykuł prezbiteriańskiego pastora Jeffreya Meyersa pt. „O winie i piwie”. Osobiście nie znalazłem lepszego i bardziej rzetelnego opracowania na ten temat w formie zwięzłego artykułu. Myślę, że powinieneś od niego zacząć, zanim będziesz czytał dalej.
Stanowisko Pisma Świętego w kwestii spożywania alkoholu
jest klarowne. I nie odbiega od zasad na temat używania i nadużywania innych
rzeczy: jedzenia, słuchania muzyki, seksu, chodzenia do kina czy oglądania
sportu. W skrócie można je streścić następująco: wino (alkohol) jest dobrym
Bożym darem. Zostało dane człowiekowi, by aby rozweselało i
pokrzepiało serce, przynosiło odpoczynek po trudzie pracy oraz wzmacniało więzi
(m.in. dlatego jest elementem Wieczerzy Pańskiej, a także wszelkich zabaw i
spotkań integracyjnych). Umiejętne korzystanie z Bożych darów jest świadectwem dla świata, jest
opowiadaniem o tym, kim jest Bóg i jaka powinna być nasza odpowiedź na Jego
łaskę. Nasze świadectwo w podejściu do spożywania alkoholu powinno uwzględniać:
- odpowiednią ilość (pijaństwo jest grzechem)
- odpowiedni kontekst (np. pub, po pracy, przy okazji świąt lub niedzielnego obiadu)
- odpowiednią ilość (pijaństwo jest grzechem)
- odpowiedni kontekst (np. pub, po pracy, przy okazji świąt lub niedzielnego obiadu)
- we wspólnocie (budując więzi)
- z
wdzięcznością
Wszystkie te elementy są widoczne w służbie Chrystusa i
sposobie w jaki używał alkoholu. Odpowiednia ilość, kontekst, wspólnota i
wdzięczność. Nadużycia polegają na porzuceniu
tych czterech elementów, a więc: bez umiaru, bez dbałości gdzie i kiedy, w
samotności, by za pomocą „znieczulacza” zatopić troski.
Biblia nie potępia picia alkoholu.
Potępia pijaństwo. Wino jest od Boga. Pijaństwo od diabła. Marcin Luter
powiedział: „Nie sądź, że walka z nadużyciami polega na niszczeniu tego,
co nadużywane. Bywa, że ludzie źle się obchodzą z winem i kobietami. Czy
dlatego mamy zlikwidować kobiety? Są tacy, co oddają cześć słońcu i gwiazdom.
Czy dlatego mamy je zdjąć z nieba?”. Biblijną odpowiedzią na nadużycia nigdy nie jest zakaz
użycia. Nie sprzeciwiamy się seksowi z powodu nadużyć z nim związanych. Mówimy
raczej, że nawrócenie oznacza zerwanie z grzechem rozwiązłości i radość płynącą
z pożycia w małżeńskiej sypialni. Nie sprzeciwiamy się piciu wina. Mówimy
raczej, że nawrócenie oznacza zerwanie z grzechem pijaństwa i radość płynącą ze
wspólnego jedzenia i picia przy Stole Pańskim, a także w innych kontekstach
(podczas wesela, spotkania z przyjaciółmi po pracy itp.).
Sam Bóg opisany
jest jako właściciel Winnicy (Mt 21.33-46). Doskonały i bezgrzeszny
Bóg-Człowiek (w którego ślady mamy wstępować) nie tylko dostarczył dobre wino
podczas wesela w Kanie Galilejskiej (Jn 2.1-12), lecz również sam je spożywał
(Łk 7.33-34) przez co był oskarżany o bycie „żarłokiem i pijakiem”. Zbawienie
jest zilustrowane przez wielką ucztę weselną. We wzorcowym sakramentalnym
posiłku, który nakazał nam spożywać w Kościele dał uczniom chleb i wino.
