Multikulturowość to mit. Neutralność światopoglądowa państwa to mit. Społeczeństwo otwarte na różnorodność kultur, religii to mit. Pokojowe współistnienie odmienności to mit. Nie jest to celem nikogo - nawet piewców pokojowego współistnienia odmienności. To utopia. Nic takiego nie istnieje. Każdy światopogląd, religia, filozofia, etyka, pogląd polityczny, gospodarczy dążą do dominacji w kulturze, bez względu na to, czy będzie to islam, chrześcijaństwo, sekularyzm, humanizm, komunizm, hinduizm, relatywizm, postmodernizm czy "pokojowe współistnienie odmienności". Każde pokojowe współistnienie odmienności podniesie pięć przeciwko tym, którzy pewne rodzaje odmienności określą mianem: brzydoty, grzechu, zafałszowania, zboczenia lub okropności.
"Walka o równe prawa", "stop dyskryminacji i mowie nienawiści"? To tylko hasła na sztandarach, narzędzia służące celowi jakim jest kulturowa dominacja i kulturowa rewolucja. Pod tym względem niczym się nie różnią od hasła: "Allah jest wielki!" Co prawda metoda jest inna, bardziej subtelna, lecz cel ten sam.
Pytanie więc nie brzmi: czy chcemy, by społeczeństwo funkcjonowało o jakąś narzuconą etykę? Pytanie brzmi: w oparciu o JAKĄ etykę chcemy, by funkcjonowało? Taką, która już całkiem otwarcie woła: "świat jest nasz, nie chcemy tu żadnego Boga i Jego praw" czy taką, która rozpoznaje i respektuje prawo własności Chrystusa do stworzonego przez Niego świata?