Warszawski i gdański marsz zorganizowany przez tzw. Komitet Obrony Demokracji to procesja oznajmiająca "nie ma boga ponad Demosem". Za niego jesteśmy gotowi wyjść z kapci w grudniowy dzień i przenieść naszą wiarę z ciepłych living roomów na ulicę.
Osobiście mam nic przeciwko obronie mechanizmów demokracji. Brońmy ich. Mam jednak zawsze coś przeciwko obłudnej wierze - czy to w Chrystusa, czy to w Allacha czy to w Demosa. Jeśli bronisz swojego kraju przed obaleniem władzy tego ostatniego, to broń wpływu swojego boga nie tylko przed obecną władzą. Broń go przed *każdą* władzą. Bo jeśli nie przeszkadzało Ci roztrzaskiwanie głowy Demosa przez ostatnie 8 lat, to twoja wiara w niego jest martwa, obłudna. I wszyscy widzą, że nie w obronie demokracji występujesz, lecz w obronie własnych politycznych interesików.