Różnica między wypiciem piwa, a wypaleniem marihuany polega na skutkach. Alkohol jest dobrym darem od Boga, który jednak może być używany w zły sposób (pijaństwo). Jezus dał uczniom wino podczas eucharystycznej uczty i sam je dostarczył biesiadującym gościom weselnym (którzy byli po kilku kieliszkach). Można cieszyć się winem bez utraty kontaktu z rzeczywistością. Alkohol niesie w Piśmie wiele zagrożeń, ale i wiele błogosławieństw (jeśli jest używany w zgodzie z Bożym celem).
Natomiast celem palenia marihuany jest utrata kontaktu z rzeczywistością, nie zaś zwykłe rozluźnienie po stresującej pracy. Skutki wypalenia jointa to nie są skutki wypicia butelki piwa. Raczej są to skutki porównywalne do upojenia alkoholowego, i w przeciwieństwie do upicia alkoholem - stan odurzenia po wypaleniu "trzyma" o wiele dłużej (apatia, lenistwo, obojętność, marazm itp.). Żaden chrześcijanin nie powinien wchodzić w stan, w którym nie ma pełnej kontroli nad swoim zachowaniem i myśleniem. To akt poddania się działaniu "siły" poza nami, a więc grzech bałwochwalstwa. Obrońcy palenia marychy zwykle lubią ten "haj", dlatego jego działanie wolą porównywać do wypicia pół butelki piwa niż pół butelki wódki