Wielu ludzi traktuje wyniki wyborów prezydenckich w USA nieomal jak wybory nowego Mesjasza, który rozwiąże problemy współczesnego świata. I choć daleki jestem od lekceważenia przestrzeni społeczno-politycznej, to wciąż musimy pamiętać, że pierwsze przykazanie Dekalogu jest częścią chrześcijańskiego kanonu natchnionych pism.
Tam gdzie maleje wiara w Boga, tam rośnie wiara w człowieka i boga-państwo. Dlatego tak wielu ludzi jest bardziej zaabsorbowanych tym, co mówią politycy w mediach niż Bóg w Piśmie Świętym. Mają więcej wiary to, że ich problemy skuteczniej rozwiąże prezydent i rząd niż Chrystus. Dlatego ich główną tożsamością staje się bycie "prawicowcem", "lewicowcem", "konserwatystą", "liberałem", a nie chrześcijaninem, Bożym dzieckiem.
Polityka jednak nie rozwiąże naszych problemów ponieważ to właśnie obecna polityka jest jednym z naszych największych problemów. To nie państwo wyznacza miejsce dla Chrystusa. To Chrystus wyznacza jaką rolę w Jego planach ma państwo.