Wyolbrzymianie
roli alkoholu jako wroga chrześcijan jest zbytnim skupianiem się na nim. Biblia
nigdzie nie zachęca nas, byśmy poświęcali naszą uwagę na walkę z alkoholem z
powodu nieodpowiedniego użycia go. W skrajnych sytuacjach może to zahaczać o
grzech bałwochwalstwa. Ani Stary, ani Nowy Testament nie popierają
prohibicji jako sposobu walki z nadużywaniem alkoholu. Oba wyraźnie rozróżniają
między spożywaniem i nadużywaniem alkoholu. Prohibicjoniści i abstynenci
potępiają spożywanie alkoholu na podstawie przypadków nadużycia alkoholu.
Biblia nigdy tego nie czyni.
Alkohol w kościele
W naszym kościele alkohol (wino) jest
obecny co tydzień na Stole Pańskim podczas nabożeństwa, ale i na innych
stołach w odpowiednim kontekście, np. podczas niedzielnych obiadów, spotkań z przyjaciółmi, rodziną lub
niektórych spotkań mężczyzn (np. w pubie) jeśli akurat chcemy porozmawiać przy piwie.
Oczywiście uwzględniając to, kim są zaproszone osoby. Wstrzymujemy się od picia
w sytuacji, o której pisze Apostoł Paweł, a więc gdyby obecność alkoholu miała przyprawić o upadek słabszych braci.
"Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina ani nic
takiego, co by twego brata przyprawiło o upadek. Przekonanie, jakie masz, zachowaj dla
siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co
uważa za dobre". – List do Rzymian 14.21-22
"A tak, grzesząc przeciwko braciom i obrażając ich słabe
sumienie, grzeszycie przeciwko Chrystusowi. Przeto,
jeśli pokarm gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, abym brata mego
nie zgorszył". – 1 List do Koryntian 8.12-13
Jeśli organizuję przyjęcie, na które zapraszam słabego
brata, to tym samym powinienem uwzględnić jego słabości, sugestie i wyzwania,
które wiążą się z obecnością alkoholu (lub mięsa) na stole. Zwykle oznacza to brak
alkoholu. Oczywiście słabsi bracia nie powinni udawać się do miejsc, o których
wiedzą, że serwowany tam alkohol będzie powodował w nich konflikt sumienia lub
pokusę niekontrolowanego picia. Ich słabość nie powinna być misyjna. Nie
powinna być narzędziem czynienia silnych – abstynentami. Słabsi bracia powinni
być otoczeni wsparciem i pomocną radą silniejszych w wierze, którzy wsparliby
ich w podążaniu do bycia silnym bratem. Któż nie chciałby dojrzewać?
Bycie słabszym bratem nie jest
grzechem. Jest ograniczeniem, które silniejsi bracia powinni rozpoznawać z
miłością i troską braterską. Grzechem nie jest słabość. Grzechem jest obecny
również w chrześcijańskich kręgach legalizm. Słaby brat mówi: Nie
chcę wypić wina ponieważ to naraża mnie na poważne zmaganie się z pokusą i mogę
jej ulec pijąc bez umiaru lub pijąc bez przekonania, że jest to dobre. Legalistyczny brat mówi natomiast: Skoro
ja nie piję wina, to nikt nie powinien tego robić!
Słabość jest elementem
różnorodności w kościele Chrystusa. Legalizm jest elementem grzechu i
oskarżycielstwa w kościele Chrystusa. Słabość była cechą niektórych nawróconych
pogan. Legalizm był cechą faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy ludzkimi
nakazami wiązali sumienia innych. Stawiali własną tradycję ponad Boże Słowo.
Legalista wyjaśniając swoje stanowisko podejmuje się trudnej gimnastyki. Tam,
gdzie Biblia mówi w pozytywny sposób o „winie”, legalista twierdzi, że nie
odnosi się to do sfermentowanego napoju alkoholowego, lecz do soku winogronowego. Z drugiej
strony, tam gdzie Biblia potępia „wino” - odnosi to do sfermentowanego
napoju alkoholowego. Kiedy legalista napomina brata z piwem w ręku wysuwając oskarżenie, że
chrześcijaninowi nie wolno pić piwa, wówczas jedną z biblijnych reakcji jest
wzniesienie toastu: Boże, dzięki za tego brata! Dzięki Ci za świat i za
legalistów w świecie! Pismo Święte nie zachęca nas do
rezygnacji z dobrych darów, abyśmy uniknęli oburzenia legalistów. Jezus nie
unikał zrywania kłosów i uzdrawiania w sabat mimo iż dobrze wiedział jakie
spowoduje to reakcje u faryzeuszy.
