Prof. Joanna Senyszyn przed majową debatą ze mną nt. aborcji rozdała wszystkim uczestnikom spotkania promocyjne długopisy ze swoim nazwiskiem i adresem bloga. Mnie również go wręczyła. Oczywiście chętnie go przyjąłem i podziękowałem. Długopisów nigdy nadmiar.
Natrafiłem na niego w moim plecaku w ostatnią Niedzielę przed nabożeństwem. Nie, nie połamałem go, nie podeptałem, nie wyrzuciłem, nie przeżegnałem się w geście ochrony i nie oczyściłem rąk w wodzie święconej. Z radością i wdzięcznością użyłem go zapisując na rozpisce nabożeństwa intencje do modlitwy, które przynieśliśmy później Bogu w naszych prośbach.
Cóż, nawet tuszu z długopisu samego diabła nie zamierzam mu oddawać i marnować, a co dopiero z długopisu Joanny Senyszyn.
Wniosek z tego taki, że Pan Bóg może użyć nawet zwolenniczki prawa do zabijania dzieci do 9 miesiąca życia i jej długopisu dla dobrej sprawy. Dziękuję Pani Profesor za pomocne narzędzie w szerzeniu Bożego Królestwa. Modlę się również o Pani zdrowie oraz wiarę i duchową pomyślność w wiecznym wymiarze.
Gdyby więcej partii chciało nam ofiarować długopisy ze swoim logo - chętnie przyjmiemy. Niech służą dobrej sprawie. Nie zapomnimy pomodlić się i o was. Wiem, że tego potrzebujecie.