1. To zadziwiające, że kobieta chcąca dokonać aborcji udaje
się z prośbą do znanego obrońcy życia prof. Chazana, podczas gdy pod nosem ma
szpital Dzieciątka Jezus, znany z późnych aborcji. Przypadek?
2. Zadziwiające, że ta sprawa ma miejsce tuż po publikacji
Deklaracji Wiary. Przypadek?
3. Gdzie jest ojciec tego dziecka? Zostawił tą kobietę w 24
tygodniu ciąży? Ktoś z nim rozmawiał? Czy chęć zabicia dziecka jest wyrazem
woli matki, czy obojga rodziców?
4. Prof. Chazan nie stanął przed
wyborem życie dziecka czy życie matki? Stanął przed wyborem życie
dziecka czy śmierć dziecka? Wybór był oczywisty.
5. Profesor uczynił dokładnie
to, co powinien uczyć każdy człowiek – odmówił uśmiercenia drugiego człowieka.
Czy miał do tego prawo? Nie sądzę. Miał taki obowiązek.
6. Profesor nie wskazał innego miejsca, gdzie egzekucja
mogłaby się odbyć. Dlaczego jednak miałby to robić? Chcesz zabić dziecko?
Szukasz pomocy chrześcijan? No way! Nie znajdziesz wsparcia w tym celu.
7. Oczekiwanie, by profesor
wskazał inne miejsce, gdzie dziecko mogłoby zostać zabite jest jawnym gwałtem i
przejawem moralnego zepsucia. Nie mówimy tu wszak o jakiś prywatnych,
dziwacznych przekonaniach lekarza. Mówimy tu jawnej niegodziwości: oczekiwaniu,
że człowiek powołany do ratowania życia ludzkiego wskaże miejsce, gdzie można
je „legalnie” zakończyć. Jest to oczekiwanie tzw. „obrońców prawa pacjentki”.
8. Zasłanianie się w takiej
sytuacji prawem i możliwością mnożenia absurdalnych sytuacji odmowy lekarskiej
z powodu poglądów lub sumienia jest straszliwym duchowym oraz intelektualnym
nieuporządkowaniem. Mówimy o ludzkim życiu, nie zaś o odmowie sprzedaży ogórków
z powodu poglądów. Profesor na żadnym etapie opieki nie pytał pacjentki
o jej poglądy. Nie stwierdził, że z powodu jej światopoglądu nie pomoże w
przebiegu ciąży (a to było jego zadaniem).
Jeśli moja chęć szukania
"pomocy" u lekarza polegałaby na szukaniu u niego informacji dotyczącej
miejsca legalnego zabicia mojego dziecka, to zdziwiłbym się, gdyby nawet
niewierzący lekarz zechciał mi w tym „pomóc”. Gdyby tego nie zrobił, a ja
byłbym na wskroś bezczelny i zepsuty, to oczywiście oskarżyłbym go o brak
pomocnej dłoni i dyskryminację z powodu moich poglądów. Następnie postawiłbym
mu ultimatum: „pomagasz ludziom” albo zmień powołanie i rozdmuchał całą sprawę.
9. Nie dyskutujemy o tym, jaki kto ma prywatny pogląd na
aborcję dla jakiś statystyk lub celów poznawczych. Rozmawiamy o życiu ludzkim.
Jeśli uważam, że nie wolno Żydów nazywać "pod-ludźmi" i ich zabijać,
ale jest to mój prywatny pogląd, zaś ktoś inny może go nie podzielać i
ich zabijać - to moja opinia nie ma żadnego znaczenia. W zasadzie w ten sposób
staję się zwolennikiem zabijania Żydów na życzenie. Jestem pro-choice. Chrześcijanin powinien mieć inną postawę. Raczej
wskażę, że bez względu na to, co myślisz o Żydach, nienarodzonych dzieciach,
Aborygenach, ciemnoskórych, homoseksualistach, świadkach Jehowy itd. – nie
wolno ci ich zabijać! Możesz nie zgadzać się z moim poglądem, ale nie wolno
ci ich krzywdzić! Pogląd, który dopuszcza do tego, by ich tknąć (bo ktoś może
uważać, że nie są w pełni ludźmi) jest poglądem zbrodniczym i zasłanianie się
prawem, by bronić możliwości jego wyrażania jest przyczynianiem się do
legalizacji uśmiercania ludzi. Nie mogę więc mówić: "nie popieram
zabijania Żydów, ale nie każdy musi się ze mną zgadzać, dlatego nie będę
protestować przeciwko miejscom ich eksterminacji". To pogląd
pro-aborcyjny, a nie anty-aborcyjny. To właśnie zwolennicy aborcji chcą, by
każdy robił to, co sam uzna za słuszne bez żadnych konsekwencji.
Osobiście byłbym szczęśliwy, gdyby do tego podejścia stosowali się sami zwolennicy aborcji (tzw. pro-choice, a w zasadzie pro-kill). Czyli: uważasz, że płód w łonie kobiety nie jest człowiekiem i można go "usunąć"? W porządku. Twój pogląd, twoja sprawa. Możesz myśleć w tak okrutny i nieludzki sposób, ale nie wolno ci tknąć tego dziecka!