„Niechże was tedy
nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu
księżyca bądź sabatu”. – List do Kolosan 2.16
Nie powinniśmy klękać przed
oczekiwaniami kogokolwiek, kto ma problem z chrześcijańską wolnością z powodu
pokarmu i napoju. Oskarżycielski fundamentalista nie jest słabszym bratem.
Wręcz przeciwnie, uważa się za silnego brata. Twoja wolność nie będzie dla
niego powodem grzechu lecz osądu.
Kiedy natomiast słabszy brat
przychodzi i mówi: Nie chcę pić piwa – wówczas silniejszy brat, zgodnie
z przykazaniem miłości, powinien odpowiedzieć: Nie ma sprawy. Nie będę cię
nawet do tego namawiał. Czy również piwo na moim stoliku byłoby dla ciebie
problematyczne? Jeśli tak, to zamówię Sprite.
Słabszy brat to nie legalista. Niekiedy może na takiego
wyglądać, ponieważ również coś sobie odmawia, jednak robi to z zupełnie innych
powodów aniżeli kościelny faryzeusz. Słabszy brat nie wiąże swoimi
słabościami sumień innych. Nie formułuje oskarżycielskich komentarzy, nie
chwyta za klawiaturę, by uderzyć komentarzem o „znakach czasu” i letnim
chrześcijaństwie. Nie czyni lampki wina narzędziem podziału na cielesnych i
duchowych chrześcijan.
Silny i słaby brat
Apostoł Paweł naucza, że silny
chrześcijanin wierzy, że może jeść mięso i pić wino. Podczas gdy słabszy brat
uważa, że może jeść warzywa i być abstynentem. (Rzym 14.1-4; 14.20-22). Apostoł
odpowiada: Zostań przy swoim. Niech w waszych relacjach rządzi miłość. Nie
osądzajcie siebie nawzajem. I to jest zasada, która podąża w dwie strony, nie
w jedną. Jeśli jesz mięso i pijesz wino – nie osądzaj wegetarianina lub
abstynenta jako dziwaka. Nie pogardzaj nimi. Jeśli jesteś wegetarianinem lub
abstynentem – nie osądzaj tych, którzy jedzą mięso lub piją wino jako
cielesnych i nieduchowych. Nie osądzaj człowieka za coś, za co Bóg go nie
osądza. Je mięso i pije whisky? Zostaw go. Nie je mięsa i pije jedynie z sok z
wyciskanych owoców? Zostaw go. Jeśli Bóg go przyjął, to kimże jesteś, że go
osądzasz?
„A słabego w
wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. Jeden wierzy, że może jeść wszystko,
słaby zaś jarzynę jada. Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a
kto nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego
sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma
moc podtrzymać go”. - List do Rzymian 14.1-4
Dwóch mężczyzn siedzi przy stole.
Jeden pije ciemnego Guinessa, drugi sok pomarańczowy. Obaj osądzają się
wzajemnie. Pierwszy myśli: Co za mięczak! Muszę mu pokazać jak pije
prawdziwy facet! Drugi myśli: Co za żałosny człowiek, chodzący w ciele.
Muszę mu pokazać na czym polega uświęcenie. Obaj zachowują się w cielesny
sposób, niczym sędziowie, nadzorcy nad ludźmi, nad którymi nie mają żadnego
autorytetu. Perfidia samosprawiedliwości i wzajemnych oskarżeń polega na tym,
że lubimy stawiać własne standardy ponad Bożymi. Apostoł Paweł tłumaczy: ten
człowiek należy do Boga, nie do nas. I skoro Bóg jest Jego Panem, to nie ty
jesteś od ustanawiania poprzeczek dla innych. Bóg jest po Jego stronie. Ty
niekoniecznie. Dlatego zostaw cudzego sługę w spokoju.
