A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów. Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada. Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go. - Rzymian 14.1-4
W Kościele zdarza nam się mylić tzw. "słabych" braci (Rzym 14.1-4), tj. tych, którzy nie jedzą mięsa lub nie piją alkoholu z legalistami.
Jak odróżnić jednych i drugich?
- Legalista mówi: Nie wolno ci jeść mięsa. To grzech. Nie wolno ci pić alkoholu. To grzech.
- Słabszy brat mówi: Nie jem mięsa. Nie piję wina. Uważam, że nie jest to dobre dla mnie.
Ap. Paweł ostrzega "słabego", by nie osądzał "silnego" brata za to co je i co pije. Zaś "silniejszy" brat niech nie pogardza "słabszym" za to, że ma w tym względzie pewne limity i ograniczenia.
Co więc zrobić, kiedy siedzimy w pubie z kuflem piwa i nagle obok przechodzi nasz przyjaciel legalista, który zauważając nas mówi:
- Nie wolno ci tego pić! To grzech! Gorszysz mnie, bracie!
Możemy odpowiedzieć np. w ten sposób:
- Wznoszę toast za ciebie, bracie! I dziękuję Ci Panie Boże za ten świat i legalistów w nim!
Co zaś zrobić, gdy siedzimy przy stole ze "słabszym" bratem, który jest wegetarianinem i abstynentem? Np. to:
- Nie będę cię bracie namawiał na steka i picie ze mną, bo szanuję twój wybór i decyzję. Na co masz ochotę? Ja stawiam!