Ciężko nam przejść obojętnie wobec
takich rzeczy ponieważ jako chrześcijanie jesteśmy wyczuleni na szukanie prawdy
i podążanie za prawdą. Co więc jest prawdą w temacie picia alkoholu? Apostoł
odpowiada: Miłość. Twoje serce, a nie twój żołądek. Silniejszy brat nie ma
gardzić słabszym, a słabszy nie ma osądzać silniejszego. Dlaczego? Dlatego, że „Królestwo Boże,
to nie pokarm i napój, lecz
sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym” - List do Rzymian 14.17
Apostoł Paweł w 14 rozdziale Listu
do Rzymian mówi o silniejszym i słabszym bracie, nie zaś o bracie „A” i
bracie „B”. Wprowadza więc pewne rozróżnienie pomiędzy nimi używając dwóch
czasowników dotyczących tego, czego owi bracia nie powinni robić. Każdy z nich
ma inne wyzwania. Ten, który jest silny – zwykle pogardza, patrzy z góry na
tego, który lubi się splątywać różnymi niepotrzebnymi przepisami. I pogardzając
nim łamie przykazanie miłości. Ten, który jest słaby – osądza silniejszego
brata i robi to według własnych standardów stawiając je ponad Bożymi. Żaden nie
przyjmuje tego drugiego, ale w różny sposób. Jeden pogardza. Drugi osądza.
Apostoł Paweł rozwiązując ten konflikt nie daje recepty: rozejdźcie się, nie
interesujcie się sobą. Mówi raczej: nie interesuj się zawartością jego talerza
i szklanki jeśli twoje powody nie są ekumeniczne. Bóg nie ma problemu z
różnicami w jadłospisie.
Fałszywa
teologia
Fałszywa teologia mówi, że diabeł
zamieszkuje na dnie kufla z piwem, które jest znakiem rozpoznawczym stołu
demonów. Biblia naucza, że przyczyną grzechu jest ludzkie serce. Człowiek już
od upadku w grzech w Ogrodzie Eden ma tendencję do zrzucania odpowiedzialności
za grzech na obiekty nieożywione. Obwiniamy komputery za pornografię, pieniądze
za chciwość, pistolety za przestępstwa i alkohol za pijaństwo. O dziwo, jeszcze
nie oskarżamy samochody za wypadki na drogach, a zapałki za pożary, choć dekonstruktorzy
rodziny już obwiniają instytucję małżeństwa za rozwody.
Jednak to nie dana rzecz popełnia grzech. Siedliskiem zła nie
jest kufel z piwem lub szybkie łącze internetowe, lecz ludzkie serce. To nie
rzecz produkuje w nas grzech. To raczej grzech w człowieku szuka danej rzeczy,
by się uzewnętrznić. I gdy tylko zechce zawsze ją znajdzie. Nawet po 2 w nocy.
Po czyjej stronie jest racja?
Odsuwając pokarm i napój jako
linie podziałów między chrześcijanami Apostoł Paweł nie staje się w ten sposób
relatywistą. Nie pisze, że żaden z braci nie ma racji. Nie bez przyczyny mówi o
silnym i słabym. Silny wierzy, że może jeść mięso i pić wino. Jest
nazywany „silnym” ponieważ ma rację. Słaby ma z tym opór. Dlatego jest słaby. Apostoł nie mówi, że każda
decyzja chrześcijanina jest tak samo dobra jak inna, nie każde przekonanie
chrześcijanina jest tak samo dobre, jak inne. Nie każdy samochód jest tak samo
dobry, nie każda forma edukacji jest tak samo dobra, nie każde jedzenie jest
tak samo dobre.
Silniejszy
brat ma rację. Dlatego jest silniejszy. Ale jeśli z tego powodu weźmie do ręki
Biblię i uderzy nią w głowę brata wegetarianina lub brata abstynenta z
oskarżeniem: „Widzisz? Jesteś słabszym bratem, mięczaku! Ja mam rację!” - to ów
silniejszy brat nie jest silniejszym bratem. Jest głupszym bratem. Ma rację w
temacie wina i piwa, ale nie ma racji we wszystkim innym. W kościele to miłość wzajemna ma być regulatorem we
wszystkich naszych rozmowach, sporach i dyskusjach. Ktoś kiedyś mnie zapytał: -
Czy wierzycie w ewolucję? Odpowiedziałem: nie. Mój rozmówca kontynuował: - Co
więc zrobiłbyś z członkiem waszego kościoła, który wierzy w ewolucję? Kochałbym
go.
Co robię z ludźmi, którzy
komunikują mi swoje alkoholowe wyzwania. Kocham ich jako słabszych braci. Nie
piję z nimi i przy nich. Co zrobiłbym z kimś, kto uważa picie piwa za grzech?
Kochałbym go jako legalistę. I wzniósłbym za niego toast.
Żywieniowi imperialiści
Temat jedzenia i picia jest podstawowym problemem pewnego rodzaju ludzi, którzy z zawartości talerza szklanki robią religię lub mają w zwyczaju pogardzanie tymi, którzy nie podzielają ich przekonań. Żywieniowi imperialiści mówią: Musisz jeść i pić to, co my. Robienie z pokarmu i napoju przekonań światopoglądowych to cecha pogańskich kultów. Wiele kultów uważa picie alkoholu, herbaty lub kawy za czynności sprzeczne z Bożą (lub bożą) wolą. To cielesna religia. Jeśli ktoś szuka powodów do tego, by poczuć, że spełnia wolę Bożą, gdyż coś pije lub nie pije, to najzwyczajniej pomylił religie. Jest wiele religii, dla których pokarm i napój to drzwi do Królestwa. Bóg tego nie robi (Mk 7.19).
Żywieniowi imperialiści
Temat jedzenia i picia jest podstawowym problemem pewnego rodzaju ludzi, którzy z zawartości talerza szklanki robią religię lub mają w zwyczaju pogardzanie tymi, którzy nie podzielają ich przekonań. Żywieniowi imperialiści mówią: Musisz jeść i pić to, co my. Robienie z pokarmu i napoju przekonań światopoglądowych to cecha pogańskich kultów. Wiele kultów uważa picie alkoholu, herbaty lub kawy za czynności sprzeczne z Bożą (lub bożą) wolą. To cielesna religia. Jeśli ktoś szuka powodów do tego, by poczuć, że spełnia wolę Bożą, gdyż coś pije lub nie pije, to najzwyczajniej pomylił religie. Jest wiele religii, dla których pokarm i napój to drzwi do Królestwa. Bóg tego nie robi (Mk 7.19).
Ludzie mają wielkie pragnienie,
aby Bóg dbał o to, co inni jedzą i piją. Problem w tym, że Trójjedyny Bóg
odpowiada: nie dbam o to. I w Piśmie Świętym daje nam do zrozumienia, że bekon
jest dobry, ostrygi są w porządku, kiełki pszenicy są bardzo dobre, kukurydza
jest OK., piwo jest smaczne, ciastka z lukrem są dozwolone, podobnie jak likier Amaretto, wino z Washington Estate, placki z syropem klonowym, bigos, szkocka z lodem, kaczka
ze śliwkami, brzoskwinie w puszce, słonecznik prażony, ryba smażona, frytki
smażone w głębokim oleju...
Masz dość tej obrazoburczej
listy? Od dziś jestem wrogiem numer jeden wszystkich frutarian.
Człowiek pyta Boga: - Mogę się napić? – Tak, proszę! Spróbuj francuskie Bordeaux. Polecam też American Ale. – Naprawdę?! Mówili mi o Tobie, że jesteś inny. Zacząłem jeść mięso po dwóch latach wegetarianizmu, po tym, gdy przeczytałem w Piśmie Świętym, że Pan Bóg otwiera przede mną ręce w geście hojności i że nie ma na dole małego druczku: tylko owoce i ryby! Zacząłem pić piwo po kilku miesiącach obaw nabytych wskutek kontaktu z fundamentalistycznym chrześcijaństwem. Było to wyzwalające doświadczenie. Bóg nie pyta z surowym wzrokiem: Hej, naprawdę to pijesz?! Pyta: Hej, podzieliłeś się chociaż?!
Człowiek pyta Boga: - Mogę się napić? – Tak, proszę! Spróbuj francuskie Bordeaux. Polecam też American Ale. – Naprawdę?! Mówili mi o Tobie, że jesteś inny. Zacząłem jeść mięso po dwóch latach wegetarianizmu, po tym, gdy przeczytałem w Piśmie Świętym, że Pan Bóg otwiera przede mną ręce w geście hojności i że nie ma na dole małego druczku: tylko owoce i ryby! Zacząłem pić piwo po kilku miesiącach obaw nabytych wskutek kontaktu z fundamentalistycznym chrześcijaństwem. Było to wyzwalające doświadczenie. Bóg nie pyta z surowym wzrokiem: Hej, naprawdę to pijesz?! Pyta: Hej, podzieliłeś się chociaż?!
Świadectwo uczniostwa
Wieczerza Pańska (Komunia) wskazuje na to,
co jest przez Boga akceptowane. Uczy nas, że wino i chleb są dobre. Kościół
niejednokrotnie grzeszył odrzucając to, co Bóg dał człowiekowi, np. odrzucił
małżeństwo duchownych jako wykluczające połączenie radości posiadania rodziny z
powołaniem służbie Bogu w kościele, wzgardził winem uważając je za złe,
nieczyste i niszczące. Z powodów praktycznych odsunął je również od wiernych
podczas Komunii lub zastąpił sokiem winogronowym.
Zadaniem Kościoła jest bycie
nauczycielem narodów (Mt 28.18-20). Mamy je czynić uczniami Chrystusa. Uczniostwo nie
ogranicza się jedynie do przyjęcia chrztu oraz tego jak, ile się modlimy i
czytamy Biblię. Przejawia się ono w tym, jak pracujemy, jak odpoczywamy, jak
mówimy, jak wychowujemy dzieci, jak przebaczamy, jak jemy i pijemy itd. Podejście do jedzenia i picia
jest świadectwem naszej wiary w kulturze, która gardzi Bożymi darami bądź to
poprzez nadużywanie, bądź odrzucenie ich. Księga Koheleta naucza o różnicy pomiędzy
głupcem, a mądrym, która przejawia się m.in. w podejściu do dobrych Bożych
darów w świecie, który jest jak mgła – szybko przemija i nie mamy nad nim
kontroli. Jaka jest konkluzja Salomona?
„Bo cóż pozostaje człowiekowi z całego jego trudu i
porywów jego serca, którymi się trudzi pod słońcem, skoro całe jego życie jest tylko
cierpieniem, a jego zajęcia zmartwieniem i nawet w nocy jego serce nie zaznaje
spokoju? To również jest marnością. Nie ma nic lepszego
dla człowieka jak to, żeby jeść i pić, i w tym upatrywać przyjemność w swoim
trudzie. Lecz stwierdziłem, że również to pochodzi z ręki Bożej. Bo kto może jeść i kto używać bez
niego? (Koheleta 2.22-25)
Raduj się Bożym światem, ale pamiętaj o
Bogu. Pamiętaj od kogo to wszystko masz i dokąd zmierzasz. Raduj się dobrym
winem i pieczoną kaczką, hojnie dziel się swoimi dobrami z bliźnimi ogłaszając
w ten sposób: Pan jest dobry. Jedynie On przynosi prawdziwą sytość. A
kontekstem tej sytości jest pojednanie z Nim przez wiarę w Chrystusa.
Mądrość i miłość idą razem
Mądrość i miłość idą razem. Jeśli jeden kocha drugiego,
wówczas różnica zdań jest do opanowania i nie jest problemem. Im mniej jesteśmy
w stanie utrzymać na wodzy wojowniczy rydwan, tym większe prawdopodobieństwo,
że nie jest to żadna mądrość. Przyjmujmy innych, tak jak Jezus przyjął nas.
Przed nawróceniem nie byliśmy słabszymi lub silniejszymi braćmi. Byliśmy w
zupełnie innej rodzinie, upadłego Adama. To co nas zbawia, ratuje, przyciąga do
Jezusa to fakt, że On nas – dziwnych i grzesznych ludzi – ukochał, umarł za nas
i przyjął do Siebie. Dlatego i my przyjmujmy w miłości innych.